Zdecydowanie lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy po trafieniach C.J. Harrisa i Michała Sokołowskiego prowadzili 8:2. Start zbliżył się na jeden punkt po trójce Nicka Kellogga, a po kilku minutach dzięki rzutowi Jarosława Trojana zdobył nawet minimalną przewagę. Od tego momentu radomianie zanotowali serię 10:0 i m.n. dzięki ośmiu punktom Toreya Thomasa wygrywali 22:13. W drugiej części meczu zespół trenera Wojciecha Kamińskiego odskoczył na 13 punktów po rzucie wolnym Sokołowskiego. Gospodarze kontrolowali sytuację na parkiecie. Lublinianie zmniejszyli trochę straty po rzutach Marko Popovicia i Alana Czujkowskiego, ale Rosa po 20 minutach rywalizacji prowadziła 37:27.
Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta. Rosa była skuteczna z dystansu, zanotowała serię 15:2 i po kolejnej trójce C.J. Harrisa prowadziła 58:37. W tej części spotkania maksymalna przewaga gospodarzy wynosiła aż 29 punktów po trafieniu zza linii 6,75 m Toreya Thomasa. Ostatnią kwartę radomianie rozpoczęli od serii 9:0 i po trafieniu Igora Zajcewa było już 79:41. Ta przewaga pozwoliła trenerowi Kamińskiemu na wpuszczenie na parkiet zawodników, którzy zwykle nie grają zbyt wiele - Jakuba Schenka i Filipa Zegzułę. Ostatecznie gospodarze wygrali aż 94:47.
Najlepszym strzelcem Rosy był C.J. Harris, który rzucił 25 punktów. Torey Thomas dodał do tego 17 punktów i pięć asyst. Po osiem punktów dla Startu zdobyli Marcin Salamonik i Jarosław Trojan.