Piąty mecz finału w niedzielę! Kto będzie lepszy tym razem?
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Piąty mecz finału w niedzielę! Kto będzie lepszy tym razem?

W finale Energa Basket Ligi mamy remis 2-2, a to oznacza, że w rywalizacji Polskiego Cukru z Anwilem zobaczymy jeszcze przynajmniej dwa spotkania! Kto będzie lepszy w piątym starciu i wysunie się na prowadzenie? Początek meczu w niedzielę o godz. 17:30. Transmisja od 17:00 w Polsacie Sport.

,

 

Polski Cukier - już niemal tradycyjnie - świetnie wszedł w spotkanie i w pierwszej połowie kontrolował wydarzenia na parkiecie. Wszystko zmieniło się w trzeciej kwarcie, bo nie do zatrzymania był Ivan Almeida - tylko w tej części rzucił 17 punktów (ostatecznie miał 34 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst). W końcówce mecz był bardzo zacięty, a bohaterem został Aaron Cel - jego niesamowita trójka zapewniła gościom zwycięstwo 83:82!

- Pokazaliśmy, że nie przyjeżdżamy tylko rozegrać mecz, ale go wygrać. Realizowaliśmy nasze założenia przedmeczowe prawie perfekcyjne. Niestety przez kilka minut straciliśmy koncentrację, a to pozwoliło rywalom na powrót do meczu. To był typowy mecz finałowy. Wracamy do Torunia, mamy tylko dwa dni na przygotowania do kolejnego spotkania - mówił trener Dejan Mihevc.

 

 

Torunianie wygrali spotkanie, mimo że w końcówce musieli radzić sobie bez swojego lidera, Roba Lowery’ego. Amerykanin rozgrywał najlepszy mecz w tych finałach Energa Basket Ligi (rzucił 24 punkty), ale podkręcił kostkę. Trzeba też podkreślić, że Twarde Pierniki miały bardzo słabą skuteczność z linii rzutów wolnych - trafiły zaledwie 9 z 23 prób (39 proc.)!

- Nie będzie potrzebny dodatkowy trening, raczej dodatkowy odpoczynek. Moi zawodnicy nie zapomnieli jak rzucać wolne. To już czwarty mecz finałowy, a wcześniej graliśmy przecież w ćwierćfinałach i półfinałach. Jeśli jesteś zmęczony, to nie trafiasz. Wierzę w to, że będziemy gotowi w tym elemencie na kolejne spotkanie - dodawał Mihevc.

Anwil nie zaprezentował najlepszej koszykówki w pierwszej połowie, a później musiał gonić wynik. Włocławianie zanotowali dodatkowo 18 strat (najwięcej w play-off), brakowało też wsparcia dla świetnego tego dnia Ivana Almeidy. Zawężona została rotacja, zespół grał jeszcze niższym składem, ponieważ na parkiet nie wyszedł Aleksander Czyż.

- Trudno coś powiedzieć, gdy przegrywa się rzutem w ostatnich sekundach. Musimy być świadomi, że zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę. Mieliśmy 13 strat i 6-7 zbiórek w pierwszej kwarcie - takie wejście w mecz jest niedopuszczalne. Teraz nie ma jednak czasu na płakanie, trzeba pokazać co ma się w spodniach. Odpoczywamy i jedziemy do Torunia z nastawieniem, że jest 0-0 i jesteśmy w grze - tłumaczył trener Igor Milicić.

W finale Energa Basket Ligi jest remis 2-2, więc zaczynamy wszystko od nowa. Z jednym zastrzeżeniem - obie drużyny nie mogą sobie już pozwolić na zbyt wiele błędów. Pierwsza ekipa, która wygra dwa mecze zostanie mistrzem Polski. Kto będzie bliżej tego celu po piątym spotkaniu?

Początek starcia w Toruniu w niedzielę o 17:30. Transmisja w Polsacie Sport od 17:00.