Zastal - PGE Turów (1): Zwycięstwo obroną
fot. sportowa.zgora.pl/Zastal

,

Lista aktualności

Zastal - PGE Turów (1): Zwycięstwo obroną

Zastal Zielona Góra w pierwszym meczu o brązowy medal pokonał PGE Turów Zgorzelec 74:69. O zwycięstwie gospodarzy zadecydowała w głównej mierze twarda gra w obronie, która pozwoliła zielonogórzanom na ucieczkę w trzeciej kwarcie. Najskuteczniejsi w zespole Zastalu byli Walter Hodge i Piotr Stelmach, zdobywcy odpowiednio 24 i 14 punktów. 

,

Pierwsza próba sił obu zespołów wyszła na korzyść Zastalu. Agresywnie grający zielonogórzanie trafili ledwie 6 z 19 rzutów z gry, ale byli bardzo agresywni na atakowanej desce, co pozwalało im ponawiać akcje. Prym wśród gospodarzy wiódł Walter Hodge, którego na boisku wyróżniały nie tylko charakterystyczne żółte skarpetki. Po asie Zastalu nie było widać znużenia i zmęczenia najdłuższym od lat koszykarskim sezonem w Polsce. Zgorzelczanie wyszli na boisko nieco przygaszeni, mylili się często w ataku i dopiero pod koniec pierwszej kwarty złapali właściwy rytm.

Sporo ożywienia wniósł duet Ronald Moore - Aaron Cel. Ambitnie jak zwykle grał David Jackson. To właśnie ta trójka sprawiła, że pod koniec pierwszej kwarty goście nadrobili cztery punkty straty, a w drugiej sprawili, że zły na grę swoich zawodników przy wyniku 25:17 Mihailo Uvalin poprosił o przerwę. Nie pomogło. Zgorzelczanie zdobyli od tego momentu aż dziewięć punktów z rzędu, a kilka z nich było najwyższej klasy. Najpierw Dallas Lauderdale zakończył podanie z autu potężnym wsadem, a chwilę później zza pleców zastalowców wyskoczył Aaron Cel i dobił piłkę tak efektownie, że cała ławka PGE Turowa wyskoczyła na boisko. Zgorzelczanie przy stanie 26:25 po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Do końca kwarty grali z Zastalem na styk, by w ostatniej sekundzie zadać bolesny cios - trójka Konrada Wysockiego z ośmiu metrów sprawiła, że po pierwszych dwudziestu minutach goście wygrywali 34:33.

Wygrywali, grając przez całe spotkanie bez Daniela Kickerta, który nawet nie pojawił się na ławce swojej drużyny. - Daniel jest chory, dlatego został w domu. Nie wiem czy zagra w czwartek - tłumaczył Jacek Winnicki, szkoleniowiec PGE Turowa. 

Trzecia kwarta w dużej mierze rozstrzygnęła się na linii rzutów wolnych. To dzięki kłopotom z faulami zgorzelczan, zastalowcy odskoczyli na sześć punktów. W trzeciej części meczu mieliśmy do czynienia z agresywną obroną, podkoszową walką i nie najwyższą skutecznością. - To właśnie ta obrona zadecydowała według mnie o naszym zwycięstwie. Udało nam się ograniczyć Davida Jacksona, który praktycznie nie miał czystych pozycji - mówił po meczu trener Mihailo Uvalin.

Zanim jednak serbski szkoleniowiec cieszył się ze zwycięstwa, jego zawodnicy wystawili go na małą próbę nerwów w czwartej kwarcie. Zgorzelczanie szybko zbliżyli się na dystans ledwie czterech punktów, a gdy po skutecznej akcji bardzo dobrze grającego Cela zgorzelczanie przegrywali już tylko dwoma punktami przypomniał o sobie Piotr Stelmach. Odegrał się Celowi w ataku, trafiając po solowej akcji tyłem do kosza, a w kolejnej zaliczając trzecie trafienie z dystansu. W końcówce przypomnieli o sobie także Marcin Sroka i Uros Mirković. Ich indywidualne akcje pozwoliły dowieźć zastalowcom zwycięstwo do końca, a osamotniony, szarżujący David Jackson w kluczowym momencie pomylił się z linii rzutów wolnych.

Zastalowcy po niedzielnym meczu są więc o krok od zdobycia historycznego pierwszego medalu drużynowych mistrzostw Polski. - Dziękuję fantastycznej publiczności, gratuluję natomiast zwycięstwa całej mojej drużynie. Nie zamierzamy świętować, bo nie mamy nawet na to czasu. Jedziemy do Zgorzelca z myślą o zwycięstwie - kalkulować nie będziemy - mówił po spotkaniu Mihailo Uvalin. - Wygraliśmy dzięki dobrzej grze w obronie i mądrze zagranej końcówce. Na świętowanie jest jednak jeszcze za wcześnie - tłumaczył Marcin Sroka, skrzydłowy Zastalu.

Jacek Winnicki wypowiadał się w lakonicznym tonie. - Gratuluję Zastalowi zwycięstwa. W Zgorzelcu musimy zrobić wszystko, żeby wrócić do Zielonej Góry na trzeci mecz - wyjaśniał szkoleniowiec gości. - Musimy wyciągnąć wnioski z porażki i zagrać zdecydowanie lepiej przed własną publicznością. Walka o brąz jeszcze trwa. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa - dodawał Damian Kulig, środkowy PGE Turowa i najskuteczniejszy zawodnik gości - autor 16 punktów.