Piotr Ciszek: Zdobył Pan 14 punktów, więcej niż w pierwszym meczu, jednak z pewnością towarzyszy temu inne uczucie?
Paul Graham: To jest play-off i mecze z ciężkim przeciwnikiem. Starałem się pomóc swojemu zespołowi, niestety to nie wystarczyło. Na pewno martwi porażka i brak zwycięstwa mojego zespołu, które przecież w play-off są najważniejsze.
Po pierwszym meczu Robert Skibniewski mówił, że Pan razem z nim musicie ograniczyć straty, co się udało. Zabrakło jednak innych elementów, czego najbardziej?
- Po tym meczu myślę, że mogłem pomóc swojej drużynie we wielu rzeczach. Przede wszystkim powinienem zagrać lepiej w obronie i pomóc bardziej zespołowi i naszym wysokim graczom w walce o zbiórki, które dzisiaj były dużym problemem.
W poprzednim wygraliście walkę o zbiórki, dzisiaj faktycznie było z tym dużo gorzej, w szczególności środkowi nie popisali się w walce na tablicach.
- W meczu była naprawdę ostra walka pod tablicami z bardzo silnymi rywalami i nasi podkoszowi starali się z całych sił. Myślę, że to, iż tak słabo wypadliśmy w zbiórkach mogło wynikać z błędów w komunikacji, przez co straciliśmy kilka piłek. Mam nadzieję, że do przyszłego meczu uda nam się poprawić komunikację i po analizie naszych błędów w kolejnym meczu poprawimy się w tej statystyce, zagramy tak jak w pierwszym meczu, kiedy kontrolowaliśmy zbiórki.
Opuszczacie Sopot z wynikiem 1-1. Jak Pan ocenia taki wynik przed kolejnymi meczami?
- Przyjeżdżaliśmy tutaj by spróbować wyrwać jedno zwycięstwo. Udało nam się to zrobić już w pierwszym meczu. Wiedzieliśmy, że w meczu numer dwa Trefl będzie starał się odpowiedzieć na to co wydarzyło się dwa dni temu. Od początku meczu pokazali swoją klasę i my nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. Wierzę jednak, że po analizie tego spotkania wyciągniemy odpowiednie wnioski i teraz to my znajdziemy odpowiedź na to co rywale zrobili w ostatnim meczu.
W meczach z Treflem sporo krył Pan Łukasza Koszarka, jak czuje się Pan w roli „plastra” czołowych rozgrywających w lidze?
- Przez cały sezon trener chciał bym próbował bronić czołowych graczy rywali. Miałem pomagać Robertowi, który gra dość dużo minut. Nie chodzi o to, że on nie potrafi bronić, tylko o to, by zachować jak najwięcej jego sił na rozgrywanie i na to w czym jest nam najbardziej potrzebny, czyli kontrolowanie gry całego zespołu. Osobiście lubię te zadania, kiedy przypada mi krycie czołowych obrońców ligi.
Jaki jest wasz plan na kolejne dwa mecze, w których w końcu możecie zapewnić sobie awans do półfinału?
- Zawsze podchodzimy do każdego meczu z osobna, nie ma znaczenia w tej chwili to co zdarzy się w meczu numer cztery. Znaczenie ma tylko najbliższe sobotnie spotkanie, do którego musimy się odpowiednio przygotować. Chcemy objąć ponownie prowadzenie w tej serii i dopiero później szykować się na kolejny mecz.