,

Lista aktualności

Lasik: Mogliśmy być dużo wyżej

- Do samego końca była szansa na to, aby grać w play-off. Nie tylko ten pierwszy mecz z Poznaniem był przegrany minimalnie. Takich meczów przegraliśmy 5, a może i 8. Mogło być również tak, że Kotwica skończyłaby sezon na szóstym, nie na jedenastym miejscu, ale jednocześnie podkreślam, że w tym momencie mógłby być to też koniec Kotwicy – mówi po sezonie Przemysław Lasik, prezes Kotwicy Kołobrzeg.

,

Więcej: Kotwica po sezonie | Rozmowy z: Michałem Wołoszynem | Tedem Scottem

Bartosz Szczechowski: Przed sezonem Kotwica celowała w play-off. Ostatecznie klub zakończył rozgrywki na jedenastym miejscu. Czy jest to sezon stracony, nieudany dla kołobrzeskiego klubu?

Przemysław Lasik: Nie jest to sezon stracony dla kołobrzeskiego klubu. Za budżet, który Kotwica miała, osiągnęła taki wynik sportowy, a nie inny. Zabrakło nam w międzyczasie szczęścia. Mogliśmy być dużo, dużo wyżej, ale nie wiadomo czy nie wpłynęłoby to na naszą sytuację finansową, która i tak nie jest wystarczająco przejrzysta, a to miejsce, które osiągnęliśmy teraz pozwala nam na utrzymanie się w lidze i wypłacenie pieniążków, których zbyt dużo nie mamy.

Podczas sparingów przed sezonem wydawało się, że skład jest już kompletny, ale tuż przed startem rozgrywek odszedł Ricky Franklin, natomiast do klubu przyszedł Anthony Fisher. Czy uważa Pan ten transfer za udany?

- Na pewno, w 100 procentach to był udany transfer.

Początek sezonu był dla klubu całkiem udany. Minimalna porażka w Poznaniu, później zwycięstwo u siebie z Treflem. Czy w tamtym momencie myślał Pan o tym, że ten skład stać na coś więcej niż pierwsza runda play-off?

- Do samego końca była szansa na to, aby grać w play-off. Nie tylko ten pierwszy mecz z Poznaniem był przegrany minimalnie. Takich meczy przegraliśmy 5, a może i 8. Mogło być również tak, że Kotwica skończyłaby sezon na szóstym, nie na jedenastym miejscu, ale jednocześnie podkreślam, że w tym momencie mógłby być to też koniec Kotwicy.

Pod koniec pierwszego okienka transferowego do klubu przyszedł Kenneth Henderson. Grał on dosyć przeciętnie, aczkolwiek wypełniał luki w drużynie. Jak Pan oceni ten transfer?

- Myślę, że za te pieniądze, za które grał Kenny w Kołobrzegu to można powiedzieć, że spełnił swoje zadanie. Nie jest to gracz wybitny, nie był w ogóle przygotowany do sezonu. Właściwie sprowadziliśmy go jak przebywał tutaj w Polsce. Miał dziewczynę w Krakowie, także ani nam nie pomógł ani nam nie zaszkodził.

W styczniu pojawiły się pewne problemy z Tedem Scottem. Sam zainteresowany stwierdził, że było to dobre doświadczenie zarówno dla niego jak i dla klubu. Dodał również, że doszło wtedy do nieporozumienia. Jak Pan skomentuje tamtą sytuację?

- Kompromis, do jakiego doszło w ostateczności z agentem jak i samym Tedem, był rzeczą jak najbardziej pozytywną. Widać było, że ten zawodnik jest potrzebny Kotwicy. Ja jako prezes i również poprzedni prezesi nie uważamy, że kontrakty należy zrywać i iść na udry z zawodnikami. Raczej staramy się do wszystkiego podejść drogą kompromisu i w ten sposób sprawa została załatwiona.

Czy zgadza się Pan z opinią, że przyjście Jessiego Sappa do Kotwicy było udanym ruchem transferowym?

- Jessie jest tego typu graczem, myślę, że jest dobrym rozgrywającym. Ma duże doświadczenie, także Ted pod Jessiem zaczął inaczej grać. Rzeczywiście, to było bardzo dobre posunięcie.

Przez większość sezonu Kotwica była na dole tabeli, ale w pewnym momencie faza play-off była na wyciągnięcie ręki. Jak Pan opisze atmosferę panującą wtedy w klubie?

- Atmosfera w klubie była napięta od samego początku. Zarząd, jak i zawodnicy czy sami trenerzy zdawali sobie sprawę z tego, że jest to zespół z ambicjami i z możliwościami sportowymi. W każdym momencie kiedy oni przegrywali w końcówkach, nieraz też zniesmaczeni sędziowaniem. Wiadomo, że dochodziło do jakiś spięć między zawodnikami, a także na linii zawodnicy - zarząd. Ostatecznie wszystko się unormowało. Zawsze po rozmowach dochodziliśmy do porozumienia.

Ostatecznie Kotwica okazała się zespołem konkurencyjnym, który potrafił wygrać z każdym. Czy jest ktoś kto zaskoczył klub pozytywnie, a także negatywnie?

- Na pewno na plus zaskoczył Łukasz Diduszko. Widać, że jest to zawodnik walczący, to bardzo dobry obrońca. Niektórzy mówią, że to zadaniowiec, ale swoje zadanie wykonuje. Na minus wybrałbym Michała Wołoszyna.

Jak przebiegają rozmowy z potencjalnymi sponsorami?

- No jak dobrze wszystkim wiadomo w Kołobrzegu sponsora strategicznego nie było, nie chcę powiedzieć, że nie będzie, ale jest nam bardzo trudno. Nie ma tu jednak przemysłu ciężkiego, jesteśmy dosyć małym miastem. Myślę, że na dzień dzisiejszy takich rozmów o takim zasięgu finansowym jaki mają inne miasta na dzień dzisiejszy nie ma.

Jakie są plany klubu na przyszły sezon?

- Na dzień dzisiejszy pragniemy wypłacić wszystkim zawodnikom i trenerom należne im pieniądze, przygotować się do zrobienia bilansu za poprzedni rok i ten rok, a potem zobaczymy.