Piotr Ciszek: Co było powodem tak nieudanego początku w wykonaniu PGE Turowa?
Michael Kuebler: Wszystko wiążę się z defensywą i z tym, że za mało agresywnie podeszliśmy do tego meczu. Przez to rywale mieli kilka wolnych pozycji, które wykorzystali.
Z defensywy wynikała też wasza słabsza gra w ataku? Kilka razy udawało się wam zbliżyć do rywali na pięć, sześć punktów, ale później zatrzymywaliście się w ofensywie.
Wszystko bierze się z obrony, od złapania właściwego rytmu. Kiedy to się nie uda później słabiej może wyglądać cała gra. Niestety tak było dzisiaj.
Czy nie nastąpiła zbyt duża dekoncentracja w zespole po wyjściu na prowadzenie 3:2 w serii?
- Byliśmy dobrze przygotowani do meczu i gotowi do gry. Nie zlekceważyliśmy przeciwnika, bo widzieliśmy w poprzednich meczach jak potrafią grać i z jakiej straty podnosić się nawet na przestrzeni jednego meczu. Trefl zrobił po prostu na początku to, co do nich należało. Nam to się nie udało.
Czy jest możliwość powstrzymania gracza, który ma tak dobry dzień strzelecki jak Lawrence Kinnard?
- Jak już mówiłem wszystko zależy od obrony. Jeśli nie ma w niej odpowiedniej rotacji, pozwoli się na kilka łatwych rzutów, na rozpędzenie się rywalowi, później można z nim mieć duży problem. Tak właśnie było dziś i jego rzuty kilka razy uniemożliwiały nam powrót do gry.
Jakie jest samopoczucie po tym meczu, mając przed sobą decydujące spotkanie?
- Jest dobrze, musi być dobrze przed takim meczem. Gramy u siebie w Zgorzelcu, mając za sobą naszych kibiców, będzie trzeba skorzystać z tej przewagi w tym spotkaniu.
Czy da się coś jeszcze zmienić poza defensywą w grze zespołu przed siódmym meczem?
- Jest już za późno na inne zmiany, dzisiaj nawet w ataku nasza gra w ataku nie wyglądała aż tak źle. Trzeba zwrócić tylko uwagę na kilka rzeczy jak choćby szybszy powrót do obrony, co było dziś naszym problem i pozwoliło Treflowi na dużo łatwych punktów.