Kinnard w Anwilu, Nowakowski odchodzi
fot. plk.pl

,

Lista aktualności

Kinnard w Anwilu, Nowakowski odchodzi

Do sporych zmian doszło we Włocławku. Włodarze tego zespołu ściągnęli do zespołu Lawrence'a Kinnarda, a rozstali się z Marcinem Nowakowskim.

,

Lawrence Kinnard jest doskonale znany polskim kibicom, ponieważ dwa ostatnie sezony spędził w Treflu Sopot. Amerykanin do Polski przybył świeżo po studiach, jednak z biegiem czasu pokazywał, że stać go na wiele. Mocnym akcentem było spotkanie sopocian przeciwko Anwilowi Włocławek dwa sezony temu, kiedy to Kinnard rzucił rywalowi aż 31 punktów.

- Kłopoty Anwilu w poprzednich spotkaniach wynikały z ograniczonych możliwości rotacji zawodnikami. Teraz dołącza do nas koszykarz doskonale znany z Tauron Basket Ligi. Jesteśmy przekonani, że we Włocławku okaże się przydatnym ogniwem. Po naradzie z zarządem i radą nadzorczą klubu podjęliśmy decyzję o wzmocnieniu - powiedział na konferencji prasowej trener Anwilu Emir Mutapcić.

Amerykanin w sezonie 2009/2010 zdobywał średnio 11,5 punktów na mecz, podczas gdy w poprzednich rozgrywkach rzucał dziewięć punktów w każdym spotkaniu. Jest bardzo uniwersalnym graczem, mogącym występować na pozycjach niskiego i silnego skrzydłowego, a właśnie tam trener Emir Mutapcić miał największe problemy w rotacji zawodników.

Z zespołu odchodzi za to rezerwowy rozgrywający - Marcin Nowakowski. Polak, który do Anwilu przybył latem z Polonii Warszawa nie radził sobie z prowadzeniem gry zespołu. Najpierw przegrywał rywalizację z Louisem Hinnantem, a później z Krzysztofem Szubargą i z meczu na mecz otrzymywał coraz mniej szans od szkoleniowca włocławian.

22-latni koszykarz spędzał na parkiecie średnio siedem i pół minuty w każdym z 11 rozegranych spotkań w Tauron Basket Lidze i wszystkie zaczynał z ławki. Nowakowski otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu, natomiast włodarze Anwilu szukają w jego miejsce innego rozgrywającego.

- Marcin to bardzo obiecujący koszykarz i do tego świetny człowiek. Rozstajemy się za porozumieniem stron, w całkowitej zgodzie, choć dla obu stron była to decyzja trudna. Marcin rozumie, o jakie cele walczymy, stąd nasze wymagania są bardzo wysokie. Młody zawodnik potrzebuje jak najwięcej minut w grze, a tego mu zagwarantować obecnie nie możemy. Stąd taka decyzja, w naszym przekonaniu jak najlepsza dla jego dalszego rozwoju, tym bardziej, że od razu miał oferty z kilku klubów - mówi prezes Anwilu Zbigniew Polatowski.