- W żadnym z dotychczasowych meczów obydwie drużyny nie zagrały na optymalnym poziomie. Podobnie było w trzecim spotkaniu. Mistrzowie Polski zrewanżowali się za kiepski mecz 2. Znów punktem wyjścia była mocna obrona “każdy swego” i, zwłaszcza w drugiej połowie, dobra zespołowa gra w ataku. Po raz pierwszy też trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas zdecydowanie bardziej postawił na konkretnych graczy i dał im więcej minut gry. Z dobrym skutkiem.
Zmęczenie drużyny PGE Turowa było dzisiaj najbardziej widoczne. Niewielka przewaga Asseco Prokomu po pierwszej połowie była myląca bo gospodarze pozostawali w grze głównie dzięki rzutom za trzy punkty. Nie można jednak wygrać meczu w ten sposób. Poza tym już w pierwszej połowie widać było kiepską dyspozycję podstawowych zawodników: Konrada Wysockiego, Davida Jacksona czy Roberta Tomaszka.
Po przerwie słabo zagrał cały zespół. Główną przyczynę porażki widzę w zmęczeniu z dwóch powodów: bardzo niecelne rzuty wielu zawodników w drugiej połowie i, niespotykany w tym zespole, brak entuzjazmu. Wykorzystanie wszystkich przerw przez Jacka Winnickiego nic nie dało. Jedyna pociecha w tym, że wspomniani koszykarze ze Zgorzelca spędzili na parkiecie mniej minut niż zwykle. Może w sobotę będą mieli więcej sił i obejrzymy 40 minut wyrównanej walki.