Początek spotkania pokazał energię gospodarzy. Kolejne trójki Joe Thomassona, Jarosława Zyskowskiego i Ludviga Hakansona dały prowadzenie 17:10. Start dość szybko zbliżył się na dwa punkty m.in. dzięki akcjom Martinsa Laksy, ale nie utrzymał tego zbyt długo. Trafienia Marcela Ponitki i Ivicy Radicia sprawiły, że po 10 minutach było 31:23. W drugiej kwarcie po małej serii 7:0 zielonogórzanie uciekli nawet na 14 punktów. Starali się na to reagować zarówno Laksa, jak i Carter, ale atak zespołu trenera Żana Tabaka był po prostu nie do zatrzymania! Kolejna trójka Przemysława Zamojskiego oznaczała, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 63:48.
Trzecią kwartę lublinianie rozpoczęli od małej serii 5:0, dzięki czemu przez chwilę przejęli inicjatywę. Ponitka i Zamojski dodawali energii Stelmetowi Enei, a to wystarczało do kontrolowania sytuacji. Po kolejnej akcji Radicia przewaga wzrosła nawet do 16 punktów. Rzut z połowy boiska Joe Thomassona ustawił wynik po 30 minutach na 89:68. W czwartej kwarcie zespół trenera Davida Dedka zanotował niesamowitą serię 20:2, a zielonogórzanie całkowicie zatrzymali się w ofensywie. Trójka Damiana Jeszkego oznaczała, że goście przegrywali już tylko sześcioma punktami. W końcówce ważne rzuty trafili jednak Thomasson oraz Hakanson i to wystarczyło do zwycięstwa 100:93.
Najlepszym graczem gospodarzy był Joe Thomasson z 20 punktami, 4 zbiórkami i 5 asystami. Martins Laksa zdobył dla gości 21 punktów i 5 zbiórek.