Początek spotkania był bardzo wyrównany, chociaż trzeba też podkreślić, że obie drużyny miały problemy ze skutecznością. Później jednak sytuacja zmieniała się co akcję. Dzięki trójce Michała Chylińskiego to goście mieli małą przewagę, ale w samej końcówce trójka Andrew Chrabascza zbliżyła WKS Śląsk do wyniku 15:16. W drugiej kwarcie po rzucie z dystansu Michała Aleksandrowicza Enea Astoria uciekła już nawet na dziewięć punktów. Wrocławianie poprawili jednak defensywę, a to pomagało w odrabianiu strat. Po akcji 2+1 Torina Dorna… wrócili na prowadzenie! Końcówce tej części meczu należała jednak do ekipy trenera Artura Gronka. Nie do zatrzymania był Adam Kemp, a po pierwszej połowie było 39:34.
Trójki Michała Gabińskiego i Kamila Łączyńskiego zbliżyły gospodarzy na zaledwie punkt, ale kontry wykończone przez Mateusza Zębskiego i Krisa Clyburna uspokoiły sytuację bydgoszczan. WKS Śląsk nadal trafiał z dystansu, a po efektownej dobitce Michaela Humphreya znowu miał małą przewagę! Enea Astoria uciekała, ale kolejna trójka Gabińskiego oznaczała, że po 30 minutach był remis - po 70. W kolejnej kwarcie - głównie dzięki rezerwowym - goście mieli już nawet siedem punktów przewagi. To nie robiło wrażenia na wrocławianach, którzy powoli zbliżali się do rywali. W samej końcówce po trójce Danny’ego Gibsona byli minimalnie lepsi! Na 14 sekund przed końcem A.J. Walton doprowadził do kolejnego remisu. Bohaterem był Aleksander Dziewa - jego wsad dał WKS Śląskowi prowadzenie. Ostatnia akcja należała do gości, ale ostatecznie nie oddali nawet rzutu. Wrocławianie zwyciężyli 90:88!
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Michael Humphrey, który zdobył 24 punkty, 7 zbiórek i 3 bloki. W drużynie gości wyróżniał się Adam Kemp z 16 punktami, 10 zbiórkami i 2 asystami.