22. kolejka: Anwil ogrywa AZS w Koszalinie
fot. Jacek Imiołek

,

Lista aktualności

22. kolejka: Anwil ogrywa AZS w Koszalinie

Anwil Włocławek pokonał w Koszalinie AZS 75:68 w ostatnim spotkaniu 22. kolejki Tauron Basket Ligi. Najlepszym zawodnikiem zespołu trenera Miliji Bogicevicia był Ruben Boykin, który zdobył 19 punktów i 12 zbiórek. Ten wynik oznacza, że Energa Czarni Słupsk mają już zagwarantowane miejsce w czołowej szóstce w II Etapie, a zabraknie tam miejsca dla AZS.

Po 20. kolejce Tauron Basket Ligi zostanie rozegrana 22. kolejka. Jest to związane ze zmianą pierwotnej daty rozgrywania Polsko-Czeskiego Meczu Gwiazd. 21. kolejka, która miała być rozegrana 24 lutego, została przełożona na 8 marca 2013 r. i to ona będzie ostatnią seria spotkań I Etapu, więc wszystkie mecze rozpoczną się o godz. 19.30.

 

Poniedziałek

AZS Koszalin – Anwil Włocławek 68:75

Kluczowe spotkanie w walce o czołową szóstkę dla AZS lepiej rozpoczął Anwil. Po trzech punktach z rzędu Krzysztofa Szubargi zdobytych z linii rzutów wolnych włocławianie prowadzili 8:2. Od tego momentu goście kontrolowali wynik i nie dawali się wyprzedzić. Na początku spotkania Anwil miał sporą przewagę w polu trzech sekund. Sytuacja koszalinian trochę poprawiła się po wejściu na parkiet Rafała Bigusa. Goście w pierwszych minutach drugiej kwarty wygrywali nawet 21:12 dzięki celnym wolnym Tony’ego Weedena. Dopiero w 18. minucie spotkania AZS potrafił realnie zbliżyć się do rywali – po akcji Pawła Leończyka przegrywał zaledwie dwoma punktami, co zapowiadało spore emocje w drugiej połowie meczu. W dwóch pierwszych kwartach Anwil zdobył aż 12 punktów więcej od gospodarzy z samych rzutów wolnych. Koszalinianie dość długo w trzeciej części meczu utrzymywali się blisko gości, ale skuteczne akcje Rubena Boykina, Marcusa Ginyarda oraz przede wszystkim Weedena oznaczały, że włocławianie mieli już przewagę 11 punktów. Gracze trenera Zorana Sretenovicia nie potrafili już do końca meczu zagrozić zespołowi gości. Po dwóch trójkach z rzędu Krzysztofa Szubargi w czwartej kwarcie Anwil wygrywał aż 66:49 i zwycięzca spotkania był już znany. W całym meczu drużyna trenera Miliji Bogicevicia grała bardziej zespołowo i popełniła mniej strat. Porażka AZS oznacza, że to Energa Czarni zagrają w czołowej szóstce, a AZS będzie musiał grać z zespołami z miejsc 7-12.

Najlepszym zawodnikiem Anwilu był Ruben Boykin, który zdobył 19 punktów i 12 zbiórek. Cameron Bennerman rzucił dla AZS 14 punktów.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Niedziela

Kotwica Kołobrzeg – Energa Czarni Słupsk 62:81

Początek spotkania był bardzo nerwowy dla obydwu drużyn – przez ponad trzy minuty nie potrafiły zdobyć punktów z gry. Tę sytuację przełamał dopiero Valdas Dabkus, trafiając z dystansu. Późniejsza dobra gra Yemi Gadri-Nicholsona pozwoliła gościom prowadzić nawet 11:3. Energa Czarni powoli zaczęli kontrolować sytuację na parkiecie. Po czterech punktach z rzędu Rodericka Trice’a na początku drugiej kwarty przewaga słupszczan zwiększyła się do 10 punktów. Maksymalnie wynosiła ona 16 punktów, chociaż późniejsza seria 9:0 (pięć punktów Jarosława Zyskowskiego) Kotwicy znacząco ją zmniejszyła. Problemem kołobrzeżan w pierwszej połowie były straty oraz słaba skuteczność z dystansu. W kolejnej części spotkania tak naprawdę niewiele się zmieniło. Zawodnicy trenera Andreja Urlepa ciągli utrzymywali prowadzenie, a Kotwica nie potrafiła im realnie zagrozić. Energa Czarni wygrywali nawet 20 punktami po akcji 2+1 Marcina Dutkiewicza na trzy minuty przed końcem meczu i dzięki temu zwycięzca spotkania był już pewny. Słupszczanie w całym meczu byli zespołem znacznie bardziej skutecznym, a przede wszystkim popełniającym mniej strat. W ekipie gości po dłuższej przerwie ponownie zagrał Todd Abernethy.

Najlepszym zawodnikiem Energi Czarnych był Roderick Trice, który zdobył 18 punktów, osiem zbiórek i cztery asysty. Po 17 punktów dołożyli Oded Brandwein i Yemi Gadri-Nicholson. W ekipie Kotwicy wyróżniał się Corey Jefferson, który rzucił 16 punktów.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Sobota

Trefl Sopot – Asseco Prokom Gdynia 78:65

Derby Trójmiasta bardzo dobrze rozpoczął kapitan Trefla Filip Dylewicz, który zdobył pięć pierwszych punktów dla swojego zespołu. W pewnym fragmencie pierwszej kwarty na prowadzeniu byli gracze Asseco Prokomu, ale później lepiej grali gospodarze, którzy po trafieniu Piotra Dąbrowskiego wygrywali 17:14. W drugiej części spotkania po akcjach Marcina Stefańskiego sopocianie prowadzili nawet siedmioma punktami i kontrolowali sytuację na parkiecie. W ekipie z Gdyni bardzo aktywni byli Łukasz Koszarek i Przemysław Zamojski, a Adam Hrycaniuk w samej pierwszej połowie miał na koncie 10 zbiórek. Problemem zespołu Andrzeja Adamka były jednak straty, a taką sytuację potrafili wykorzystać gospodarze. Również w trzeciej kwarcie Trefl podtrzymał swoją dobrą grę i dzięki temu mógł powiększać przewagę. Trafienie Michała Michalaka w 29. minucie spotkania dawało im prowadzenie 54:40. Gdynianie swoją pogoń rozpoczęli w ostatniej części meczu, którą rozpoczęli od serii 11:2. To zbliżyło Asseco Prokom na zaledwie cztery punkty do rywali. Sopocianie szybko odskoczyli jednak na dziewięć punktów przewagi i nadal dyktowali warunki na parkiecie. Kolejnego zrywu gości już nie było i to Trefl mógł się cieszyć ze zwycięstwa w derbach Trójmiasta. Sopocianie grali zdecydowanie bardziej zespołowo (16 asyst), a także zaliczyli bardzo mało strat (tylko sześć). Aż pięciu graczy zespołu z Sopotu zdobyło 10 lub więcej punktów.

W ekipie Trefla po 14 punktów rzucili Frank Turner, Kurt Looby i Adam Waczyński. Najlepszym graczem Asseco Prokomu był Adam Hrycaniuk, który zdobył 16 punktów i 15 zbiórek.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Stelmet Zielona Góra – Rosa Radom 96:100

Radomianie, po wyrównanym początku, zaliczyli w pierwszej kwarcie serię 15:3 i prowadzili nawet 23:11 po trafieniu Slavisy Bogavaca. Rosa była bardzo skuteczna i wykorzystywała problemy w ataku Stelmetu. Sporo punktów zdobywał Nic Wise, a w drugiej kwarcie próbkę umiejętności pokazał debiutujący w drużynie Mateusz Jarmakowicz. Kolejne trafienie z dystansu Slavena Cupkovicia dawało gościom 19 punktów przewagi w drugiej części spotkania. W pierwszej połowie zespół trenera Wojciecha Kamińskiego rzucił aż 58 punktów, co nie świadczy dobrze o defensywie gospodarzy. Lider zielonogórzan – Walter Hodge w dwóch pierwszych kwartach zdobył zaledwie siedem punktów. W trzeciej części meczu wydawało się, że Stelmet stać na dogonienie rywala. Dobra gra Hodge’a, a także późniejsza trójka Kamila Chanasa zbliżyła gospodarzy do rywali na 10 punktów. Portorykańczyk miał jednak problemy z faulami i już pod koniec tej kwarty musiał opuścić parkiet z powodu przekroczenia limitu przewinień. To oznaczało spore kłopoty Stelmetu. Rosa już wcześniej powróciła do kilkunastopunktowej przewagi. Po trafieniu Bogavaca na początku ostatniej części spotkania Rosa prowadziła 84:66. Mimo takiej różnicy punktowej gospodarze walczyli o zwycięstwo. Na 17 sekund przed końcem meczu po trafieniu za trzy Marcina Sroki Stelmet przegrywał tylko trzema punktami. Kluczowy w końcówce był jednak przechwyt i kontra w wykonaniu JJ Montgomery’ego. Gospodarzom zabrakło już czasu na zmienienie wyniku i sensacja stała się faktem.

Najlepszym zawodnikiem Rosy był Nic Wise, który zdobył aż 23 punkty i 11 asyst. Slavisa Bogavac dołożył do tego 27 punktów. W zespole Stelmetu wyróżniał się Oliver Stević, który zakończył mecz z 20 punktami i 10 zbiórkami.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Piątek

Polpharma Starogard Gdański – PGE Turów Zgorzelec 85:79

Od początku spotkania to PGE Turów prezentował się lepiej, szczególnie w rzutach z dystansu. Niesamowitego wyczynu dokonał Michał Chyliński, który dwukrotnie trafiał trójki, będąc przy tym faulowanym. Po jego drugiej akcji zgorzelczanie prowadzili 15:8. Problemy z faulami miał jednak Ivan Zigeranović, który nie radził sobie ze świetnie grającym Benem McCauley’em. Druga kwarta była dla gospodarzy zdecydowanie lepsza. Polpharma goniła wynik i ostatecznie udało się to na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy. Po akcji McCauley’a starogardzianie wygrywali 37:36, a trójka Aleksandra Lichodzijewskiego dawała im czteropunktowe prowadzenie. PGE Turów miał problemy przede wszystkim ze stratami - w samej pierwszej połowie meczu zaliczyli ich aż 11 (trzy Damian Kulig). Sporym zaskoczeniem był fakt, że Polpharma swoją dobrą grę podtrzymała także w trzeciej kwarcie. Zgorzelczanie co prawda dość szybko doprowadzili do remisu, ale właśnie wtedy gospodarze zaliczyli serię 13:2 i wygrywali aż 55:44 po trafieniu Lichodzijewskiego. Taką przewagę udało się Polpharmie utrzymać do końca tej części meczu. Później lepszą defensywę pokazali goście, przez co starogardzianie mieli problemy w ataku pozycyjnym. To z kolei pozwoliło PGE Turowi odrabiać straty. W 36. minucie spotkania kolejny rzut Djordje Micicia doprowadził do remisu. Kluczowe było jednak trafienie z dystansu Urosa Mirkovicia minutę przed końcem meczu. Wtedy gospodarze prowadzili 79:74 i ich zwycięstwo było naprawdę blisko. Zgorzelczanie w samej końcówce nie zdołali już dogonić gospodarzy i kolejna sensacja w starogardzkiej hali stała się faktem. W całym meczu PGE Turów popełnił aż 19 strat (Polpharma tylko siedem). Gospodarze zdobyli też sześć punktów więcej od rywali z samych rzutów wolnych.

Najlepszym strzelcem Polpharmy był Ben McCauley, który rzucił 25 punktów. Jawan Carter dołożył 16 punktów i osiem asyst. 22 punkty dla PGE Turowa zdobył Michał Chyliński.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Start Gdynia – Jezioro Tarnobrzeg 72:75

Pierwsza kwarta spotkania była bardzo wyrównana, chociaż to Jezioro potrafiło wyjść na czteropunktowe prowadzenie po trafieniu Krzysztofa Krajniewskiego. W drugiej części meczu to gospodarze zaczęli grać zdecydowanie lepiej, czego efektem było wyjście na prowadzenie drużyny trenera Davida Dedka. Po skutecznym rzucie wolnym Michała Jankowskiego Start wygrywał nawet 36:26. Gdynianie przeważali przede wszystkim w punktach drugiej szansy. Zespół trenera Dariusza Szczubiała miał problemy z Robertem Rothbartem, który tylko w dwóch pierwszych kwartach zdobył 12 punktów i sześć zbiórek. Później Jezioro zaczęło odrabiać straty. Co prawda w trzeciej części meczu nie udało im się jeszcze w bezpośredni sposób zagrozić Startowi, ale zbliżyli się do nich na pięć punktów. Ostatnia kwarta to dalsza część pogoni tarnobrzeżan. Skuteczność odzyskał Jakub Dłoniak i to po jego trójce goście doprowadzili do remisu. Późniejsze podobne trafienie rzucającego dawało ekipie Jeziora nawet sześć punktów przewagi. Start po akcji 2+1 Rothbarta zniwelował stratę do jednego punktu, ale nie potrafił już wyjść na prowadzenie. Mimo że goście ze zmiennym szczęściem wykonywali rzuty wolne w końcówce, to gdynianom nie udało się już ich wyprzedzić. Jezioro w całym meczu trafiło trzy trójki więcej od rywali i to właśnie ten element zadecydował o ich zwycięstwie.

Najlepszym zawodnikiem Jeziora był Jakub Dłoniak, który rzucił 24 punkty. 14 punktów i 12 zbiórek dołożył Nicchaeus Doaks. W Starcie wyróżniał się Robert Rothbart, który zdobył 25 punktów i 12 zbiórek.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu