Ćwierćfinał 2: AZS i Stelmet wyrównują!
fot. 058sport.pl

,

Lista aktualności

Ćwierćfinał 2: AZS i Stelmet wyrównują!

Drużyny AZS i Stelmetu doprowadziły do remisu w swoich seriach ćwierćfinałowych play-off Tauron Basket Ligi. Koszalinianie pokonali po dogrywce Trefl 91:87, a zespół z Zielonej Góry wygrał z Energą Czarnymi 87:77. W poniedziałek Asseco Prokom zwyciężył z Anwilem 63:61, a PGE Turów okazał się lepszy od Polpharmy (96:62).

Wtorek

Trefl Sopot – AZS Koszalin 87:91 (1:1)

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Skuteczni byli Frank Turner i Filip Dylewicz, a po trafieniu tego drugiego Trefl wygrywał 12:6. Jednak jeszcze w tej samej kwarcie rzut Bartłomieja Wołoszyna doprowadził do remisu. Później dwa razy trafił jeszcze Sek Henry i to AZS miał przewagę czterech punktów. Sopocianie na początku drugiej kwarty odzyskali prowadzenie, ale jak się okazało – nie na długo. Trafiać zacząć bowiem Łukasz Wiśniewski. Trójka byłego zawodnika Trefla dawała koszalinianom prowadzenie 36:29. Zespół trenera Mariusza Niedbalskiego miał problemy przede wszystkim z rzutami z dystansu. W tym elemencie znacznie lepiej radzili sobie za to goście. Seria 7:0 Trefla w pierwszych minutach trzeciej kwarty dała temu zespołowi ponowne prowadzenie. Później jednak znowu mecz kontrolowali gracze trenera Zorana Sretenovicia. Na około dwie minuty przed końcem czwartej kwarty rzuty wolne Łukasza Wiśniewskiego dawały AZS przewagę dziewięciu punktów. Odpowiedzialność za wynik wziął na siebie Adam Waczyński i to właśnie jego akcja doprowadziła do dogrywki. Dodatkowe pięć minut spotkania świetnie rozpoczęli koszalinianie. W dwie minuty rzucili dziewięć punktów bez odpowiedzi Trefla (dwie akcje Darrella Harrisa) i gospodarze mogli już pogodzić się z porażką. Sopocianie walczyli do ostatnich sekund, ale przewaga AZS była zbyt duża. Nawet na chwilę parkietu nie opuścił Łukasz Wiśniewski.

Najlepszym zawodnikiem AZS był Darrell Harris, który zdobył 27 punktów i 16 zbiórek. 21 punktów dołożył Łukasz Wiśniewski. W Treflu wyróżniał się Adam Waczyński, który zakończył mecz z 30 zdobytymi punktami.

TVP Sport: Wiśniewski równo z syrenąTVP Sport: Zabójcza minuta Akademików w dogrywce | TVP Sport: Rozmowa z Filipem Dylewiczem | TVP Sport: Rozmowa z Łukaszem Wiśniewskim | Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Stelmet Zielona Góra – Energa Czarni Słupsk 87:77 (1:1)

Gospodarze świetnie weszli w ten mecz – po dwóch minutach gry prowadzili już 8:2 dzięki akcji Dejana Borovnjaka. Później także radzili sobie bardzo dobrze. Aktywny był Quinton Hosley, a kolejna akcja Olivera Stevicia oznaczała, że przewaga Stelmetu wynosiła już osiem punktów. Bardzo szybko problemy z faulami miał za to Yemi Gadri-Nicholson, którego zmienił Bryan Davis. Na początku drugiej kwarty po rzutach wolnych Mantasa Cesnauskisa zielonogórzanie wygrywali 29:19. Słupszczanie ciągle nie potrafili poradzić sobie ze Steviciem, który powiększał swój dorobek punktowy. W tej części meczu Stelmet w pewnym momencie prowadził nawet 15 punktami i był zupełnie inną drużyną niż w meczu nr 1. Trzecią kwartę Energa Czarni rozpoczęli od sześciu punktów z rzędu bez odpowiedzi rywali, co zbliżyło ich na osiem punktów. Zespół trenera Mihailo Uvalina szybko opanował jednak sytuację i po akcji Hosleya było już 60:45. Taki wynik nie oznaczał jednak, że goście oddadzą to spotkanie bez walki. Na niecałe dwie minuty przed końcem meczu trójka Mateusza Kostrzewskiego zbliżyła zespół trenera Andreja Urlepa na zaledwie siedem punktów do gospodarzy. Stelmet ma jednak w składzie Łukasza Koszarka i Hosleya, którzy swoimi trafieniami uspokoili sytuację. W całym meczu słupszczanie rzucili o cztery trójki więcej od rywali i mieli aż 17 zbiórek w ataku, ale nie wystarczyło to do odniesienia zwycięstwa. W meczu nie zagrał zawieszony przez klub Walter Hodge.

Po 18 punktów dla Stelmetu rzucili Oliver Stević i Quinton Hosley. Łukasz Koszarek dołożył 11 punktów i 10 asyst. W ekipie Energi Czarnych Levi Knutson zdobył 19 punktów.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Poniedziałek

Asseco Prokom Gdynia – Anwil Włocławek 63:61 (1:1)

Spotkanie na początku miało podobny przebieg do meczu nr 1. Po bardzo wyrównanym początku Asseco Prokom w końcówce pierwszej kwarty zdobył cztery punkty przewagi dzięki trafieniom Przemysława Zamojskiego i Roberta Witki. Również druga część meczu była lepsza dla ekipy z Gdyni. Najpierw akcja Krzysztofa Roszyka dawała gospodarzom przewagę ośmiu punktów, a późniejsze rzuty wolne Mateusza Ponitki oznaczały, że zespół trenera Andrzeja Adamka wygrywał aż 35:21. Anwilowi udało się później odrobić kilka punktów straty. Tym razem słabiej w ataku grał Krzysztof Szubarga, który w pierwszej połowie nie zdobył punktów. Rozgrywający zaczął trafiać w kolejnej kwarcie. Po jego rzutach wolnych drużyna z Włocławka przegrywała tylko dwoma punktami. Asseco Prokom nie dawał się jednak wyprzedzić i po akcji Tomasza Śniega wygrywał ponownie siedmioma punktami. Rozgrywający Asseco Prokomu dał też prowadzenie swojej drużynie 56:46 w ostatniej części meczu. Anwil potrafił zbliżyć się jeszcze do rywali na cztery punkty, ale później cztery rzuty wolne skutecznie wykonał Mateusz Ponitka. Włocławianie walczyli do samego końca, ale ostatecznie musieli uznać wyższość gospodarzy w tym spotkaniu. Tym samym Asseco Prokom wyrównał stan rywalizacji na 1:1. Kolejne dwa spotkania zostaną rozegrane we Włocławku.

Najlepszym zawodnikiem Asseco Prokomu był Rasid Mahalbasić, który zdobył 13 punktów i 10 zbiórek. Po 12 punktów dołożyli Przemysław Zamojski i Mateusz Ponitka. Marcus Ginyard rzucił dla Anwilu 18 punktów.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

PGE Turów Zgorzelec – Polpharma Starogard Gdański 96:62 (2:0)

PGE Turów już po kilku pierwszych akcjach prowadził 10:4 po punktach Michała Chylińskiego, ale właśnie wtedy goście poprawili skuteczność i wydawało się, że może nie być powtórki z ostatniego meczu. Dwie akcje z rzędu Michaela Hicksa zbliżyły Polpharmę na cztery punkty do rywali. Zgorzelczanie mieli jednak dużo miejsca za linią 6,75 m, co świetnie potrafili wykorzystać. W dodatku dobrze grali Aaron Cel i Damian Kulig. To wszystko pozwoliło gospodarzom na serię 14:2 i znaczące odskoczenie rywalom. Trójka Russella Robinsona na początku drugiej kwarty oznaczała, że prowadzili już 20 punktami. Ciężar zdobywania punktów w zespole ze Starogardu Gdańskiego wzięli na siebie Hicks i Uros Mirković. To jednak nie wystarczało. Po trafieniu Ivana Zigeranovicia PGE Turów wygrywał nawet 42:19. Trzecią kwartę Polpharma rozpoczęła od serii 9:0 i przegrywała zaledwie ośmioma punktami. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia kontrolował jednak sytuację na parkiecie, mimo że starogardzianie starali się utrzymywać blisko rywali. Kluczowy był początek ostatniej części meczu. PGE Turów zaczął ją od serii 12:0 (siedem punktów Michała Chylińskiego) i dzięki temu prowadził 73:50. To ostatecznie przesądziło o losach całego spotkania. Aż sześciu zawodników zespołu gospodarzy zdobyło 10 lub więcej punktów. W całym spotkaniu zgorzelczanie rzucili 14 trójek i zaliczyli aż 22 asysty.

Najlepszym zawodnikiem PGE Turowa był Michał Chyliński, który zdobył 19 punktów i siedem asyst. 17 punktów dołożył Aaron Cel. W ekipie Polpharmy wyróżniali się Uros Mirković (24 punkty, 12 zbiórek) i Michael Hicks (21 punktów).

Galeria zdjęć | Wideo z meczu