Jacek Seklecki: Trener Dariusz Szczubiał powiedział, że to już wasza taka czwarta porażka. Czuć zawód, że kolejny raz zwycięstwo uciekło wam w końcówce?
Bartosz Sarzało: Oczywiście. Czujemy się zawiedzeni, bo gdybyśmy wygrywali wszystkie mecze, które przegraliśmy na styku, jednym, dwoma, trzeba punktami lub po dogrywce to bylibyśmy teraz liderem tabeli.
Aż tak wysoko?
- Tak by było. Ostatnio sobie to liczyliśmy właśnie i z tymi zwycięstwami plasowalibyśmy się w samym czubie tabeli. Kolejny mecz jednak przegraliśmy, musimy wyciągać z tego wnioski, trenować ciężko i czekać na zwycięstwa.
Mówiliście przed tym meczem, że zwycięstwo nad Energą Czarnymi was podbudowało i postaracie się iść za ciosem. Było to widać na parkiecie.
- Symptomy dobrej gry widać w każdym naszym meczu. Przeciwko Anwilowi zagraliśmy w miarę przyzwoicie i tylko szkoda, że znów przegraliśmy i dwa punkty może zapisać sobie nasz rywal, a nie my.
W takim razie co zadecydowało o waszej porażce?
- Myślę, że w głównej mierze brak zimnej krwi w końcówce meczu i może nieco doświadczenia. Ja złapałem piąty faul, nad którym jednak bym się zastanawiał, czy aby na pewno faulowałem. Darrell Harris również spadł za faule i w związku z tym w decydujących momentach na parkiecie nie było zawodników, którzy w zwycięskich meczach przebywali na boisku. Mam nadzieje, że w następnych spotkaniach nie będziemy tak faulować.
Był piąty faul, ale i ważna Pana trójka, która doprowadziła do wyrównanej końcówki.
- No właśnie, trafiłem trójkę, a za chwilę przyszła sytuacja, po której nie pozwolono mi kontynuować meczu. Nie wiem dlaczego tak się stało.
Trener na konferencji prasowej mówił, że to siedzi w psychice i że o ile odporności fizycznej jest w stanie was nauczyć, to psychicznej już nie potrafi.
- Ja w psychice nic nie mam. Wydaje mi się, że w końcówce grałem podobnie, jak w całym meczu, a może nawet lepiej. Także, ja wolę się nie wypowiadać na temat zespołu.