Kotwica - PBG: Decydująca czwarta kwarta
fot. www.art-foto.eu

,

Lista aktualności

Kotwica - PBG: Decydująca czwarta kwarta

Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg przegrali na własnym parkiecie z PBG Basket Poznań 82:84. Kluczowa dla losów spotkania była czwarta kwarta, którą goście wygrali różnicą 18 punktów.

,

Przed spotkaniem okazało się, że kołobrzeżanie przystąpią do meczu bez jednego ze swoich liderów, Darrella Harrisa. Najbardziej wartościowy zawodnik Tauron Basket Ligi leczy jeszcze skutki urazu z ostatniej kolejki Pucharu Polski, ale na następne ligowe starcie będzie już do dyspozycji trenera Dariusza Szczubiała.

rn

W stosunku do poprzednich spotkań kołobrzeżanie bardzo dobrze rozpoczęli mecz. Czarodzieje z Wydm grali twardo w obronie, a przede wszystkim zespołowo w ataku. Warto odnotować fakt zupełnie innego wykorzystania Teda Scotta w ofensywie. Amerykanin zazwyczaj rzucał, a w spotkaniu z PBG po pierwszej kwarcie miał już 3 asysty, ale żadnego zdobytego punktu.

rn

PBG przez zdecydowaną część meczu nie był w stanie nawiązać walki ze świetną do pewnego momentu Kotwicą. Atutem gospodarzy były z pewnością rzuty za trzy punkty. W całym meczu kołobrzeżanie trafili ich aż 14. - W przerwie trener powiedział, że musimy przede wszystkim zagrać lepiej w obronie. To było najważniejszym punktem, ponieważ Kotwica szalała, robiła co chciała, trafiała trójki. Michał[Wołoszyn – red.]  zagrał chyba pierwszy taki mecz w tym sezonie, rozegrał rewelacyjne zawody.  Kotwica zagrała bardzo dobrze, ale w końcu musieliśmy postawić twarde warunki w obronie i udało się - mówi kapitan PBG Piotr Stelmach.

rn

W poprzednich spotkaniach trener Szczubiał narzekał na słabość pozycji rozgrywającego w Kotwicy, ale w pierwszym spotkaniu w 2011 roku zarówno Dawid Bręk jak i Anthony Fisher zaprezentowali się z dobrej strony. - Cieszyłbym się o wiele bardziej gdybyśmy wygrali ten mecz. Nie ma co roztrząsać statystyk indywidualnych, najważniejsze jest zwycięstwo zespołu. Uważam, że byłoby super gdybyśmy wygrali – ocenia rozgrywający Kotwicy Dawid Bręk.

rn

Obraz gry na początku drugiej połowy nie uległ zmianie. Kołobrzeżanie twardo bronili, nie do zatrzymania był Michał Wołoszyn, który w całym meczu trafił 7 razy na 10 prób za trzy punkty. - Zdarzało się nawet, że potrafiłem więcej trafić. Nie chce z tego robić żadnej sensacji, ponieważ po to jestem na boisku i zrobiłem co do mnie należało – mówi Michał Wołoszyn z Kotwicy.

rn

Gracze z Poznania nie radzili sobie w ataku. Nawet wiele zbiórek w ataku środkowego PBG Patricka Okafora nie pozwoliło zawodnikom trenera Miliji Bogicevicia odmienić losów spotkania. Przełomowa była ostatnia kwarta spotkania. Goście rzucili się do odrabiania strat i kołobrzeżanie nie potrafili wrócić do swojej dobrej gry do końca meczu. - Ciężko coś powiedzieć. Będę mógł wyciągnąć wnioski dopiero po przespanej nocy.  Myślę, że mógł to być brak koncentracji i spokoju - ocenia środkowy Kotwicy Marko Djurić.

rn

Pod nieobecność Harrisa to właśnie Djurić był podstawowym centrem kołobrzeżan i godnie zastąpił najlepszego zbierającego ligi. - Nie jest dla mnie ważne ile gram minut. Ważne jest tylko, aby dawać z siebie wszystko. Czy to 40 czy to 20 minut nie stanowi dla mnie różnicy - dodaje Djurić.

rn

Do zwycięstwa zawodników z Wielkopolski poprowadziła czwórka: Eddie Miller, Piotr Stelmach, Patrick Okafor oraz Cliff Hawkins. Wyżej wymienieni zawodnicy wzięli na siebie ciężar gry w końcówce i za sprawą ich akcji PBG mógł się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w 2011 roku. – W przerwie w szatni były mocne słowa, ale graliśmy tak słabo, że trener musiał nas zmotywować. Okazało się, że w drugiej połowie byliśmy zupełnie inną drużyna niż w pierwszej. Obrona była kluczem do zwycięstwa – mówi Bartosz Diduszko z PBG.

rn

Najważniejsza dla losów spotkania była akcja Kotwicy na 14 sekund przed końcem meczu. Przy stanie 82:83 Dariusz Szczubiał nie miał do dyspozycji przerwy na żądanie. Piłkę dostał Ted Scott. Amerykanin został potrojony co skończyło się jego bardzo niecelnym rzutem za trzy punkty, który nie trafił nawet w obręcz czy tablicę. W tej sytuacji na wolnej pozycji pod koszem znajdował się Marko Djurić, jednak piłka do niego nie dotarła. - Akurat byłem blisko, ale byłem zasłonięty zawodnikami PBG, także nie widziałem dokładnie co tam się stało - kończy Djurić.