PGE Turów - Energa Czarni: Przedłużony Sylwester w Zgorzelcu
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

PGE Turów - Energa Czarni: Przedłużony Sylwester w Zgorzelcu

Na otwarcie roku 2011 PGE Turów pokonał Energę Czarnych 95:78. Gospodarzy do sukcesu poprowadził Ivan Koljević, który zdobył 21 punktów i miał sześć asyst.

,

Spotkania obu drużyn od lat są bardzo emocjonujące i wynik konfrontacji jest trudny do przewidzenia. Wystarczy przypomnieć, że słupszczanom w sezonie zasadniczym w ostatnich latach udało się wygrać w Zgorzelcu trzy razy. Emocji w rywalizacji obu drużyn nie brakowało zwłaszcza w sezonie 2008/09 kiedy zgorzelczanie świętowali zdobycie ostatniego wicemistrzostwa kraju. W półfinale PGE Turów wygrał z drużyną ze Słupska 4:2, ale na sukces musiał się sporo napracować.

Tym razem wielkiej dramaturgii nie było, bo zgorzelczanie przeważali na parkiecie praktycznie od początku do końca meczu. - Mówiłem swoim graczom, że będzie to bardzo ciężki mecz z dwóch powodów. Pierwszym był fakt, że był to dla nas mecz po przerwie. Po drugie ten mecz mogliśmy wygrać tylko dzięki dobrej obronie. Co postanowiliśmy przed meczem, nad czym pracowaliśmy na treningach - tego nie zrealizowaliśmy. Turów wykorzystał nasze błędy, a ponadto grał bardzo skutecznie - powiedział trener zespołu ze Słupska Dainius Adomaitis.

Trener Jacek Winnicki zaskoczył rywali roszadami w wyjściowym składzie. Od początku na parkiecie pojawili się nieprzewidywalny Ivan Koljević i Robert Tomaszek. Jak się okazało postawienie zwłaszcza na tego pierwszego było dla gospodarzy strzałem w dziesiątkę. Czarnogórzec zdobył 21 pkt. i miał sześć asyst.

Wracając do meczu tylko jego pierwsze fragmenty były wyrównane. Wówczas zgorzelczanie zostawiali rywalom sporo miejsca do rzutów za co kilka razy zostali skarceni. Mimo tego jeszcze w pierwszych 10. minutach gospodarze uspokoili grę i dzięki twardej obronie oraz skutecznej postawie w ofensywie wyszli na prowadzenie 25:18. W drugiej kwarcie PGE Turów dorzucił do swojego prowadzenia kolejne siedem punktów (43:29) i mógł kontrolować tempo gry. Świetnie pozycje do rzutów kreował partnerom z zespołu Koljević a pod koszem skuteczny był Tomaszek i Ivan Zigeranović. Ten ostatni w całym meczu zanotował aż 10 zbiórek.

Bezpieczne prowadzenie uśpiło miejscowych, którzy dali się zbliżyć słupszczanom na dystans sześciu punktów (46:40). Kibice gospodarzy bali się powtórki z meczu z Treflem Sopot kiedy zespół z Dolnego Śląska stracił inicjatywę i ostatecznie przegrał po dogrywce. Tym razem tak się nie stało. Grę gości prowadzili Mantas Cesnausis oraz Jerel Blassingame. Słabiej niż dotychczas spisywali się z kolei znani z występów w Zgorzelcu Wojciech Szawarski i Paweł Leończyk. Poniżej oczekiwań zaprezentował się też Cameron Bennerman, który pierwsze punkty zdobył dopiero w trzeciej kwarcie.

Zawodnicy trenera Jacka Winnickiego od początku trzeciej kwarty grali koncertowo i wygrywali nawet różnicą 22. pkt. (73:51). Wciąż błyszczał Koljević, którego w kreowaniu gry wspierał Torey Thomas, który w całym meczu zanotował osiem asyst. Zgorzelczanie trzecią kwartę wygrali aż 24:9 i stało się jasne, że meczu z liderem nie przegrają. W ostatniej kwarcie świętowanie w Zgorzelcu trwało w najlepsze. Miejscowi dominowali w walce pod tablicami i ani na moment nie dali rywalom, w składzie których zabrakło chorego Krzysztofa Roszyka, nadziei na dobry wynik. - Zespół ze Słupska to wymagający rywal. Pokazał to w pierwszej części sezonu. Dlatego bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Kluczem do sukcesu była świetna postawa całego zespołu. Pokazali charakter i wolę walki. Zrealizowaliśmy niemal wszystkie założenia, które pozwoliły nam zniwelować atuty rywali - powiedział po meczu trener gospodarzy Jacek Winnicki.

Ostatecznie PGE Turów zwyciężył 95:78. - Zaczęliśmy słabo ten mecz. Zespół ze Zgorzelca nam odskoczył i później nie mogliśmy odrobić strat. Mam nadzieję, że porażka będzie dla nas dobrą lekcją i wyciągniemy z niej właściwe wnioski - podsumował po meczu środkowy Energii Czarnych Bryan Davis.