Energa Czarni - Śląsk: Zatrzymali Skibniewskiego
fot. Łukasz Capar

,

Lista aktualności

Energa Czarni - Śląsk: Zatrzymali Skibniewskiego

Energa Czarni perfekcyjnie rozegrali ostatnią kwartę meczu ze Śląskiem i wykorzystując zmęczenie Roberta Skibniewskiego wygrali 76:65. Tym samym mogą być pewni gry w górnej szóstce po sezonie zasadniczym.

Grę obu drużyn w tym spotkaniu można porównać do sinusoidy. Energa Czarni bardzo dobrze zaczęli te spotkanie, skupiając się na dokładnych, podkoszowych akcjach i wykorzystywaniu efektów swojej agresywnej obrony. Tym samym po niecałych trzech minutach gospodarze wygrywali już 10:0 i trener Miodrag Rajković musiał szybko zareagować, prosząc o przerwę. Po niej Śląsk odrobił niemal wszystkie straty i spotkanie stało się bardzo wyrównane. Dzięki podkoszowej przewadze to wrocławianie zaczęli drugą połowę od serii 10:2 i prowadził już nawet 47:53. Jednak gospodarze ostatnią część meczu rozpoczęli zdobywając 13 punktów bez odpowiedzi rywala i w pełni kontrolując grę utrzymali przewagę do końca. Co ciekawe, w czwartej kwarcie wrocławianie ani razu nie trafili z gry.

- Energa Czarni byli chyba trochę bardziej skoncentrowani od nas. Popełniliśmy aż 17 strat, a to zdecydowanie zbyt wiele. Gdyby było ich na przykład 10, słupszczanie na pewno nie mieliby tak otwartej drogi do zwycięstwa - mówił po meczu środkowy Śląska Aleksandar Mladenović.

- Bardzo cieszy mnie to, że zagraliśmy tak, jak to sobie ustaliliśmy na treningach. Oczywiście popełniliśmy kilka błędów, chociażby przy zastawianiu własnej tablicy, ale to dobrze, bo oznacza to, że jeszcze mamy nad czym pracować i mamy rezerwy. Kluczem do wygranej było powstrzymanie zespołowości Śląska, którego gracze świetnie dzielą się piłką i udało nam się to. Można powiedzieć, że szczególnie w czwartej kwarcie, rywale zagrali tak, jak my tego chcieliśmy - podkreślił trener słupszczan Dainius Adomaitis.

- Wygraliśmy, bo w drugiej połowie zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Zrealizowaliśmy nasze założenia, mieliśmy aż o 11 asyst więcej od rywali i to było decydujące. Pokazaliśmy tym samym, że w pełni zasłużyliśmy na miejsce w pierwszej piątce ligi - dodał Paweł Kikowski, skrzydłowy gospodarzy.

Przez całe spotkanie szkoleniowiec Energi Czarnych przeprowadzał krótkie zmiany na pozycji rozgrywającego, by z jak największą intensywnością Mantas Cesnauskis, Stanley Burrell czy Darnell Hinson mogli ograniczać ofensywne poczynania Roberta Skibniewskiego. I oczywiście przynosiło to zamierzony skutek, bo lider wrocławskiej drużyny popełnił aż osiem strat i trafił tylko jeden rzut z gry. W decydujących fragmentach meczu nie był w stanie pomóc swoim kolegom i gracze Śląska mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów.

- Robert gra bardzo dobrze od początku sezonu i wygrał nam już niejedno spotkanie. Przed tym spotkaniem miał niestety problemy żołądkowe i ostatecznie na pewno nie można powiedzieć, że zagrał dobry mecz, tym bardziej, że miał tak dużo strat. Ale wierzę w niego i jestem przekonany, że już w kolejnym spotkaniu będzie znacznie lepiej - mówił trener gości Miodrag Rajković.

- Cieszy mnie tak słaby mecz w wykonaniu Roberta przeciwko nam, ale bardzo go lubię i życzę mu jak najlepiej w kolejnych spotkaniach - dodał z uśmiechem trener Adomaitis.

Mimo że Energa Czarni w ostatnich tygodniach borykali się ze sporymi problemami zdrowotnymi - kontuzjowani byli Darnell Hinson, David Weaver i Paweł Leończyk - w meczu ze Śląskiem zagrali w pełnym składzie. Było jednak widać zaległości treningowe tych graczy, którzy wyraźnie nie doszli jeszcze do swojej najlepszej formy. Wśród gości zabrakło z kolei Piotra Niedźwiedzkiego.

Wygrywając ze Śląskiem słupszczanie znaleźli się na drugim miejscu w tabeli i na trzy kolejki przed końcem sezonu zagwarantowali sobie miejsce w górnej szóstce po sezonie zasadniczym. Wrocławianie z kolei skomplikowali swoją sytuację i nawet wygrywając wszystkie swoje pozostałe mecze, nie będą mogli być pewni miejsca w tym gronie. Śląsk z bilansem 11:10 (takim samym, jaki ma Kotwica i AZS) ma o dwie przegrane więcej od Zastalu, na którego porażki będzie teraz musiał liczyć, aby móc osiągnąć swój cel.

Najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy był Paweł Kikowski, który zdobył 13 punktów, a 11 pkt. i 7 asyst miał Stanley Burrell. Dla Śląska 15 punktów zdobył Paul Graham, a double-double na swoich kontach zanotowali Bartosz Diduszko (12 pkt., 10 zb.) i Mladenović (10 pkt., 11 zb.).