AZS - Śląsk: Niesamowity Calhoun
fot. Krzysztof Ziółkowski

,

Lista aktualności

AZS - Śląsk: Niesamowity Calhoun

AZS Koszalin przegrał ze Śląskiem Wrocław 78:103 - jest to pierwsza porażka Akademików pod wodzą trenera Andreja Urlepa. Najlepszym strzelcem spotkania był Qa'rraan Calhoun, który zdobył 32 punkty.

,

- Gra całego zespołu zależy w dużej mierze od rozgrywających. Dzisiaj nasi obwodowi zagrali bardzo słabo, więc reszta drużyny także nie zachwyciła - wyjaśnił przyczyny porażki trener Andrej Urlep. Trudno nie zgodzić się ze słoweńskim szkoleniowcem, ponieważ zawodnicy występujący na pozycji numer jeden nie byli dzisiaj wsparciem dla reszty zespołu. Stefhon Hannah oprócz pięciu asyst zdobył siedem punktów, przy słabej, dwudziestopięcioprocentowej skuteczności z gry. Kamil Łączyński zdobył tyle samo punktów, co Amerykanin (2/5 z gry) oraz rozdał 4 asysty. Za kapitanem zespołu - Igorem Miliciciem przemawia fakt, iż powstrzymał motor napędowy wrocławskiej drużyny, czyli Roberta Skibniewskiego (2 pkt. 1/6 z gry).

Wrocławianie od początku spotkania zaskakiwali swoją skutecznością z dystansu. Dwójka Paul Graham - Qa'rraan Calhoun rozbijała obronę Akademików, którzy w tym meczu nie grali tak, jak przyzwyczaili do tego swoich kibiców. Brak komunikacji w defensywie i złe przejmowanie na zasłonach sprawiało, że zawodnicy trenera Miodraga Rajkovicia szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie, które systematycznie powiększali. Najwięcej problemów koszalińskiej obronie sprawiał jednak Qa'rraan Calhoun. Amerykanin po pierwszej połowie miał na swoim koncie 14 punktów. 25-letni skrzydłowy trafiał dosłownie wszystko i w całym spotkaniu zanotował 32 punkty (6/9 za dwa, 6/8 za trzy), co jest do tej pory jego najlepszym wynikiem w Polsce. - Obwodowi Śląska, Graham i Calhoun mieli dzisiaj dzień konia, po prostu nie daliśmy rady ich powstrzymać - stwierdził trener Urlep. - Qa'rraan w meczu z PGE Turowem Zgorzelec nie trafił ani razu za trzy punkty, a rzucał aż osiem razy, po spotkaniu powiedział mi, że z Koszalinem będzie znacznie lepiej i dotrzymał słowa - mówił wyraźnie zadowolony trener Miodrag Rajković.

Przewaga Śląska Wrocław w drugiej kwarcie wzrosła do 21 punktów, jednak koszalińscy kibice na stojąco dopingowali swój zespół, wciąż wierząc w korzystny rezultat. Gdy trener Urlep nakazał swoim graczom agresywne krycie na całym parkiecie, goście zaczęli się gubić. Kilka strat z rzędu spowodowało, że Akademicy pod koniec pierwszej połowy zanotowali serię 12:2, jednak nieco wcześniej, wrocławianie przez pięć minut zdobyli 18 punktów, a gospodarze... zero. Oprócz wyżej wymienionych Calhouna i Grahama, swoją cegiełkę dołożył były koszykarz AZS Koszalin - Slavisa Bogavac (17 pkt.), który trafiał w bardzo ważnych momentach spotkania. - Wiedzieliśmy, że w Koszalinie gra się ciężko, specyficzna hala i kibice zawsze robią swoje. Patrząc w statystyki, w oczy rzuca się liczba asyst, których nazbieraliśmy dzisiaj aż 21. Jesteśmy zupełnie inną drużyną, początek sezonu nie był dla nas udany, jednak teraz pokazujemy swoją wartość - powiedział po meczu Slavisa Bogavac.

Koszalinianie zaliczyli w meczu jeszcze jeden zryw, gdy w szóstej minucie trzeciej kwarty siedem punktów z rzędu zdobył Reese (21 pkt.). Ważne trafienia zaliczył także Milicić. Na lepszą grę gospodarzy trener Rajković odpowiedział zmianami. Do gry powrócił Adam Wójcik, dzięki któremu Śląsk ponownie złapał wiatr w żagle. - Mecz we Wrocławiu był naszym najgorszym spotkaniem w tym sezonie. Dzisiaj zagraliśmy o wiele lepiej, muszę podziękować swoim zawodnikom za zaangażowanie i wolę walki - powiedział trener Rajković.

W końcówce spotkania gracze Śląska grali bardzo prostą koszykówkę. Akcje pick'n'roll Roberta Skibniewskiego i Aleksandara Mladenovicia sprawiały Akademikom najwięcej kłopotów. - Nie chcę się usprawiedliwiać, ale w tym tygodniu mieliśmy poważne problemy ze zdrowiem. Do dyspozycji miałem kilku graczy, bo reszta nie była w stanie trenować - stwierdził po meczu trener Urlep.