Pierwsze punkty dla Legii po powrocie do europejskich pucharów zdobył Michael Finke. W początkowej fazie meczu to gospodarze przeważali i dopiero później, po trafieniu Roderica Belemene zespół z Warszawy zdobył prowadzenie. Nie utrzymało się ono jednak zbyt długo, a dzięki akcji Dardana Berishy Sigal po 10 minutach prowadził 23:19. Druga kwarta była dużo lepsza w wykonaniu zespołu trenera Tane Spaseva. Po serii 11:0 i rzucie Szymona Kiwilszy goście ponownie mieli przewagę. Później trójki trafiali Filip Matczak i Keanu Pinder, a gra Legii wyglądała bardzo dobrze. Rzut Drew Brandona ustawił wynik spotkania po pierwszej połowie na 44:37.
W trzeciej kwarcie ponownie do głosu dochodził zespół z Prisztiny. Było to możliwe głównie dzięki świetnej dyspozycji Dardana Berishy, który trafiał z dystansu i skutecznie wchodził pod kosz. Brandon starał się na to odpowiadać, ale rywale w tym fragmencie grali świetnie w ofensywie. Po 30 minutach było 69:61. Ostatnią część spotkania Legia rozpoczęła od niesamowitej serii 14:0 i po trójce Michaela Finke’ego wracała na prowadzenie. Sigal się nie poddawał, a w samej końcówce doprowadził jeszcze do wyrównania. Kluczowe rzuty wolne trafił jednak Drew Brandon i to ekipa z Energa Basket Ligi cieszyła się ze zwycięstwa 81:79.
Spotkanie rewanżowe w Warszawie już w piątek o godz. 20:00.
Sigal Prisztina - Legia Warszawa 79:81 (23:19, 14:25, 32:17, 10:20)
Sigal: Alihodzić 20, Berisha 18, Tmusic 17, Myles 13, Wade 5, Azemi 3, Feehan 3, Janssen 0, Rugova 0
Legia: Finke 26, Pinder 14, Brandon 11, Matczak 9, Sosa 8, Belemene 6, Kiwilsza 4, Kowalczyk 3, Linowski 0, Nowerski 0