Przed Zastal - PGE Turów (1): Finał pocieszenia?
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Przed Zastal - PGE Turów (1): Finał pocieszenia?

Już w niedzielę Zastal Zielona Góra podejmie PGE Turów Zgorzelec w pierwszym meczu o brązowy medal Tauron Basket Ligi. O ile dla gospodarzy gra w „małym finale” jest największym sukcesem zielonogórskiej koszykówki od blisko 19 lat, to dla niedawnych faworytów do tytułu jest to co najwyżej finał pocieszenia. Emocji jednak nie powinno zabraknąć.

,

Obie drużyny mają bowiem do wyrównania rachunki z sezonu zasadniczego. Zastalowcom po raz pierwszy w historii oficjalnych pojedynków Tauron Basket Ligi udało się zdobyć twierdzę w Zgorzelcu. Teraz marzą o tym, aby wygrać u siebie, a następnie zakończyć rywalizację już w drugim spotkaniu. 

Na korzyść gospodarzy niedzielnego spotkania przemawia fakt, że ostatni tydzień mogli poświęcić na regenerację sił i przygotowanie taktyczne. - Taki tydzień przerwy dobrze nam zrobił. Nadal jednak pod znakiem zapytania stoi występ Marcina Fliegera, ale nie w niedzielę, tylko w spotkaniu numer dwa. Na pewno więc w pierwszym meczu zmiennikiem Waltera Hodge'a będzie Filip Matczak - wyjaśnia trener Mihailo Uvalin.

Pytany o to, czy śledził ostatnie mecze rywali, serbski szkoleniowiec odpowiada. - Tak. Obserwowałem ich rywalizację z Treflem Sopot. W pierwszym meczu zagrali rewelacyjnie, rzucali na najwyższej dla nich skuteczności w sezonie. W ostatnim wyraźnie lepszy był Trefl, a zgorzelczanie mieli trudności z grą przeciwko strefie. Który Turów wydaje mi się bardziej prawdziwy? Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku. Na pewno jednak goście zmobilizują się przed grami z Zastalem i wcale nie czeka nas łatwa seria - wyjaśnia szkoleniowiec.

W podobnym tonie wypowiada się Walter Hodge, lider zielonogórzan. - Słyszałem o problemach w drużynie Turowa, ale w pojedynkach z nami mogą one już nie mieć żadnego znaczenia. To dobry zespół z długą ławką rezerwowych. Mam nadzieję jednak, że zagramy mocno w obronie i pojedziemy do Zgorzelca już po drugą wygraną – wyjaśnia Hodge, który mimo pogłosek, zagra w serii z PGE Turowem. 

Co przemawia za Zastalem w tej serii? Mniejsze zmęczenie, przewaga własnej hali oraz osoba lidera w postaci Hodge'a. Seria PGE Turów - Trefl pokazała, że w drużynie ze Zgorzelca, mimo bardzo wyrównanego składu, brakuje kogoś w stylu Torey'a Thomasa. Były rozgrywający wicemistrzów Polski w trudnych momentach brał odpowiedzialność za losy spotkania na swoje barki, często także przejmował mecze w pojedynkę. Trzech obecnych rozgrywających PGE Turowa, mimo dobrego koszykarskiego warsztatu, raczej nie ma wielkich zdolności przywódczych. Zgorzelczanie będą chcieli zmazać plamę po rywalizacji z drużyną Łukasza Koszarka.

- Nie możemy więcej zagrać na tym poziomie, co z Treflem w pierwszej połowie ostatniego spotkania, gdzie rzucilismy ledwie osiem punktów. To się nie może więcej powtórzyć. Myślę, że to co najgorsze jest już za nami - wyjaśnia Konrad Wysocki, kapitan PGE Turowa. -  Brąz to nie jest dla nas szczyt marzeń. Sam mówiłem przed rozgrywkami, że gramy o mistrzostwo. Zrobimy jednak wszystko, aby na koniec wypaść godnie i tak zaprezentować nasz klub - mówi na łamach oficjalnej strony drużyny trener Jacek Winnicki. 

Przekona się o tym komplet 5 tys. zielonogórskich kibiców, którzy od tygodnia szturmują internetowe kasy Zastalu. Pierwszy mecz o brązowy medal rozpocznie się o godz. 18.