Ochońko: Nie trzeba zmieniać trenera
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Ochońko: Nie trzeba zmieniać trenera

- Nie trzeba zmieniać szkoleniowca, bo jesteśmy w dołku - mówi po przegranym meczu z PGE Turowem Zgorzelec rozgrywający PBG Basket Poznań Tomasz Ochońko.

,

Jarosław Galewski: Przegraliście wygrany mecz…

Tomasz Ochońko:
Nie wiem, jak to się stało. Gdybym znał wytłumaczenie, to zapewniam, że przegralibyśmy do tej pory maksymalnie dwa mecze w lidze. Tymczasem ponieśliśmy piątą porażkę z rzędu. Coś u nas zawiodło. Nie możemy wygrywać 20 punktami i przegrać meczu. Przecież w końcówce mieliśmy nawet 10 punktów przewagi. Przegraliśmy ten mecz w zasadzie dwa razy. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak to się potoczyło.

Niektórzy mówili, że taką czwartą kwartę w tej hali już w tym sezonie widzieli…

- Pewnie chodzi o spotkanie z Zastalem. W tym czasie starałem się jednak nie myśleć o porażkach. Wierzyłem, że po bardzo dobrej obronie w pierwszej połowie będziemy w stanie zatrzymać przeciwnika i wygrać. Nie pamiętałem o przegranych, które miały wcześniej miejsce. Niestety, wraz z końcową syreną znowu sobie o nich przypomniałem.

Na dogrywkę wyszliście mocno podłamani, a przecież Turów na początku dodatkowego czasu gry grał bardzo nerwowo. Nie potrafiliście tego wykorzystać…

- Tak, ale zawsze tak jest, że drużyna, która goni i dogania, jest na fali. Gra w dogrywce jest wtedy znacznie łatwiejsza. Nie sądzę jednak, że się podłamaliśmy. Przeciwnik był po prostu na fali, a my próbowaliśmy za wszelką cenę wygrać to spotkanie. Niestety, nie udało się.

Dlaczego nie faulowaliście Marko Brkicia, który rzutem za trzy punkty doprowadził do dogrywki?

- Naprawdę nie wiem. Było bardzo głośno, krzyczałem ze wszystkich sił, żeby pomóc chłopakom. Trudno mi powiedzieć, jak oni dogadywali się na boisku. Ze wszystkich sił próbowałem pomagać. Robiłem wszystko, żeby pomóc, zagłuszyć przeciwnika, cokolwiek. Nie wiem, naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić.

Czy zgodzi się pan, że to zwycięstwo jest bolesne dla wszystkich, ale najbardziej dla waszego trenera?

- Zawsze jest tak, że trener odpowiada za przegrane. Z drugiej strony dołożyliśmy do obecnej sytuacji bardzo dużą cegiełkę. To my jesteśmy od wykonywania jego poleceń. Nikogo nie chcę teraz jednak obwiniać. Wszyscy staraliśmy się ze wszystkich sił wygrać ten mecz. Gdyby ten ostatni rzut nie wpadł, to pewnie mógłbym powiedzieć teraz, że wykonaliśmy swoją pracę.

Drużyna stoi murem za trenerem?

-
Zdecydowanie tak. Myślę, że Milija Bogicević powinien zostać i nadal pracować w Poznaniu. To nadal bardzo dobry trener. Nie trzeba zmieniać szkoleniowca, bo jesteśmy w dołku. Pokazaliśmy wraz z trenerem i kilkoma zawodnikami w zeszłym roku, że potrafimy grać w koszykówkę. Nie wyszło nam kilka meczów, ale to nie znaczy, że nagle zapomnieliśmy, jak się gra. To wcale nie znaczy, że będziemy już zawsze przegrywać. Potrzebna jest nam wygrana.

Na przełamanie?

- Wydaje mi się, że trzeba nam jak najszybciej tej jednej wygranej. Myślę, że wtedy wszystko by się odblokowało. Szkoda, że dwa bardzo ważne mecze przegraliśmy właściwie w ostatniej akcji. Mogliśmy być teraz w zupełnie innej sytuacji i cieszyć się z dwóch wygranych.