Po zaciętym początku meczu, szybsze tempo narzucili gospodarze, a po kontrze wykończonej przez Tweety’ego Cartera było już 12:5. Później ta przewaga wzrosła do 13 punktów dzięki akcji Romana Szymańskiego. Legia miała spore problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, a lublinianie po 10 minutach wygrywali 24:14. Trafienia Keanu Pindera i Filipa Matczaka na początku drugiej kwarty nie zmieniały zbyt wiele. Aktywni Kacper Borowski oraz Brynton Lemar utrzymywali bezpieczną przewagę swojej ekipy. Później jednak lepiej spisywał się Michał Michalak, a wsad Jakuba Nizioła zbliżył zespół z Warszawy do stanu 37:33 na koniec pierwszej połowy.
Drugą kwartę ekipa trenera Tane Spaseva rozpoczęła od trójek Michalaka i Nizioła, a to oznaczało, że wyszła na prowadzenie! Później rzut z dystansu Kahlila Dukesa dawał gościom nawet sześć punktów przewagi. Carter oraz Lemar wzięli się za odrabianie strat, a dzięki trafieniu Martinsa Laksy Start znowu był minimalnie lepszy. Po 30 minutach było 63:59. Dukes w czwartej kwarcie trafiał szalone rzuty, dzięki czemu Legia ciągle była bardzo blisko. Później podobne trafienia notował też Michalak i to drużyna ze stolicy miała przewagę. Start walczył do końca, ale w samej końcówce zimną krew na linii rzutów wolnych zachowali Milovanović oraz Dukes i to Legia zwyciężyła 84:79.
Najlepszym zawodnikiem gości był Michał Michalak z 24 punktami, 9 zbiórkami i 3 asystami. W zespole gospodarzy wyróżniał się Brynton Lemar z 19 punktami, 7 zbiórkami i 8 asystami.