Polpharma - Zastal: Kluczowe zbiórki
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Polpharma - Zastal: Kluczowe zbiórki

Polpharma Starogard Gdański niespodziewanie pokonała Zastal Zielona Góra 82:76, a najlepszym graczem spotkania był Michael Hicks, który rzucił 27 punktów. O zwycięstwie gospodarzy zadecydowały zbiórki w ataku, a także lepiej wykonywane rzuty wolne.

,

- Naszą agresję, naszą walkę widać przede wszystkim po zbiórkach. 17 zbiórek w ataku to jest rzadkość, szczególnie jeśli drużyna, która je zdobyła jest zdecydowanie niższa od przeciwników. Słowa uznania dla moich graczy, bardzo dobry mecz. Wykorzystaliśmy swoje atuty, zagraliśmy inaczej niż w poprzednich meczach - wysocy grali z obwodu, mali z low-postu. Cieszę się, że ten manewr się udał i dał nam zwycięstwo - nie krył radości Wojciech Kamiński, trener gospodarzy.

Rzeczywiście Polpharma od samego początku meczu grała inaczej niż wcześniej - bo znacznie bardziej odważnie i agresywnie. Mimo że w pierwszej kwarcie dwaj rozgrywający - Marcin Nowakowski i Tomasz Śnieg - złapali po dwa faule, nie miało to wpływu na dalsze losy meczu. Świetnie prezentował się szczególnie Daniel Wall, który pokazał wiele indywidualnych akcji. Na to nie byli przygotowani Piotr Stelmach i Uros Mirković, którzy albo dali się ogrywać, albo łapali faule.

Mecz był wyrównany aż do końcówki trzeciej kwarty, kiedy to po trójce Michaela Hicksa z syreną kończącą tę część meczu Polpharma prowadziła nawet 63:56. Jednak starogardzka drużyna zawsze największe problemy ma w ostatnich dziesięciu minutach. Tak było także i teraz. Po kilku akcjach z rzędu Marcina Fliegera Zastal najpierw doprowadził do wyrównania (63:63), a później wyszedł na prowadzenie (67:65).

Kluczową akcję w ostatniej minucie meczu wykonał jednak Tomasz Śnieg, który zabrał piłkę Walterowi Hodge’owi i sam zdobył punkty z kontrataku. Przy wyniku 77:73 Mihailo Uvalin zmuszony był o poproszenie o przerwę. Ta na niewiele się zdała. Później faulowani starogardzianie bardzo dobrze wykorzystywali rzuty wolne, a w ekipie zielonogórskiej z dystansu pudłowali Uros Mirković i Marcin Sroka. W ostatnich sekundach z dobrej strony pokazał się także Piotr Dąbrowski i to Polpharma mogła się cieszyć ze zwycięstwa.

- Mimo że nie graliśmy zbyt dobrze, szczególnie w defensywie, to udało nam się powrócić do gry w ostatniej kwarcie. Byliśmy właściwie o mały krok od zwycięstwa. W końcówce dużo kosztowały nas jednak zbiórki ofensywne Polpharmy. Teraz będziemy myśleć już o meczu z Kotwicą, który będzie dla nas bardzo ważny - stwierdził Mihailo Uvalin.

Wiele słów krytyki przed tym spotkaniem usłyszał Michael Hicks - te wyraźnie zmotywowały Amerykanina, który chciał udowodnić, że może być liderem zespołu z Kociewia. W trzech poprzednich meczach Hicks trafił zaledwie jedną trójkę na 18 prób. W tym meczu jego statystyki w tym elemencie znacznie się nie poprawią (skuteczność 2/8), ale tym razem Amerykanin wykorzystywał inne swoje atuty - potrafił wymusić faule i przez to częściej stawał na linii rzutów wolnych. Jego stuprocentowa skuteczność z wolnych miała spory wpływ na zwycięstwo Kociewskich Diabłów.

Byli gracze Polpharmy w barwach Zastalu - Kamil Chanas, Kirk Archibeque i Uros Mirković - nie skrzywdzili zespołu z którym zdobywali w zeszłym sezonie Puchar Polski. Łącznie zdobyli zaledwie 15 punktów, w tych Chanas wszystkie sześć w pierwszych czterech minutach inaugurującej kwarty.

Co ciekawe w całym meczu żaden z wysokich graczy Zastalu - Pervis Pasco, Kirk Archibeque, Piotr Stelmach czy Uros Mirković - nie potrafił zagrozić strefie podkoszowej. Zastal nie wykorzystał przewagi wzrostu. W Polpharmie prawie przez całe spotkanie grał Jeremy Simmons, który zaliczył m.in. trzy bloki oraz 10 zbiórek i świetnie uzupełniał się w obronie z Adamem Metelskim. Wyjątkowo sprytnie zagrał też Daniel Wall, który unikał nierozsądnych fauli i był trudnym rywalem dla graczy Zastalu.

- Przegrywaliśmy na własnej desce, pozwoliliśmy Polpharmie na ponawianie akcji. Źle zaczęliśmy to spotkanie - za słabo w obronie, za mało agresywnie. Pozwoliliśmy im złapać odpowiedni rytm, choć wynik cały czas oscylował wokół remisu. W końcówce nie ustrzegliśmy się błędów - tłumaczył Marcin Flieger.

Innymi przyczynami porażki gości mogła być słabsza dyspozycja Waltera Hodge’a (tylko 4/12 z gry oraz dwie asysty), a także aż 16 strat (dla porównania Polpharma zaledwie osiem). - Cieszymy się ze zwycięstwa. Staraliśmy się wykonywać założenia przedmeczowe, zarówno w obronie, jak i w ataku. Ograniczyliśmy straty w porównaniu do ostatniego meczu. Dzisiaj zrobiliśmy ich tylko osiem, a ostatnio we Wrocławiu chyba 17. Wygraliśmy zbiórkę i walczyliśmy - to dało nam sukces - podsumowywał Daniel Wall.