“Glenn na księżycu” - Cosey to gracz na wielkie mecze
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

“Glenn na księżycu” - Cosey to gracz na wielkie mecze

Glenn Cosey znowu to zrobił - trzy trójki Amerykanina w końcówce derbowego meczu z Anwilem Włocławek zapewniły Polskiemu Cukrowi zwycięstwo. Kibice mają prawo odczuwać deja vu - wystarczy przypomnieć sobie finał Pucharu Polski w Warszawie. To tylko potwierdza fakt, że rozgrywający świetnie czuje się w wielkich meczach.

,

Cosey spędził dwa lata w zespole Eastern Kentucky w NCAA i mimo że zaczynał tam jako rzucający, to później został przestawiony na pozycję rozgrywającego. Widać to w jego grze nawet teraz - lubi zdobywać punkty i bierze odpowiedzialność za wynik na siebie. Jednocześnie nie zapomina o swoich obowiązkach podającego - notuje 5,1 asysty na mecz.

W kontekście Glenna Coseya najczęściej jednak mówi się o niesamowitych trójkach. Trafił już 66 razy z dystansu w tym sezonie Energa Basket Ligi (na 139 prób, 47,5 proc.). - To moja najlepsza skuteczność za trzy punkty od kiedy gram w Europie, chociaż wcześniej również byłem solidny w tym elemencie - przyznaje Amerykanin.

Jego rzutami zachwycaliśmy się już podczas finałowego meczu o Puchar Polski przeciwko Stelmetowi Enei. Cosey zdobył wtedy sześć trójek i zakończył spotkanie z 36 punktami na koncie - bez jego świetnej dyspozycji Polski Cukier z pewnością nie sięgnąłby po to trofeum. “Glenn na księżycu! Czy ktoś zatrzyma tego malca z Torunia?” - zastanawiał się komentujący to spotkanie dla Polsatu Sport Adam Romański. “Nie ma dzisiaj rzeczy niemożliwych dla Coseya” - potwierdzał później Tomasz Jankowski.

 

 

Amerykanin w obecnych rozgrywkach osiem razy rzucał 20 lub więcej punktów i tylko dwa razy kończył mecz bez trafionej trójki. Jest w świetnej formie, a gra w Energa Basket Lidze może być dla niego dobrym punktem wyjściowym do rozwinięcia swojej kariery. Najlepsze zostawia jednak na wielkie mecze.

Derby województwa kujawsko-pomorskiego w Poniedziałek Wielkanocny zapowiadały się świetnie - 4500 kibiców w Arenie Toruń, transmisja w Polsacie Sport - to była odpowiednia scena dla Coseya. Przez cały mecz podziwialiśmy bardzo dobry występ Aarona Cela, ale to Amerykanin skradł show w ostatniej kwarcie. W decydujących momentach trafił trzy niesamowite trójki - to dzięki temu Anwil nie miał szans na dogonienie rywali.

 

 

- W meczu z Anwilem tak naprawdę nie było to w planie. Wszystko sprowadziło się jednak do tego, że w końcówce to ja rzucałem. Po prostu cieszę się, że wygraliśmy - mówi skromnie Glenn Cosey.

Czy nastawia się specjalnie na takie ważne spotkania? - Wszystkie mecze traktuję tak samo. Wychodzi jednak na to, że gram całkiem nieźle w tych ważnych. Mam nadzieję, że ta sytuacja utrzyma się również w play-off - zaznacza Cosey.

“Glenn ponownie ląduje na księżycu!” - komentował po trzeciej trójce Amerykanina Adam Romański. Ile razy w tym sezonie będzie można to powtórzyć? Przekonamy się już wkrótce!

W niedzielę od 12.30 w Polsacie Sport mecz Asseco Gdynia - Polski Cukier Toruń.