Łodzianie aktualnie zamykają tabelę koszykarskiej ekstraklasy. Od ich ostatniego zwycięstwa minęło prawie półtora miesiąca podczas którego musieli oni uznać wyższość sześciu kolejnych rywali, przegrywając każde ze spotkań różnicą kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu punktów. Choć we wszystkich tych meczach, może z wyjątkiem pojedynku z Polpharmą, ŁKS dość długo prowadził wyrównaną walkę z rywalem, to zawsze zdarzał się moment przestoju w grze, który skrupulatnie wykorzystywali przeciwnicy. Sytuacja bez precedensu miała miejsce w ostatniej kolejce w Kołobrzegu, gdzie koszykarze Kotwicy w drugiej połowie spotkania z ŁKS zaaplikowali gościom aż 30 punktów z rzędu, dzięki czemu wyrównane do pewnego momentu spotkanie zamieniło się w pogrom.
- Kolejne spotkanie zagraliśmy podobnie, gdzie przez dłuższą część prowadzimy wyrównaną walkę z zespołem i w końcówce załamujemy się zupełnie. Zespół Kotwicy odjechał nam 30:0, był taki fragment, także to na tym poziomie nie może się przytrafić. Myślę, że musimy pracować przede wszystkim nad naszą formą psychiczną, bo nie powinno być tak na tym poziomie - komentował po spotkaniu rozgrywający ŁKS Michał Krajewski.
Równie słabo z 2011 rokiem pożegnali się najbliżsi rywale ŁKS, zespół PBG Basket Poznań. Trzeci od końca zespół TBL przegrał z kretesem w Warszawie z tamtejszą AZS Politechniką 55:77 prowadząc wyrównaną walkę tylko w pierwszej kwarcie spotkania. PBG Basket - najgorszy wyjazdowy zespól TBL (tylko jedno zwycięstwo w ośmiu meczach wyjazdowych), czeka na wygraną od 9 grudnia, kiedy to sensacyjnie pokonali wicelidera tabeli, zespół PGE Turowa Zgorzelec.
Słaba forma obu zespołów sprawia, że wytypowanie faworyta pojedynku jest niezmiernie trudne. W 6. kolejce TBL, kiedy drużyny mierzyły się ze sobą po raz pierwszy, górą byli poznaniacy, którzy zdominowali drugą połowę spotkania i wygrali z ŁKS 78:62. Trudno jednak doszukiwać się analogii między spotkaniem 6. a 19. kolejki, gdyż sytuacja w obu zespołach uległa dość znacznym zmianom. ŁKS rozwiązał kontrakty z trzema graczami amerykańskimi, którzy w Poznaniu zdobyli 2/3 punktów zespołu. W ich miejsce udało się pozyskać jedynie Pawła Malesę, 26-letniego rzucającego, który choć radzi sobie w zespole coraz lepiej to nie jest w stanie wypełnić ofensywnej luki po graczach zza oceanu.
W spotkaniu z Łódzkim Klubem Sportowym w zespole PBG Basket Poznań zabraknie za to jednego z liderów zespołu, silnego skrzydłowego Aleksandra Lichodzijewskiego. Brak tego stanowiącego o sile podkoszowej zespołu i notującego średnio blisko 13 punktów oraz 5,5 zbiórki, zawodnika był już widoczny w meczu z AZS Politechniką i podobnie może być w pojedynku z walecznymi wysokimi graczami ŁKS. Mimo braku Lichodzijewskiego ciężar zdobywania punktów PBG Basket nadal spoczywał będzie pod koszem, gdzie rządzi i dzieli Damian Kulig. Ocierający się o kadrę Polski Kulig zdobywa w każdym spotkaniu bieżącego sezonu blisko 17 punktów, zaliczając już kilka spotkań z dorobkiem ponad 20 punktów.
To właśnie pod koszami powinno się rozstrzygnąć to spotkanie, gdyż po oddaniu graczy amerykańskich ŁKS właśnie tam szuka okazji do zdobywania punktów. Skoro obwodowi strzelcy łodzian - Dariusz Kalinowski i Bartłomiej Szczepaniak mają rozregulowane celowniki (w sumie tylko 16 punktów w dwóch ostatnich spotkaniach) to trener Piotr Zych nakazuje większość piłek kierować do nieźle spisującego się w tym roku Krzysztofa Sulimy (8 punktów, 4 zbiórki w każdym meczu) oraz grającego w kratkę Jakub Dłuskiego (7 punktów, 6 zbiórek). Jeśli więc któremukolwiek z wymienionych graczy uda się zdominować walkę w polu trzech sekund, to właśnie jego zespół powinien wyjśc z konfrontacji zwycięsko.
Spotkanie ŁKS Łódź - PBG Basket Poznań zostanie rozegane 2 stycznia o godzinie 19:30 w Atlas Arenie w Łodzi.