Jędrzej Szerle: Co można powiedzieć po dwóch przegranych meczach w Gdyni?
Jermaine Mallett: Asseco Prokom to świetna drużyna. My graliśmy na wyjeździe, a oni dobrze wykorzystali atuty własnego parkietu. W play-off powinno się wygrywać choć jeden mecz w hali przeciwnika, ale nasi przeciwnicy bronili dobrze. Teraz my musimy u siebie też tak zagrać.
Mieliście bardzo słabą skuteczność w rzutach - z czego to wynika?
- To koszykówka, to sport. Czasami gra się dobrze, czasami tak źle. To nie przez zmęczenie, po prostu mieliśmy pecha i piłka nie wpadała.
Przez większą część drugiej połowy Trefl grał bez Johna Turka. Czy to było dla was utrudnienie?
- Trochę. To główny strzelec naszej drużyny i dobry obrońca. Ale z drugiej strony Kuzminskas i Stefański weszli i zrobili dobrą robotę.
Mniej punktów zdobyli dzisiaj Jerel Blassingame i Donatas Motiejunas, ale świetnie zagrała cała reszta drużyny.
- To prawda. Myślę, że tak się zachowują dobrzy gracze, że kiedy im aż tak nie idzie, to aktywizują i włączają w mecz całą resztę zespołu.
W Ergo Arenie będzie grało Wam się łatwiej?
- Tak sądzę. To własna hala, własny parkiet, znasz to miejsce, masz swoich fanów, cheerleaderki i jesteś bardziej pewny siebie. To pomaga.
Co musicie przede wszystkim poprawić przed kolejnymi meczami?
- Tylko obronę. Bo gra w ofensywie trochę z niej wynika. Drużynowa gra i praca nad obroną to podstawa.