Jędrzej Szerle: Zagrał Pan najlepsze spotkanie w tym sezonie, gratulacje.
Michael Kuebler: Dzięki, ale to nie ma aż tyle wspólnego ze mną - to zasługa drużyny. Nie jest tak, że nic nie zrobiłem, ale to koledzy znajdywali mnie na otwartych pozycjach. Na tym właśnie polega siła naszego zespołu, że w każdym meczu kto inny może zagrać świetnie. Nigdy nie wiadomo na kogo wypadnie, ale dzisiaj na mnie.
Co może Pan powiedzieć po dzisiejszym spotkaniu. Było trudne?
- Oczywiście. To półfinały - gramy, żeby awansować do finału. Nie ma więc łatwych gier. Musimy być skoncentrowani, grać swoją grę i miejmy nadzieję, że rezultat będzie taki, jak chcemy.
Spotkanie rozpoczęliście świetnie, ale drugiej połowy nie możecie zaliczyć do udanych. Co się stało?
- Myślę, że jak mamy wysokie prowadzenie, to zwalniamy i łatwiej przeciwnikom zrobić serie punktowe. No a potem ciężko wrócić. Tak było dzisiaj i miejmy nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski i będziemy grać twardo i nie będziemy tracić skupienia.
Nie zdołaliście zatrzymać Kirka Archibeque'a. Nie spodziewaliście się, że wracający do zdrowia center sprawi Wam tyle problemu?
- Wiedzieliśmy, że Zastal ma kluczowych graczy, na których musimy się skupić i oni zagrają dobrze. Kirk zagrał dobrze dzisiaj i pewnie będzie grał dobrze i w innych meczach, więc musimy postarać się, żeby grać drużynową obronę i go zatrzymać.
Jak się grało Panu przeciw Walterowi Hodge'owi, trudno było go ograniczać?
- 90 procent akcji ofensywnych przechodzi przez niego, więc i tak zdobędzie swoje punkty - czy z gry, czy rzutów wolnych. Trzeba zawsze wiedzieć gdzie on jest i grać twardo. Nie zatrzyma się go, ale można zatrzymać resztę zespołu i zmusić do popełniania błędów.