Asseco Prokom - AZS (5): Mistrz przechodzi dalej
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Asseco Prokom - AZS (5): Mistrz przechodzi dalej

Asseco Prokom Gdynia pokonał w piątym meczu ćwierćfinału AZS Koszalin 83:76 i awansował do półfinałów play-off. Mistrzów Polski do zwycięstwa poprowadził duet Jerel Blassingame - Donatas Motiejunas, który zdobył w sumie 41 punktów.

,

Wyjątkowo wyrównana faza play-off w tym sezonie nie ominęła także ćwierćfinałowej pary Asseco Prokom - AZS. Choć w tej rywalizacji niemal pewnym zwycięzcą wydawał się mistrz Polski, to po dwóch fantastycznych meczach Akademików w Koszalinie oba zespoły po raz kolejny spotykały się w Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia, żeby walczyć o awans do półfinałów.

Pomimo wagi spotkania i gorącej atmosfery na trybunach żaden z zespołów nie wyglądał na zdenerwowanych atmosferą. Asseco Prokom pierwszy wyszedł na prowadzenie, ale AZS z Piotrem Pamułą (17 punktów) dotrzymywał im kroku i wymuszał przewinienia. Goście, podobnie jak w poprzednich meczach, koncentrowali obronę na Donatasie Motiejunasie (18 punktów, 7 zbiórek), ale litewski skrzydłowy od pierwszych minut pokazywał, że zdecydowanie nie chce skończyć sezonu na tym meczu. Również inni zawodnicy wyciągnęli wnioski z dwóch spotkań wyjazdowych i imponowali skutecznymi rzutami i mocną obroną. AZS walczył, ale nawet krótka rozmowa z trenerem Andrejem Urlepem nie zmieniła obrazu pierwszej kwarty, w której gdynianie zdecydowanie przeważali. Dopiero trójka George'a Reese'a (10 punktów) w ostatniej minucie pozwoliła zmniejszyć stratę, ale gospodarze zdążyli jeszcze na nią odpowiedzieć.

Druga część meczu rozpoczęła się od punktów młodych polskich obrońców - kolejną trójkę rzucił Pamuła, a w odpowiedzi celnie z półdystansu trafił Mateusz Ponitka (7 punktów). Emocjonujące spotkanie rozgrzewało nie tylko kibiców na hali, ale również zawodników, a do ostrej wymiany zdań doszło między Reesem a Jerelem Blassingamem (23 punkty). Wyrównany pojedynek zakończył się rzutami zza linii 675 centymetrów Ponitki i Przemysława Frasunkiewicza (5 punktów), po których gospodarze prowadzili 36:24, a trener Urlep musiał prosić o przerwę na żądanie. Choć po rozmowie ze szkoleniowcem Akademicy poprawili swoją grę, to z minuty na minutę Asseco Prokom prowadził coraz wyraźniej.

- Myślę, że zagraliśmy słabszą pierwszą połowę. Nie robiliśmy w obronie tego, co powinniśmy i dlatego nam rzucili tyle punktów - mówił po meczu trener AZS Andrej Urlep.

Kwadrans przerwy lepiej wykorzystał szkoleniowiec gości, bo Akademicy szybko rozpoczęli odrabianie strat. Dwie trójki Reese'a, błędy w obronie i straty w ataku zmusiły trenera Andrzeja Adamka do poproszenia o przerwę na żądanie już po nieco ponad trzech minutach. Asseco Prokom ponownie zaczął grać lepiej i mimo wciąż świetnej gry Pamuły AZS znów przegrywał kilkunastoma punktami. Kibiców obu zespołów mogły jednak martwić problemy z faulami - po cztery przewinienia mieli na swoim koncie Motiejunas, Reese i Mateusz Jarmakowicz (7 punktów), co znacznie ograniczało rotację. Dał się zauważyć również stały problem gdynian, czyli ograniczone pole manewru na pozycji rozgrywającego, przez co Blassingame - chwilami przypominający jeźdźca bez głowy - na parkiecie spędził ponad 35 minut.

Ostatnią kwartę Asseco Prokom rozpoczynał prowadząc dziewięcioma punktami, ale ta seria ćwierćfinałowa nie raz pokazała, że taką różnicę można bardzo szybko odrobić. Tak też się stało i tym razem, kiedy po serii strat gdynian i świetnej grze gości, AZS przegrywał zaledwie czterema punktami. Nie będzie przesadą napisać, że ostatnie minuty spotkania były godne finałów, a takich emocji w hali w Gdyni nie było chyba od serii z PGE Turowem, kończącej zeszły sezon. Akademicy, mimo ambitnej i pełnej poświęcenia gry, nie potrafili przekroczyć magicznej granicy czterech punktów straty, ale i gospodarze nie byli w stanie zwiększyć prowadzenia. Dopiero na 20 sekund przed końcem tradycyjny festiwal rzutów wolnych zmienił tę liczbę, ale nie zmienił już zwycięzcy. W piątym meczu wielkiego, ćwierćfinałowego starcia między Asseco Prokomem i AZS lepsi okazali się mistrzowie Polski, wygrywając 83:76.

- Mecz walki, mecz pełen dramaturgii, pełen emocji. Z dobrą skutecznością - naszą w pierwszej połowie, drużyny AZS trochę lepiej w drugiej. Typowy mecz play-off, obfitujący w dużo walki i to jest to czego nam - muszę przyznać - brakowało w dwóch poprzednich spotkaniach - podsumował wygrany mecz trener Asseco Prokomu Andrzej Adamek.