AZS Politechnika - Kotwica: Zadecydowali obcokrajowcy
fot. AZS Politechnika Warszawska

,

Lista aktualności

AZS Politechnika - Kotwica: Zadecydowali obcokrajowcy

Reginald Holmes w drugiej połowie rzucił 19 punktów, a Kotwica wygrała ten fragment 49:31, dzięki czemu kołobrzeżanie tuż przed świętami pokonali na wyjeździe 80:64 AZS Politechnikę Warszawską.

 

,

Stawianym w roli faworytów koszykarzom Kotwicy początkowo udzieliła się chyba świąteczna atmosfera, ponieważ kołobrzeżanie mieli ogromne problemy z konstruowaniem akcji w ataku pozycyjnym i popełniali straty jedna za drugą. Do tego notowali wiele prostych błędów w defensywie. Nic więc dziwnego, że zmotywowani zawodnicy AZS Politechniki w pierwszej kwarcie zanotowali serię 11:0, a na początku drugiej prowadzili już 23:14.

W ekipie Czarodziejów z Wydm zawodzili przede wszystkim obwodowi. Jessie Sapp i Reginald Holmes przez pierwsze 20 minut spotkania popełnili łącznie osiem z 12 strat drużyny w tej części meczu. Przyjezdni szybko jednak zdobyli przewagę w strefie podkoszowej - aktywni Darrell Harris i Tomasz Kęsicki w pierwszej połowie w sumie zdobyli 16 z 31 punktów Kotwicy. Mimo to kołobrzeżanie schodząc do szatni przegrywali 31:33.

- Wiedzieliśmy, że dzisiejsze spotkanie będzie bardzo ciężkie, bo w pierwszej rundzie przecież przegraliśmy z Politechniką u siebie. Mimo to wyszliśmy na ten mecz zbyt mało skoncentrowani i zmotywowani, skąd między innymi wzięło się aż 12 strat do przerwy - wyjaśnił trener Mariusz Fiedosiewicz, który prowadził Kotwicę w zastępstwie chorego Tomasza Mrożka.

Po zmianie stron dużo gorzej wyglądali zawodnicy AZS Politechniki, którzy nie tylko zatracili skuteczność, ale i płynność w grze pozycyjnej. Na domiar złego nie prezentowali już tak szczelnej defensywy jak do przerwy. Efekt? Przegrana trzecia kwarta 9:22 i 11-punktowa strata do rywala po 30 minutach.

- W drugiej połowie organizacja naszej gry wyglądała już lepiej, tak samo jak gra w ofensywie, którą znacząco poprawiliśmy. Mój zespół pokazał dzisiaj skuteczną ofensywę w drugiej połowie, co spowodowało, że wynik końcowy był dla nas bardzo korzystny - powiedział trener Fiedosiewicz.

Katem tego wieczoru okazał się Holmes. Amerykański obrońca w decydujących momentach spotkania błysnął formą - przez pierwsze pięć minut ostatniej kwarty rzucił 13 punktów, trafiając w tym trzy trójki pod rząd! To głównie dzięki niemu Kotwica odjechała na 20-punktowe prowadzenie (70:50), które spokojnie utrzymała do ostatniego gwizdka.

Inżynierowie za to razili nieskutecznością. Piotr Pamuła, który co prawda zdobył 11 punktów, po przerwie trafił zaledwie jeden z sześciu rzutów, zaś Mateusz Ponitka był przez większość decydujących momentów poza grą i po zmianie stron zdobył cztery ze swoich 13 punktów.

- O wyniku tego spotkania zadecydowali głównie obcokrajowcy. Sapp, Holmes i Harris po 20 minutach mieli odpowiednio 4, 4 i 10 punktów, zaś spotkanie skończyli mając na koncie: 14, 23 oraz 18. Staraliśmy się robić wszystko co w naszej mocy, jednak to nie wystarczyło. Trudno jest grać w koszykówkę pomimo wielu problemów, które nas dotykają. Moi zawodnicy biegają po parkiecie ciałem, ale psychicznie są gdzie indziej. Mimo to dziękuję im, bo dają z siebie wszystko - skomentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Mladen Starcević.