Kotwica - AZS Politechnika: Kluczem strefa
fot. Kotwica Kołobrzeg

,

Lista aktualności

Kotwica - AZS Politechnika: Kluczem strefa

Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg pokonali przed własną publicznością zespół AZS Politechniki Warszawskiej 87:85. O zwycięstwie Czarodziejów z Wydm zdecydowała czwarta kwarta, w której Kotwica broniła strefą.

Początek spotkania to bardzo dobra postawa gości, którzy wyszli na prowadzenie 11:3, co zaskoczyło kołobrzeżan. W tej części spotkania pewnie radził sobie tercet Maciej Kucharek, Marek Popiołek oraz Łukasz Wilczek. Po mocnym uderzeniu gości, przyszedł czas na zawodników trenera Tomasza Mrożka, którzy za sprawą Demetriusa Browna i Wojciecha Złotego doprowadzili do remisu po 26.

- Chciałbym pogratulować drużynie Kotwicy Kołobrzeg zwycięstwa. Tak naprawdę to nam je wyrwali, prowadziliśmy przez cały mecz, walczyliśmy o każdą piłkę agresywnie. Zadecydowało 5 minut czwartej kwarty, tak mi się wydaje. Mieliśmy te pozycje, kiedy przeciwnik postawił strefę - po prostu nie trafiliśmy. To się na nas zemściło, Kołobrzeg nas doszedł. Chciałbym też pogratulować chłopakom z mojej drużyny za walkę, mimo przeciwnościom dajemy radę i walczymy z każdym jak równy z równym - ocenia rozgrywający AZS Politechniki Łukasz Wilczek.

Druga kwarta to jeszcze lepsza gra AZS Politechniki, w szczególności w rzutach za trzy punkty. Czarodzieje z Wydm nie czuli się komfortowo na boisku, co wykorzystywali goście. Tę kwartę zakończył celny rzut za trzy punkty równo z syreną Łukasza Wilczka. Do połowy wśród kołobrzeżan pozytywnie prezentowali się Oded Brandwein, Darrell Harris oraz Demetrius Brown, natomiast po stronie gości Kucharek, Popiołek i Wilczek nadawali ton poczynaniom zespołu.

- Bardzo ciężki mecz dla nas, pozwoliliśmy drużynie Politechniki na zbyt łatwe rzuty za trzy, nasza obrona w ogóle nie funkcjonowała. Tracąc 52 punkty na własnym placu to jest wynik, z którego później trudno jest cokolwiek zrobić - mówi trener Kotwicy, Tomasz Mrożek.

Po 15-minutowej przerwie obraz gry się nie zmieniał. Dominowali zawodnicy trenera Miłoszewskiego, a w szeregach gospodarzy problemy z faulami mieli Demetrius Brown, Michał Kwiatkowski oraz Darrell Harris. Zaowocowało to nawet 12-punktowym prowadzeniem gości (69:57). Po tych wydarzeniach o przerwę poprosił Tomasz Mrożek. Po niej kołobrzeżanie zaliczyli serię celnych rzutów za trzy punkty, co pozwoliło im zostać w grze.

- Szkoda, że nie kontrolowaliśmy tego spotkania od początku. Nie potrafiliśmy wypracować sobie przewagi choćby kilkupunktowej i kontrolować meczu. Na szczęście w końcówce udało się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, cieszymy się z dwóch punktów - dodaje skrzydłowy Kotwicy Łukasz Wichniarz.

Kluczową dla losów spotkania okazała się czwarta kwarta, w której to kołobrzeżanie bronili strefą. Inżynierowie nie potrafili sobie z tym poradzić, a dzięki pewnej grze pod koszami, udawało się przeprowadzać skuteczne kontry, a także przejścia z obrony do ataku. Szczególnie ważna była postawa Demetriusa Browna, który dzięki swojej atletyczności zdobywał punkty seriami.

- Nie jest ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Graliśmy w końcówce dużo lepiej, udało nam się powrócić i odnieśliśmy cenne zwycięstwo. Strefa, którą postawiliśmy znacznie spowolniła Poltechnikę. Oni nie trafiali, my zbieraliśmy i udało nam się zdobywać punkty - mówi środkowy Kotwicy Darrell Harris.

W przekroju całego spotkania AZS Politechnika przegrała na własne życzenie. Goście prowadzili przez większość meczu, aby wszystko stracić w końcówce. Wynikało to również z ambitnej postawy Kotwicy oraz walki do końca. Widoczne było również doświadczenie w decydujących momentach spotkania, które to stało po stronie zawodników trenera Mrożka.

- Biorę to porażkę troszkę na siebie. W takim żargonie trenerskim przy wynikach 2-3 punktowych wychodzi kunszt trenerski. Sądzę, że jest w tym troszeczkę mojej winy. Dopiero się uczę, jest to mój trzeci mecz w ekstraklasie. Szkoda, bo byliśmy blisko - kończy trener AZS Politechniki, Arkadiusz Miłoszewski.