Do Tauron Basket Ligi przybył w październiku, bo wcześniej był zawodnikiem Milwaukee Bucks i niemal z miejsca stał się gwiazdą na polskich parkiertach. Trzeba przyznać, że solidnie na to zapracował. Zawsze może zrobić coś takiego, co zostanie zapamiętane na długie tygodnie.
W nogach ma dźwignie, dzięki którym sięga nawet nie drugiego, ale trzeciego koszykarskiego piętra i lata na poziomach niedostępnych innym zawodnikom. Inni skaczą, a on lata. To był jeden z atutów, który zaprowadził go na parkiety NBA. Nie został wybrany w drafcie 2011 roku i trafił do grającej w lidze NBDL drużyny Maine Red Claws, ale tam znaleźli go Golden State Warriors.
W ostatnim meczu sezonu 2011/2012 wyszedł w pierwszej piątce przeciwko San Antonio Spurs i rzucił 25 punktów. Milwaukee Bucks dwukrotnie podpisywali z nim 10-dniowe kontrakty, a Larry Drew był zachwycony jego grą w obronie. Wychwalał go szczególnie za występy przeciwko Sacramento Kings, gdy krył Rudy'ego Gaya i Toronto Raports, kiedy jego przeciwnikiem był DeMar DeRozan.
Czytaj całość na polsatsport.pl