Graham: Chciałem wykonać te rzuty
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Graham: Chciałem wykonać te rzuty

- Gdy trener wziął czas, powiedziałem, że mogę wziąć odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Poprosiłem trenera, bym mógł dostać piłkę, gdy będzie okazja żeby zdobyć punkty. Jedną z prób spudłowałem, ale pozostałe znalazły drogę do kosza i poczułem, że wykonałem swoją robotę - powiedział po meczu z PBG Basketem Poznań Paul Graham, autor zwycięskich rzutów wolnych dla Śląska Wrocław.

,

Łukasz Michniewicz: Spotkanie z PBG Basketem Poznań było dla Was zaskakująco trudne. Mimo różnicy dzielącej obie ekipy w tabeli, końcówka była zacięta. Co pozwoliło poznaniakom wrócić do gry?

Paul Graham: PBG to naprawdę dobra drużyna, która potrafiła wywrzeć na nas dużą presję. W drugiej połowie postawili nam bardzo trudne warunki gry. Spojrzenie w tabelę nie może nikogo uspokajać, w tej lidze niczego nie dostaje się za darmo. Mimo problemów cieszę się, że jako zespół poradziliśmy sobie w tym meczu i teraz możemy się skupić na grze w kolejnej rundzie Tauron Basket Ligi.

Co stanowiło dla Was największe wyzwanie w trakcie meczu - skuteczność rywali z dystansu, ich waleczność na tablicach, czy może jeszcze coś innego?

- Nasi rywale dobrze radzili sobie w ataku pozycyjnym. Trudny do zatrzymania był podkoszowy Damian Kulig, a także ich rozgrywający (Niksa Nikolić - przyp. ŁM). Musieliśmy docisnąć ich w obronie, aczkolwiek do samego końca walka była bardzo wyrównana.

Nie zdarzyło Wam się podświadomie zlekceważyć przeciwnika?

- Nie było takiej możliwości. Pamiętaliśmy o tym, że w pierwszym meczu z nimi musieliśmy grać dogrywkę. PBG Basket to zespół z dolnej części tabeli, a takie ekipy zawsze walczą i chcą udowodnić, że potrafią grać w koszykówkę na wyższym poziomie. Motywacja przed tym meczem była naprawdę wysoka, bo wiedzieliśmy, o co gramy.

Czy świadomość tego, co dzieje się w Zielonej Górze mogła Was trochę zdekoncentrować?

- Trener powtarzał nam przed tym meczem, byśmy się nie przejmowali tym, na co nie mamy wpływu. Nieważne, co tam się miało wydarzyć, my mieliśmy martwić się o swoją grę. Wiedzieliśmy, co mamy grać i przede wszystkim skupialiśmy się na naszej pracy.

Co Pan czuł wykonując kluczowe rzuty wolne w końcówce tego meczu?

- Wynik był bardzo wyrównany, rywal mógł wygrać ten mecz. Chcieliśmy bardzo to wygrać, a ja wiedziałem, że muszę być liderem zespołu. Gdy trener wziął czas, powiedziałem, że mogę wziąć odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Poprosiłem trenera, bym mógł dostać piłkę, gdy będzie okazja żeby zdobyć punkty. Wiadomo, że musieliśmy pilnować naszej gry w defensywie, ale ktoś musiał wykonać te decydujące rzuty. Jedną z prób spudłowałem, ale pozostałe znalazły drogę do kosza i poczułem, że wykonałem swoją robotę.