Przed Trefl - Śląsk (2): Powrót do Ergo Areny
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Przed Trefl - Śląsk (2): Powrót do Ergo Areny

W środę 25 kwietnia Trefl Sopot rozegra ze Śląskiem Wrocław w Ergo Arenie drugi mecz ćwierćfinału play-off Tauron Basket Ligi.

,

W poprzednich dwóch sezonach Trefl rozpoczynał swoje ćwierćfinałowe serie od zwycięstw. Rozgrywki play-off sezonu 2011/12 rozpoczęły się zdecydowanie inaczej - od porażki 78:86 ze Śląskiem Wrocław. - Zagraliśmy bardzo słabe zawody i na pewno nasza postawa nie była zadowalająca dla kibiców, trenerów, ale chyba najbardziej nas samych. Zawody powinniśmy schować do kartoteki i zakopać pod ziemią - powiedział zaraz po meczu Filip Dylewicz.

Pierwszy mecz ćwierćfinału był rozgrywany w Hali 100-lecia Sopotu, która w tym sezonie zdecydowanie nie odpowiada drużynie z Trójmiasta. W sezonie zasadniczym przegrali tutaj z Siarką Jezioro Tarnobrzeg 65:66. Przegrana ze Śląskiem okazała się jednak dużo bardziej dotkliwa, nie tylko ze względu na jej rozmiar, jednak przede wszystkim z powodu utraty przewagi parkietu w serii do trzech zwycięstw. - Sopocka hala ewidentnie nam nie pasuje i nie jest to obiekt szczęśliwy dla naszego zespołu. Cieszę się, że wracamy do Ergo Areny - dodał kapitan Trefla.

Zdecydowanie odmienne zdanie o występie w Hali 100-lecia może mieć Adam Wojcik, który właśnie w tym obiekcie świętował trzy tytuły mistrzowskie w barwach Prokomu Trefla Sopot. - Zawsze wracają  wspomnienia, spędziłem tu trzy sezony. Pamiętam bardzo miłą atmosferę, bardzo miłych kibiców i ludzi z którymi się pracowało - powiedział o spotkaniu w tym obiekcie Wójcik.

Bohaterem pierwszego meczu okazał się Robert Skibniewski. Rozgrywający Śląska, mimo czterech strat, dobrze kierował grą swojego zespołu notując aż osiem asyst w pierwszej połowie i kończąc spotkanie z 20 punktami. Wrocławianie zaskoczyli także rywali bardzo dobrą walką pod tablicami wygrywając walkę o zbiórki 36:28. Ciężko wyróżnić w tym elemencie konkretnych zawodników, gdyż walczył cały zespół, czego potwierdzeniem jest fakt, iż najlepsi wrocławianie zanotowali po pięć zbiórek (Bogavac, Mladenović i Wójcik). Śląsk zagrał także dużo skuteczniej w ataku, trafiając 30 z 58 rzutów z gry (z czego aż 10 z 21 za trzy punkty).

- Spełniliśmy plan maksimum, pewnie większość osób obstawiało 3-0 w tej serii, w hali w Sopocie pewnie nikt nie zakładał, że odniesiemy tutaj zwycięstwo - stwierdził przed meczem Robert Skibniewski.

Osiągnięcie planu maksimum na wyjazd do Sopotu, z pewnością nie oznacza, że wrocławianie w ulgowy sposób potraktują kolejny mecz. Wręcz odwrotnie, można się spodziewać, że trener Miodrag Rajković będzie starał się, przygotowując kolejne rozwiązania taktyczne na spotkanie z Treflem, zaskoczyć rywali trzeci raz w Trójmieście i wracać do Wrocławia prowadząc 2:0. - To są play-off i udało nam się zrobić dużą niespodziankę, musimy się jednak martwić by wygrać trzy mecze, gdyż pierwsze zwycięstwo nic nie znaczy - ostrzega szkoleniowiec gości.

Trefl przegrał trzecie spotkanie z rzędu, licząc dwie ostatnie porażki z sezonu zasadniczego z Zastalem i Asseco Prokomem. Jest to pierwsza tak nieudana seria w tym sezonie zespołu prowadzonego przez Karlisa Muiznieksa. Poprzednią sopocianie zanotowali na finiszu ubiegłego sezonu, przegrywając siódmy mecz w półfinałowej serii z PGE Turowem oraz dwa mecze w rywalizacji o brązowy medal z Energą Czarnymi. Sopocianie, by nie wyrównać najdłużej serii bez zwycięstwa w rozgrywkach ligowych pod wodzą łotewskiego trenera (play-off w sezonie 2009/11 - trzy przegrane w półfinale z Asseco Prokomem oraz porażka z Polpharmą w pierwszym meczy o brązowy medal), potrzebują przystąpić do kolejnego meczu zdecydowanie bardziej skoncentrowani od samego początku spotkania. Pomogłoby to podejmować zawodnikom lepsze decyzje na parkiecie, których zabrakło m.in. w czwartej kwarcie pierwszego spotkania.

- W kolejnym meczu ważne jest to, by podejmować zdecydowanie lepsze decyzje. Musimy teraz się skupić, zrozumieć nasze błędy i przygotować się do następnego meczu - powiedział Karlis Muiznieks. Ewentualne zwycięstwo i wyjazd do Wrocławia przy stanie 1:1 stawiałoby sopocian w dużo korzystniejszej sytuacji, gdyż nawet nie mając przewagi parkietu są w stanie odrabiać takie straty, co pokazali w ubiegłorocznej ćwierćfinałowej serii z Anwilem wygranej 3:1, dzięki dwóm zwycięstwom we Włocławku.

Pierwsze spotkanie zgodnie z zapowiedziami przyniosło bardzo ciekawą rywalizacją na pozycji rozgrywającego oraz pod koszami. Robert Skibniewski kolejny raz tym sezonie okazał się lepszy od swojego kolegi z reprezentacji Polski - Łukasza Koszarka. W kolejnym spotkaniu zapewne rozgrywający z Sopotu, który przed pierwszym meczem odebrał nagrodę dla najlepszego polskiego zawodnika w Tauron Basket Lidze oraz nominację do najlepszej piątki sezonu, będzie chciał udowodnić, że nie bez przyczyny trenerzy zespołów TBL zdecydowali się na przyznanie mu tych tytułów.

Rywalizacja najlepszego środkowego ligi – Johna Turka z jej najskuteczniejszym graczem - Aleksandarem Mladenoviciem także w kolejnym meczu powinna przynieść wiele emocji. W pierwszym meczu, żaden ze środkowych nie pozwolił się zdominować drugiemu tak, jak miało to miejsce w poprzednich dwóch meczach sezonu zasadniczego i obaj zanotowali po 18 punktów.

Drugie spotkanie ćwierćfinałowej serii play-off pomiędzy Treflem Sopot a Śląskiem Wrocław rozpocznie się w środę 25 kwietnia o godzinie 18.30 w Ergo Arenie. Transmisję z meczu przeprowadzi TVP Sport.

Powiedzieli przed meczem:

Robert Skibniewski, rozgrywający Śląska: Razem z Paulem Grahamem musimy ograniczyć straty, gdyż w sumie mieliśmy ich dziewięć, nie powinno się to zdarzyć. Musimy mieć koncentrację przez pełne 40 minut. W czwartej kwarcie, generalnie w drugiej połowie były fragmenty gdy ona spadła. Wiem to po sobie, ponieważ miałem nieco błędów w obronie ale i w ataku, gdyż z tego wzięły się te straty. Ważny jest też wypoczynek przed kolejnym meczem.

Filip Dylewicz, skrzydłowy Trefla: W czwartej kwarcie pierwszego spotkania straliśmy się odrobić wszystkie straty, stąd wynikało, że czasami za bardzo chcieliśmy i graliśmy zbyt niecierpliwie. Pozwalaliśmy Śląskowi na dominację, od pierwszych minut mecz nie układał się po naszej myśli i drużyna z Wrocławia skrupulatnie to wykorzystała. Nie składamy broni, pierwszy mecz za nami, widać było, że podeszliśmy do niego za bardzo rozluźnieni, zrelaksowani i chyba przed tym spotkaniem już wierzyliśmy, że zwyciężymy. Dostaliśmy srogą lekcję i na pewno w najbliższych spotkaniach nie pozwolimy sobie na takie chwile rozluźnienia.