AZS Koszalin – Anwil Włocławek 75:64 (2:0)
Gospodarze w pierwszej kwarcie mieli ogromne problemy w ataku, co starali się wykorzystać zawodnicy z Włocławka. Koszalinianie bardzo szybko zdobyli cztery punkty, ale był to ich jedyny dorobek w ciągu pierwszych ośmiu minut meczu. Anwil prowadził już w tym momencie dziewięcioma punktami, a bardzo aktywny w ataku był przede wszystkim Mateusz Bartosz. Ekipa trenera Miliji Bogicevicia wygrywała w pierwszej części meczu maksymalnie dziesięcioma punktami.
W kolejnej kwarcie AZS starał się odrabiać straty, ale goście bardzo długo utrzymywali kilkupunktową przewagę. Po akcjach Artura Mielczarka oraz Darrella Harrisa koszalinianie przegrywali już zaledwie trzema punktami, ale w tym momencie trener Anwilu poprosił o przerwę. Gospodarze nie potrafili doprowadzić do remisu, ale byli już bardzo blisko rywali i mogli mieć nadzieję na jeszcze lepszą grę w kolejnych częściach spotkania. Anwil mógł prowadzić wyżej – w pierwszej połowie nie trafił sześciu rzutów wolnych.
Kluczowa dla losów spotkania była trzecia kwarta. AZS bardzo szybko wyszedł na prowadzenie po trójkach Igora Milicicia i Łukasza Wiśniewskiego. Włocławianie nie potrafili poradzić sobie z obroną zespołu Zorana Sretenovicia i w ciągu 10 minut zdobyli zaledwie dziewięć punktów. Po trafieniu Roba Jonesa gospodarze wygrywali nawet 54:43.
Anwil nie potrafił już wrócić do tego spotkania. Koszalinianie powiększali przewagę i maksymalnie prowadzili nawet 15 punktami! Goście starali się w końcówce dogonić AZS, ale nie mieli już na to szans. W całym spotkaniu gospodarze trafili aż dziewięć razy z dystansu. Pięciu graczy AZS zdobyło 10 lub więcej punktów.
Łukasz Wiśniewski zdobył dla AZS 13 punktów, pięć asyst i sześć zbiórek. Darrell Harris dołożył 12 punktów i osiem zbiórek. Po 11 punktów dla Anwilu rzucili Krzysztof Szubarga i Marcus Ginyard.