Mike Taylor: Są rzeczy ważniejsze niż koszykówka
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Mike Taylor: Są rzeczy ważniejsze niż koszykówka

Trener reprezentacji Polski, Mike Taylor, opowiada o kryzysie związanym z koronawirusem, sytuacji kadry, ostatnim sezonie Energa Basket Ligi i najlepszych graczach minionych rozgrywek.

,

 

Wojciech Kłos: Jak wygląda sytuacja w Pana zespole, Hamburg Towers? Bundesliga zawiesiła rozgrywki do 30 kwietnia. Czy uważa Pan, że jest w stanie wznowić rywalizację?

Mike Taylor: W Hamburgu, tak jak wszędzie, staramy się radzić sobie z tymi bezprecedensowymi okolicznościami. Władze Bundesligi postanowiły poczekać do 30 kwietnia, aby wtedy ocenić, jak będzie wyglądała sytuacja. Zobaczymy, czy granie w tym momencie będzie realistyczne, czy będzie możliwe zorganizowanie meczów. To są naprawdę wyjątkowe okoliczności, cały świat przeżywa kryzys zdrowotny. Dlatego każdy musi postawić zdrowie na pierwszym miejscu. W Towers wszystko ułożyło się dotychczas bardzo dobrze, zarządzający wykonali świetną pracę. W pierwszym tygodniu przeprowadzaliśmy dobrowolne treningi i czekaliśmy na decyzję ligi. Potem zarządzający klubem skontaktowali się z przedstawicielami innych dużych drużyn z Hamburga i podjęli wspólną decyzję o zawieszeniu wszelkiej aktywności. Wszyscy są więc w domach, tak jak mieszkańcy. Wewnątrz drużyny rozmawiamy o tym, aby każdy dbał o siebie, o swoje zdrowie. Czekamy teraz spokojnie na kolejne decyzje Bundesligi na temat ewentualnego wznowienia rozgrywek.

Na pewno dobrą wiadomością w tej sytuacji jest fakt, że ma Pan więcej czasu dla rodziny. Z drugiej strony, jestem pewny, że tęskni Pan za koszykówką.

- Oczywiście, czas spędzony z rodziną to pozytywna strona. Wszyscy jednak tęsknimy za koszykarską rutyną. Kocham koszykówkę, przychodzenie do hali, tworzenie planu meczowego, nawet wyjazdy. To wszystko zawsze sprawia mi dużo przyjemności, tak właśnie chcę spędzać swój dzień. Teraz są jednak rzeczy ważniejsze niż koszykówka. Wszyscy musimy zachowywać się odpowiedzialnie, aby zagwarantować bezpieczeństwo i zdrowie wszystkich wokół. Sytuacja związana z koronawirusem to poważny kryzys. Teraz czerpię dużo radości z czasu spędzonego z rodziną w Hamburgu - jestem tutaj z żoną Alice oraz synami: Nickiem i Lukiem. Każdego dnia rano czytamy, później czeka nas mała aktywność koszykarska, ponieważ Luke ma swój kosz. Wychodzimy też do lasu, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Staramy się żyć bardzo prosto i zachowywać wszystkie zalecenia niemieckiego rządu. Postanowiliśmy zostać w Hamburgu, bo to dobra decyzja dla całej naszej rodziny. Rzeczywiście brakuje więc mi koszykarskiej rutyny, ale w tych okolicznościach cieszę się, że mogę być w domu z najbliższymi.

Wracając jeszcze do ostatniego okienka kadrowego. Jak ważne dla Pana jest zwycięstwo nad mistrzami świata na ich terenie?

- Wszyscy mamy teraz sporo czasu. Ja spędzam go również z koszykówką, także w wykonaniu reprezentacji Polski. Oglądam ostatnie spotkania - te z mistrzostw świata oraz niedawne z kwalifikacji do EuroBasketu. Rzeczywiście, ten z mecz z Hiszpanią był fantastyczny, świetnie się czuję oglądając go po raz kolejny. Jestem dumny z drużyny, z tego w jaki sposób graliśmy. Podtrzymaliśmy passę sukcesów, byliśmy konsekwentni. To pozwala nam spojrzeć z optymizmem na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, kiedykolwiek on się odbędzie, oraz na najbliższy EuroBasket. Jestem dumny ze wszystkich - z tego jak rywalizowaliśmy i jak graliśmy.

Już teraz wiemy, że Igrzyska Olimpijskie zostały przełożone, turnieje kwalifikacyjne prawdopodobnie również. Jaki będzie miało to wpływ na reprezentację Polski?

- To nie jest niespodzianka, że Igrzyska Olimpijskie zostały przełożone. Nie wiemy jak sytuacja z koronawirusem rozwinie się w dłuższej perspektywie. Być może w miarę szybko się z nim uporamy, ale musimy być mądrzy, aby sytuacja nie powróciła. Teraz musimy czekać, jak to wszystko przełoży się na kalendarz reprezentacji. Są pewne rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli. Dlatego musimy się zrelaksować i skupić się wyłącznie na tym, co jest pod naszą kontrolą. Wszystkie działania będziemy wykonywać krok po kroku i dostosujemy się do nowych wytycznych. Powtarzam jednak, że priorytetem jest bezpieczeństwo i zdrowie ludzi na całym świecie, a także zatrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Zawsze będziemy jednak gotowi na to, aby spróbować swoich sił i spełnić olimpijskie marzenia.

Sezon 2019/20 Energa Basket Ligi również zakończył się przedwcześnie. Jak oceniłby Pan rozgrywki do tego momentu?

- Myślę, że to był bardzo dobry rok dla Energa Basket Ligi. Rywalizacja była wyrównana, było kilka naprawdę dobrych drużyn w czołówce. Stelmet Enea został mistrzem, a Żan Tabak wykonał świetną pracę z tym zespołem. Ekipa z Zielonej Góry grała świetnie nie tylko w Polsce, ale także w Lidze VTB. Trener wyciągnął z tych zawodników bardzo dużo. Start Lublin był pozytywną niespodzianką dla wszystkich, mieli naprawdę dobry sezon. Anwil miał drużynę pełną talentu i tak jak się spodziewano, zajął czołowe miejsce w EBL. Polski Cukier i Asseco Arka pokazały się na arenie międzynarodowej, co dodało wszystkim doświadczenia na tym polu. Pewnie część z tych zespołów jest zawiedziona, że nie wygrała złota, ale mistrz może być tylko jeden. Cieszę się także z udanego powrotu WKS Śląska Wrocław do ligi, tradycja tego klubu jest przecież bardzo ważna dla całej polskiej koszykówki. Mój asystent w reprezentacji, Artur Gronek, wykonał też świetną pracę z Enea Astorią Bydgoszcz. Od góry do dołu Energa Basket Liga była bardzo konkurencyjna, pełna jakości, świetnie się ją śledziło. Jak zwykle szczególnie przyglądałem się kandydatom do gry w reprezentacji Polski.

Czy można powiedzieć, że Energa Basket Liga jest coraz lepsza, że się rozwija?

- Liga ciągle się rozwija. To że coraz więcej zespołów gra w międzynarodowych rozgrywkach sprawia, że zebrane tam doświadczenie wraca do Polski i jednocześnie podnosi poziom Energa Basket Ligi. Liga VTB, Koszykarska Liga Mistrzów, Europuchar, FIBA Europe Cup - to świetnie, że polskie zespoły tam grają, to dobry sygnał dla koszykówki. Zawodnicy rozwijają się, drużyny organizacyjnie również czerpią z tego korzyści. EBL idzie w dobrym kierunku, zawodnicy i trenerzy robią kroki do przodu. Jako fan koszykówki, lubię śledzić Energa Basket Ligę.

Gdyby miał Pan wybrać MVP sezonu oraz najlepszego Polaka, to na kogo by Pan postawił?

- MVP ligi powinien być moim zdaniem wybierany z drużyny mistrza. Postawiłbym więc na Ludviga Hakansona ze Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Wydaje mi się, że można znaleźć też dobre argumenty za kandydaturą Tweety’ego Cartera, który pomógł Startowi w osiągnięciu wyniku “ponad stan”. Można brać też pod uwagę Ricky’ego Ledo z Anwilu Włocławek, ze względu na to, jak ważna była jego dyspozycja indywidualna dla całego zespołu. Skupiłbym się więc na tych trzech graczach, z których wybieram Hakansona, ze względu na mistrzostwo Stelmetu Enei. Przyglądając się rywalizacji w kategorii najlepszego Polaka, znowu trzeba spojrzeć na zespół z Zielonej Góry. Postawiłbym tutaj na Jarosława Zyskowskiego, bo miał świetny sezon w EBL, a dodatkowo pokazał się z dobrej strony w Lidze VTB. Michał Sokołowski też pozytywnie pokazał się w Anwilu, jestem wielkim fanem jego gry. Trzeba też docenić postawę Damiana Kuliga, który mimo kontuzji był niezwykle ważną częścią Polskiego Cukru - jego obecność na parkiecie robiła dużą różnicę. To na pewno trzech czołowych Polaków w minionym sezonie.

Czy w Energa Basket Lidze są młodzi zawodnicy, którzy w krótkim czasie będą mogli wzmocnić reprezentację Polski?

- Ciągle trzeba zwracać uwagę na Łukasza Kolendę z Trefla Sopot, który od pewnego czasu jest już w systemie reprezentacji Polski. Byłem usatysfakcjonowany tym, co Adrian Bogucki robił w całym sezonie w drużynie z Radomia, prezentował się naprawdę dobrze w roli, którą dostał. Podobał mi się też Aleksander Dziewa z WKS Śląska. Jakiś czas temu miałem okazję pracować z nim w Giżycku podczas obozu rozszerzonej kadry. We Wrocławiu naprawdę się rozwinął i wygląda bardzo dobrze, a w dodatku miał świetny sezon. Na pewno był jedną z tych pozytywnych historii związanych z powrotem drużyny z Wrocławia do EBL. Gdybym miał jeszcze wybierać najlepszego rezerwowego w lidze, to postawiłbym na Mateusza Dziembę ze Startu Lublin. Na pewno jest to zawodnik, który bardzo się ostatnio rozwinął. Wszyscy zyskali w tym sezonie nowe doświadczenia i wykonali kolejne kroki w swoich karierach.