Chyliński: Kontuzje wzmocniły naszą drużynę
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Chyliński: Kontuzje wzmocniły naszą drużynę

- Chłopacy potrafili sobie poradzić w małej rotacji i udowodnili, że mogą wygrać z każdym, mimo że było ich trochę mniej niż powinno. To sytuacja na plus dla naszej drużyny - mówi Michał Chyliński z PGE Turowa Zgorzelec.

,

Wojciech Kłos: Poprzedni sezon w PGE Turowie w Pana wykonaniu był świetny, najlepszy w karierze. Ten z kolei jest pechowy. Kilka miesięcy przerwy z pewnością wybija z rytmu meczowego. Czy teraz może już Pan powiedzieć, że wszystko jest dobrze i nic nie boli?

Michał Chyliński: Jeśli chodzi o tę kontuzję, to mogę powiedzieć, że jestem w pełni sił, zdrowy. Nie było mnie w grze cztery miesiące i to musi się odbić na zawodniku. Nie da się po tym wrócić do gry i od razu być w takiej formie, jak przed kontuzją. Na pewno potrzebuję jeszcze czasu. Dla mnie w tej części sezonu najważniejszy jest wynik drużyny, a nie moje indywidualne poczynania. Zespół prezentuje się świetnie w tym sezonie i mamy duże szanse na walkę o mistrzostwo Polski.

PGE Turów miał jednak w tym sezonie więcej problemów z kontuzjami. To nie tylko Pan, ale także Łukasz Wiśniewski i Nemanja Jaramaz długo leczyli urazy. Mimo tego zespół radził sobie bardzo dobrze. Jaka jest recepta na sukces w tym przypadku?

- Wszystkie kontuzje, które przytrafiły się w tym sezonie wzmocniły tę drużynę, scementowały w pewien sposób. Chłopacy potrafili sobie poradzić w małej rotacji i udowodnili, że mogą wygrać z każdym, mimo że było ich trochę mniej niż powinno. To sytuacja na plus dla naszej drużyny. Teraz wszyscy jesteśmy w pełni zdrowi, chociaż jeszcze Nemanja ma jakiś problem, ale mamy nadzieję, że niedługo wróci do gry. Myślę, że ta głębia składu i świeżość chłopaków, którzy byli kontuzjowani, może tylko pomóc drużynie.

Po dwóch ostatnich porażkach, może trochę niespodziewanych, zespół ze Zgorzelca pokazał w środę swój potencjał, wysoko wygrywając z Anwilem Włocławek. Czy jesteście w stanie grać tak dobrze w każdym spotkaniu?

- Ten mecz z pewnością był bardzo udany. Po tych dwóch porażkach chcieliśmy się odbudować, byliśmy bardzo skoncentrowani od pierwszej minuty. Udało się narzucić nasz styl gry i potem wyglądało to bardzo dobrze. Wyciągnęliśmy wnioski z tych dwóch przegranych. Nie można jednak mówić o jakichś wielkich wpadkach, bo to były porażki dwu- i trzypunktowe. Przegraliśmy z Rosą, która jest w świetnej formie i wygrała ostatnio w Sopocie, czym udowodniła, że nie jest przypadkową drużyną. A Trefl - wiadomo, że to bardzo silna drużyna. Nie można więc mówić, że to były niespodzianki. W fazie szóstek każdy może wygrywać. Potrzebujemy zwycięstw po słabszym początku, ale przed nami jeszcze dużo grania.

Waszym najbliższym przeciwnikiem będzie ekipa Energi Czarnych Słupsk, która jeszcze w szóstkach nie wygrała. To oznacza, że we własnej hali będą jeszcze bardziej zmotywowani.

- To jest na pewno bardzo groźne dla nas, że Czarni jeszcze nie wygrali w szóstkach. Na pewno nie przegrają wszystkich spotkań. Wiadomo, że zrobią wszystko, żeby przerwać tę złą passę, szczególnie we własnej hali. To będzie bardzo trudne spotkanie i musimy być przygotowani od pierwszej minuty na to, że będą nas chcieli zaskoczyć, zagrać agresywnie.

PGE Turów jak co roku jest wymieniany w gronie faworytów do gry w wielkim finale Tauron Basket Ligi. Czy uważa Pan, że zdobycie złota w tym sezonie jest możliwe?

- Oczywiście, że tak. Gdybym powiedział, że nie jest możliwe, to nie byłoby sensu wychodzić na parkiet. Myślę, że każda z drużyn, która awansuje do play-off myśli o tym, żeby zdobyć mistrzostwo. Na pewno są jacyś faworyci i Turów się wśród nich znajduje. Przed nami jeszcze długa droga. Dobrze zaprezentowaliśmy się w Lidze VTB, a w rundzie zasadniczej TBL zajęliśmy pierwsze miejsce. Na pewno trzeba nas wymieniać w gronie pretendentów do mistrzostwa, ale jest ich więcej i nie będzie to łatwa droga.
 

Tauron Basket Liga na facebooku