Kotwica - Zastal: Brandwein bohaterem
fot. Seweryn Gruda

,

Lista aktualności

Kotwica - Zastal: Brandwein bohaterem

Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg po niesamowitym finiszu pokonali po dogrywce Zastal Zielona Góra 92:83. Niekwestionowanym bohaterem Czarodziejów z Wydm był Oded Brandwein, który doprowadził do dogrywki, a w dodatkowym czasie dorzucił jeszcze 12 punktów.

Początek spotkania to bardzo dobra postawa Zastalu, który w pewnym momencie prowadził już nawet 10:2. Wszystko to za sprawą Waltera Hodge’a, który bardzo łatwo radził sobie z obroną kołobrzeżan. Jedynym zawodnikiem Kotwicy, który pomagał utrzymywać wynik był Tomasz Kęsicki. Dopiero po akcjach Jessiego Sappa i Łukasza Wichniarza kołobrzeżanie wyszli na prowadzenie.

W drugiej kwarcie spotkanie było bardzo wyrównane. Gani Lawal z Zastalu, który miał stanowić poważne zagrożenie dla Kotwicy, nie zagrał dziś na miarę swoich możliwości. Zawodnik z NBA nie radził sobie pod koszami, zaliczył trzy nieudane wsady, a także został dobitnie zablokowany przed Tomasza Kęsickiego. - Nie chcę oceniać dzisiaj żadnego zawodnika indywidualnie - mówił na konferencji prasowej trener Zastalu Tomasz Jankowski.

Po przerwie obraz gry wiele się nie zmienił. Obie drużyny walczyły punkt za punkt, ale z lepszej strony pokazali się Darrell Harris oraz Gani Lawal, którzy w pierwszej połowie byli niewidoczni.  Czwarta kwarta na długi czas zapadnie kołobrzeskim kibicom w pamięci. Zastal zdawał się kontrolować spotkanie. Przewaga rosła regularnie, a Czarodzieje z Wydm wydawali się bezradni. Przy wyniku 61:67 na blisko minutę przed końcem kołobrzeżanie rozpoczęli faulowanie gości, aby rzucali oni rzuty wolne.

- To spotkanie bardzo nas wzmocni. Pokazaliśmy charakter i waleczność. Ostatnie porażki dały nam niezbędne doświadczenie, które teraz wykorzystaliśmy. Dobrze broniliśmy i trafialiśmy wtedy. kiedy trzeba było - ocenia kapitan Kotwicy Jessie Sapp.

Przy stanie 65:72 dla Zastalu wydawało się, że mecz zakończy się po myśli gości, ale wtedy w Hali Milenium zaczęły dziać się rzeczy niemożliwe. Około 12 sekund przed końcem Darrell Harris zdobył dwa punkty. Po tej akcji kołobrzeżanie mieli faulować, ale piłka nie dotarła do zawodnika gości. Kiedy wydawało się, że piłka wyląduje na aucie, Reggie Holmes ją odzyskał i podał do Odeda Brandweina, który trafił za trzy punkty. Do odrobienia zostały dwa punkty, a na zegarze pozostało siedem sekund. - Bardzo się cieszę, że w ostatnich sekundach pomogłem mojej drużynie. To było niesamowite spotkanie. Nie poddaliśmy się do końca. Na długo zapamiętam to spotkanie - mówi Reggie Holmes z Kotwicy.

O czas poprosił trener Jankowski. W ostatniej akcji Zastal popełnił poważny błąd, ponieważ gracz z Zielonej Góry wylądował na aucie. Piłkę otrzymał Oded Brandwein. Do końca pozostało bardzo niewiele czasu. Kiedy czas miał się skończyć, sfaulowany został Brandwein - tylko od rzutów rozgrywającego Kotwicy zależały losy meczu. - Wziąłem dwa głębokie oddechy. To była bardzo wyjątkowa sytuacja. Nie myślałem o niczym. W takiej sytuacji nie można o niczym myśleć, trzeba trafiać. Byłem mocno skupiony i cieszę, że udało mi się tego dokonać - ocenia bohater spotkania.

Po tak niesamowitym powrocie, Kotwica niesiona wsparciem kibiców pewnie wygrała dogrywkę. Bohaterem tej dodatkowej części meczu był również Oded Brandwein, który zdobył 12 z 18 punktów zespołu. - Ciężko cokolwiek powiedzieć, ponieważ wróciliśmy z bardzo dalekiej podróży w tej czwartej kwarcie. Pomimo że czas był niekorzystny, punktacja na tablicy też niekorzystna, graliśmy do końca. Można by było rzec, że z niemożliwego stało się możliwe. Chylę czoła przed Odedem, który zachował zimną krew do końca. Doprowadził do tej dogrywki. W dogrywce praktycznie zniszczył zespół Zastalu - mówił na konferencji prasowej trener Tomasz Mrożek.

W ostatniej kolejce Kotwica przegrała u siebie po dogrywce ze Śląskiem Wrocław i wtedy po meczu Łukasz Wichniarz mówił, że do trzech razy sztuka. Jak się okazało, skrzydłowy Kotwicy miał rację. - Kolejna dogrywka, tym razem wygrana. Cieszymy się, można powiedzieć, że wyciągnęliśmy wnioski. Duży wpływ miało to, że dzisiaj to my doprowadziliśmy do dogrywki, a nie tak jak wcześniej bywało, Politechnika czy Śląsk. Złapaliśmy wiatr w żagle i w dogrywce zagraliśmy tak jak powinniśmy grać cały mecz czyli w tempie, szybko i z dobrą skutecznością, zwłaszcza Odeda - kończy skrzydłowy Kotwicy Łukasz Wichniarz.