Waczyński: Nie popadamy w hurraoptymizm
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Waczyński: Nie popadamy w hurraoptymizm

- Doszło do nas, że są do pokonania, ponieważ oglądaliśmy wielokrotnie mecze, które rozgrywaliśmy wcześniej. One pokazały, że Asseco nie jest takie straszne, też popełniają dużo błędów, a my musieliśmy je po prostu wykorzystać - mówi po trzecim meczu finału Tauron Basket Ligi skrzydłowy Trefla Adam Waczyński.

,

Czy ta wygrana z Asseco Prokomem może okazać się punktem zwrotnym w finałach?

Adam Waczyński: Na pewno coś się ruszyło, gramy zdecydowanie lepiej, co pokazaliśmy na parkiecie grając mocno w obronie i w ataku. Nie dawaliśmy im dojść do łatwych pozycji, bardzo dużo rzutów też nie trafiali i to przełożyło się na zwycięstwo.

Co działo się przez te sześć dni pomiędzy meczami dwa i trzy, że nastąpiła zupełna zmiana ról? Asseco Prokom grał jakby był sparaliżowany, a wy byliście pewni siebie.

- Doszło do nas, że są do pokonania, ponieważ oglądaliśmy wielokrotnie mecze, które rozgrywaliśmy wcześniej. One pokazały, że Asseco nie jest takie straszne, też popełniają dużo błędów, a my musieliśmy je po prostu wykorzystać. Ważne, że psychicznie się przygotowaliśmy, że możemy pokonać Prokom i teraz mam nadzieję, że będzie nieco lepiej. Nie popadamy jednak w hurraoptymizm, jest 2:1 dla nich, musimy wygrać kolejne spotkanie i powalczyć w Gdyni.

Również Pana postawa pomogła w zwycięstwie, już do przerwy miał Pan bardzo dobre statystyki.

- Bardzo cieszę się, że coś zaskoczyło w całym zespole, a nie tylko u mnie. Każdy potrafił rzucić i trafiać na dobrej skuteczności, co cieszy. Przełamałem się indywidualnie, mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.

Co musicie zrobić by nie stracić koncentracji przed czwartym meczem? Jedno zwycięstwo jeszcze nic nie daje zespołowi Trefla.

- Tak jak mówiłem, jest 2:1 dla Asseco, to jest tylko jeden mecz, a gramy do czterech zwycięstw, więc brakuje nam trzech wygranych. Trzeba grać na maksimum swoich możliwości, ławkę mamy taką jaką mamy - z dobrymi zawodnikami, ale krótką. Wypadnięcie jednej osoby z rotacji, która ma zły dzień i od razu mamy problem. Asseco ma nieco większe pole manewru, ale będziemy walczyli do samego końca i postaramy się postawić im twarde warunki - by finał był godny finału.

Wybiegł Pan po raz pierwszy w wyjściowym składzie z Jermainem Mallettem w play-off. Jaki był zamiar w tej zagrywce z waszej strony?

- Nie będę zdradzał jaki to był zamiar, ponieważ mamy jeszcze kilka meczów przeciwko Asseco. Cieszę się, że to zaskoczyło, a my zaskoczyliśmy rywali. Mam nadzieję, że również to zadziała w kolejnych meczach.