Zastal - Asseco Prokom (3): Mistrz już w finale!
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

Zastal - Asseco Prokom (3): Mistrz już w finale!

Asseco Prokom Gdynia nie dał szans Zastalowi Zielona Góra wygrywając trzeci mecz 90:77. Mistrzów do zwycięstwa poprowadził Jerel Blassingame, autor 24 punktów i ponownie 14 asyst! Lidera świetnie wspomogli Michael Kuebler i Donatas Montejunas, którzy zdobyli odpowiednio 13 i 14 punktów.

,

Zastalowi Zielona Góra starczyło sił ledwie na 20 minut spotkania. W pierwszej kwarcie oba zespoły walczyły jak równy z równym, choć można było odnieść wrażenie, że Zastal gra o wiele lepiej, natomiast Asseco Prokom "tak sobie". I nawet "tak sobie" grający mistrz był za ciężkim rywalem dla gospodarzy.

Powody? Zastal odczuwa trudy sezonu. - Kamil Chanas od dziesięciu dni zmaga się z kontuzją uda, natomiast Piotr Stelmach gra z kontuzjowanym kolanem, które czeka na operację - wyjaśniał na konferencji pomeczowej Mihailo Uvalin, trener Zastalu. Podczas meczu przydarzył się kolejny uraz. Tym razem padło na Marcina Fliegera, rezerwowego rozgrywającego Zastalu. Flieger zagrał ledwie pięć minut, po czym w jednej z akcji doznał kontuzji, po której nie podniósł się o własnych siłach z parkietu. Zastąpił go Filip Matczak, który zaczął swój powrót do profesjonalnej koszykówki przebojowo. W kolejnych dwóch akcjach pierwszej połowy wychowanek Zastalu zdobywał punkty z półdystansu, a w obronie nie ustępował obwodowym Asseco Prokomu. W drugiej połowie nieco opadł z sił i jego skuteczność spadła. W tym spotkaniu przyćmił jednak swojego kolegę z reprezentacji - Mateusza Ponitkę. I to chyba jedyny pozytyw, oprócz fantastycznej atmosfery na trybunach, jaki zapamiętamy z piątkowej gry Zastalu.

Pochwalić za waleczność należy także Kamila Chanasa i Kirka Archibeque’a, którzy zagrali na dobrym poziomie. Po raz kolejny zabrakło wsparcia od innych graczy. Thomas Mobley, po dobrym występie w drugim meczu, rzucił ledwie trzy punkty. Problemy ze skutecznością mieli także Uros Mirković i Marcin Sroka - gracze wyjściowej piątki. Walter Hodge zdobył co prawda 19 punktów, ale trafił ledwie 3 z 12 rzutów z gry.

Kluczowa dla losów meczu była końcówka trzeciej kwarty, gdzie zielonogórskim kibicom przedstawił się Fiodor Dmitriew, który potrzebował niecałych trzech minut, żeby trafić dwie trójki. Druga, rzucona w ostatnich sekundach spotkania, dodała gościom skrzydeł i wysunęła ich aż na trzynastopunktowe prowadzenie. Czwarta część spotkania była więc jedynie formalnością. Pozytywy po stronie mistrza Polski? Na pewno zespołowość w ataku, nieustępliwość w obronie i duet obwodowych - Jerel Blassingame - Michael Kuebler. Ten pierwszy wyrównał swój rekord asyst w play-off i był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem tej serii. Drugi stał się dla Asseco Prokomu pierwszym człowiekiem z ławki, który gra na piekielnie dobrej skuteczności. Pozostawienie Kueblera niepilnowanego w lewym rogu boiska jest jak wydanie na siebie wyroku. Z tamtego miejsca jest tak pewny, że mógłby rzucać z zamkniętymi oczami.

- To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, które da nam chwilę oddechu po bardzo zaciętych ćwierćfinałach. Cieszymy się, że udało się nam odczarować salę w Zielonej Górze. Do tej pory nie wiodło nam się tutaj. W pierwszej połowie przetrwaliśmy trudny dla nas okres. A w drugiej połowie byliśmy konsekwentni - wyjaśniał tuż po meczu Andrzej Adamek, trener Asseco Prokomu.

- W pierwszej połowie Zastal próbował się podnieść po dwóch porażkach. W drugiej połowie gospodarzom zabrakło sił. A u nas wszyscy wchodzący z ławki grali dobrze. Udało się zatrzymać kluczowych graczy Zastalu. Walter Hodge zagrał swoje, ale odcięliśmy jego asysty i czyste pozycje rzutowe innych graczy - dodawał Adam Hrycaniuk, skrzydłowy Asseco Prokomu.

Gospodarze nie wyglądali na załamanych. Chyba jednak czuli, że Asseco Prokom jest jeszcze klasę wyżej niż Zastal. - Dziękuję za wsparcie fanom. Asseco było zdecydowanie lepsze, a część naszych zawodników grała nerwowo. Nie mogę zrozumieć dlaczego. Dodatkowo duży wpływ miała kontuzja Marcina Fliegera. Teraz mamy czas na regenerację. Będziemy teraz zbierać energię na mecze o brąz - mówił Mihailo Uvalin.

Filip Matczak dodawał: - Cieszę się, że w ogóle mogłem wystąpić. Mieliśmy przeszkody - kontuzje, faule i mistrzów przeciwko sobie. Mimo tych niedogodności, i tak zagraliśmy na dobrym poziomie. Pierwsze połowa była na pewno lepsza. Brakowało agresji w obronie.