Bardzo dobrze to spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy dzięki akcjom Kyle’a Shiloha prowadzili 9:4. Śląsk szybko doprowadził do remisu po trafieniach Denisa Ikovleva i Lawrence’a Kinnarda, ale później bardzo skuteczny był Karol Gruszecki. Energa Czarni przez moment wygrywali nawet sześcioma punktami, ale ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 16:13. Na początku drugiej części meczu dwie akcje z rzędu Williama Franklina dały osiem punktów przewagi słupszczanom. Chwilę później zespół z Wrocławia zanotował jednak serię 12:0, a świetnie radził sobie Roderick Trice. Po jego rzucie Śląsk wyszedł na prowadzenie. Wrocławianie ostatecznie wygrali pierwszą połowę jednym punktem, co zapowiadało spore emocje.
W połowie trzeciej kwarty drużyna trenera Emila Rajkovicia zdobyła siedem punktów z rzędu, dzięki czemu prowadziła 40:33. Później dobrze radzili sobie Ikovlev oraz Trice i dzięki temu gościom udało się utrzymać prowadzenie do końca tej części meczu. W ostatniej kwarcie Śląsk bardzo długo kontrolował sytuację na parkiecie, ale trafienia Gruszeckiego, Shiloha i Franklina pozwoliły Enerdze Czarnym na zbliżenie się na dwa punkty. Wtedy jednak kluczowe akcje kończył były zawodnik słupskiego zespołu – Mantas Cesnauskis. Jeszcze na sześć sekund przed końcem po trójce Shiloha gospodarzom brakowało tylko dwóch punktów do remisu, ale goście ostatecznie nie oddali zwycięstwa. To czwarte zwycięstwo wrocławian w tym sezonie Tauron Basket Ligi.
Najlepszym strzelcem wrocławian był Denis Ikovlev z 16 punktami. Po 11 punktów dołożyli Roderick Trice i Lawrence Kinnard. W ekipie gospodarzy William Franklin zanotował 15 punktów i pięć asyst.