Wojciech Kłos: Zagraliście świetnie przede wszystkim w trzeciej kwarcie. Czy to rozmowa z trenerem w szatni wam pomogła?
Przemysław Zamojski: Do przerwy przegrywaliśmy bodajże ośmioma punktami i byliśmy tym zdenerwowani. Wiedzieliśmy, że możemy grać dużo lepiej w defensywie. Zdaliśmy sobie sprawę, że nasza obrona musi lepiej funkcjonować. Wyszliśmy mocno i energicznie w trzeciej kwarcie – to nas naprowadziło na dobre tory. Później udało się nam odzyskać prowadzenie i dociągnąć ten mecz na naszą korzyść.
W drugim spotkaniu z rzędu trafiacie 12 trójek. To były wasze przedmeczowe założenia?
- Taka była defensywa Rosy Radom. Dużo szli dołem, pod naszymi wysokimi zawodnikami, więc zostawiali nam więcej otwartych pozycji do rzutów z dystansu.
Został Pan MVP turnieju Gdynia Basket Cup, w finale rzucając 18 punktów. Chyba może być Pan z siebie zadowolony?
- Zadowolony jestem przede wszystkim z tego, że Zielona Góra ma Puchar Polski u siebie. Wiem jak bardzo wszyscy chcieli go zdobyć już w zeszłym roku, a wtedy to się nie udało. To był bardzo wyczerpujący weekend dla nas, zostawiliśmy sporo sił na parkiecie. Mamy się jednak z czego cieszyć. Zdobyliśmy Puchar i możemy chwilę poświętować.
Przed wami pozostała już tylko rywalizacja w Tauron Basket Lidze.
- Dużo ważnych spotkań nas teraz czeka, nie możemy mieć żadnych potknięć. Musimy być cały czas skoncentrowani – do samego końca rundy rewanżowej. Po przyjeździe do Zielonej Góry będziemy przygotowywać się pod naszego najbliższego rywala, czyli drużynę ze Szczecina.