Lichodiej w swojej karierze grał już właściwie we wszystkich możliwych rozgrywkach międzynarodowych - z Euroligą na czele. Nie poznał jednak jeszcze smaku występów w Koszykarskiej Lidze Mistrzów. Teraz nadrobi to w barwach Anwilu Włocławek.
- Od lat regularnie grywam w zespołach, które rywalizują na dwóch frontach i nie jest to dla mnie nic nowego. Zawsze uważałem, że lepiej jest grać więcej meczów, niż mniej, choć każdy ma swoją opinię. Na pewno występy Anwilu w Lidze Mistrzów były jednak dla mnie istotne - mówi skrzydłowy na oficjalnej stronie zespołu.
Rosjanin przed podpisaniem umowy z najlepszą drużyną Energa Basket Ligi poprzedniego sezonu kilkakrotnie kontaktował się z Igorem Miliciciem - rozmowy z trenerem miały spory wpływ na jego decyzję.
- Trener dzwonił do mnie osobiście kilka razy, rozmawialiśmy bardzo dużo o szczegółach jego wizji i pomyśle wykorzystania mnie w zespole. Podobało mi się to, że trener był konkretny. Wiedział o mnie wszystko, wiedział kogo chce w zespole - podkreśla nowy gracz Anwilu.
W poprzednim sezonie Lichodiej występował w Betaland Capo d’Orlando. Wcześniej grali tam też Jakub Wojciechowski i Mario Ihring, ale to nie od nich zdobywał informacje o naszej lidze.
- Muszę przyznać, że przede wszystkim o Polsce czy polskiej lidze najwięcej informacji zebrałem od Arcioma Parachouskiego, koszykarza Maccabi Tel Awiw, bo jego żona… jest Polką. Natomiast gdy tylko podpisałem umowę i stało się to oficjalne, to i Kuba, i Mario wysłali mi wiadomości, że zrobiłem dobry ruch, bo Anwil to markowa organizacja, a trener Milicić to świetny fachowiec - dodaje Walerij Lichodiej.