,

Lista aktualności

Anwil – Prokom: Teraz Włocławek

Prokom Trefl Sopot po czwartkowej porażce we własnej hali przyjechał do Włocławka z jednym celem. W Hali Mistrzów trzeba wygrać chociaż raz, by odzyskać przewagę własnego parkietu.

,


Po dwóch meczach w Sopocie w lepszych humorach są koszykarze z Włocławka. Zawodnicy Anwilu wywalczyli jedno zwycięstwo na parkiecie rywala i przed meczami w Hali Mistrzów remisują z Prokomem 1:1. Teraz wystarczyłoby wygrywać kolejne mecze u siebie, a mistrzostwo Polski stałoby się udziałem zespołu z Kujaw.

Tyle, że wygranie dwóch meczów we własnej hali pod rząd wcale nie musi być takie proste. To trzeci w historii finał pomiędzy Prokomem a Anwilem, a jeszcze ani razu żadnej z drużyn nie udało się tej sztuki dokonać. O tym doskonale wiedzą trenerzy obydwu zespołów, którzy mówią, że atut własnego parkietu nie ma tak naprawdę większego znaczenia.

Decydować po raz kolejny będą wydarzenia na boisku. Prokom będzie chciał zagrać tak, jak w pierwszym meczu, gdzie rozstrzelał Anwil w rzutach z dystansu, świetnie przy tym broniąc. Włocławianie z kolei uwierzyli już, że swoją agresywną defensywą mogą zatrzymać każdego, nawet jeśli ten ma w swoim zespole gwiazdy dużego formatu. To, która drużyna zrealizuje swoje zamierzenia będzie wiadomo dopiero w niedzielę.

Oba zespoły wykorzystały dwudniową przerwę na szczegółową analizę gry rywala. Sopocianie muszą znaleźć odpowiedź na presing ze strony amerykańskiego duetu Scott- Swanson, który w drugim meczu utrudnił im konstruowanie akcji. Sen z powiek Eugeniuszowi Kijewski spędzać może także fenomenalny Michał Ignerski, który w finałach przyćmił Gorana Jagodnika.

Anwil wie, że krycie obrońców Prokomu już na ich połowie pozwala na wprowadzenie nerwowości w szeregach drużyny mistrza Polski. Kilka sekund mniej na rozegranie akcji wystarczy na to, by koszykarze Prokomu zaczęli popełniać proste błędy. Andriej Urlep z pewnością analizował także wszystkie zagrywki, po których Andersen z Wójcikiem zdobywali punkty spod kosza. Wykluczenie gry tej dwójki może być niezwykle istotne w obliczu kontuzji Brenta Scotta.

Bilety na niedzielny mecz w Hali Mistrzów rozeszły się w sobotę na pniu, a wielu musiało odejść spod kas z pustymi rękoma. Dwukrotnie większa od sopockiej hali, włocławska arena ma w niedzielę przypominać piekło. Przynajmniej tak to sobie wyobrażają miejscowi kibice. Czy w tej gorącej atmosferze włocławskie rottweilery będą w stanie po raz kolejny pokazać kły? Ci, którzy finały oglądają na chłodno, przypominają kujawskim optymistom, że to Prokom jest faworytem całej rywalizacji.