Przed Anwil - PGE Turów (1): Czas na danie główne
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Przed Anwil - PGE Turów (1): Czas na danie główne

W ostatniej kolejce II etapu rozgrywek Tauron Basket Ligi Anwil Włocławek wygrał na wyjeździe z PGE Turowem Zgorzelec 79:76 i jeszcze zanim opadły emocje po tym spotkaniu było pewne, że obie drużyny zmierzą się w ćwierćfinale play-off. Pierwszy mecz już w poniedziałek.

,

W lepszej sytuacji przed tą serią są koszykarze Anwilu, którzy kończąc sezon na trzecim miejscu zapewnili sobie przewagę parkietu. Historia pokazuje, że tej nie zwykli marnować. Z 15 dotychczasowych startów do play-off z wyższego miejsca, w ćwierćfinale przegrali tylko raz. PGE Turów z kolei dwa razy zaczynał zmagania w decydującej fazie rozgrywek od meczów wyjazdowych i dwa razy przegrał całą serię.

- My bardzo lubimy grać w swojej hali, bardzo dobrze się tu czujemy, zwłaszcza przy takim dopingu jaki ma miejsce w ostatnich spotkaniach, kiedy hala żyje meczem. Dzięki temu ja jestem naładowany energią, chłopakom też gra się łatwiej - mówi trener Anwilu Włocławek Krzysztof Szablowski. - To dla nas wielki plus. Grasz we własnej hali, przy swoich kibicach. To może oznaczać jedno - że PGE Turowowi nie będzie łatwo - dodaje z kolei Seid Hajrić.

Mimo tego w sezonie zasadniczym zgorzelczanie w dwóch możliwych przypadkach, dwa razy wygrywali w Hali Mistrzów. Przemawiała za tym głównie dyspozycja lidera PGE Turowa - Daniela Kickerta, któremu w obu spotkaniach wymiernie pomagali partnerzy, za każdym razem bardziej pomocny był ktoś inny. Sam Australijczyk jest bardzo mocnym punktem drużyny trenera Jacka Winnickiego. W czterech dotychczasowych meczach z Anwilem zdobywał średnio 15,7 punktów.

- Chcielibyśmy zagrać dobrą defensywę bez względu na to, czy bronimy Daniela Kickerta, czy innego gracza PGE Turowa. Skrzydłowy tego zespołu, mimo że gra solidnie, nie robił nam wiele problemów. Zawsze to inni mocno przyczyniali się do zwycięstwa. Tak było choćby w ostatnim meczu w Hali Mistrzów, w którym Ronald Moore rzucał z daleka jak szalony - tłumaczy Hajrić.

Oprócz rywalizacji Kickerta z zawodnikami Anwilu najciekawiej zapowiada się pojedynek koszykarzy obwodowych. Wydaje się, że to włocławianie mają przewagę wśród niskich graczy, bowiem w świetnej formie w ostatnim czasie są Krzysztof Szubarga i Dardan Berisha. Obaj polscy koszykarze dają wielkie pole manewru swojemu trenerowi w perspektywie przepisu o rodzimych graczach. Berisha po kilku problemach z urazami był jednym z najlepszych graczy II etapu rozgrywek. Klasą dla siebie był w meczu z Energą Czarnymi, w którym rozstrzelał rywala rzutami za trzy.

Szubarga z kolei bardzo dobrze penetruje i odnajduje swoich kolegów na dogodnych pozycjach, ale także grozi rzutem z dystansu, który w tym sezonie mocno poprawił. Częściej decyduje się na takie próby, ale i trafia z lepszą skutecznością. - Szubarga to jest typ zawodnika, który w dużej mierze bazuje na ataku, na penetracji, w tym sezonie kapitalnie poprawił rzut z dystansu, ale mimo wszystko nadal jego największymi zaletami są szybkość i siła. Teraz jest mu łatwiej, bo cała piątka stara się być mobilna i wszyscy szukają rozwiązań w ataku. On tym samym wie, gdzie akurat może się kogoś spodziewać i stąd gra mu się łatwiej, co dodatkowo przekłada się także na większe zaangażowanie w obronie - mówi trener Szablowski.

PGE Turów na pozycji rozgrywającego może narzekać na nadmiar bogactwa. O ile przez zeszłoroczny play-off trener Winnicki przebrnął z jednym, ale fenomenalnym rozgrywającym Torey’em Thomasem, o tyle w tej chwili ma aż trzech playmakerów. Jest to atut, ale i pewna niewiadoma, bowiem role wydają się być nadal nierozdzielone. Od momentu dołączenia do drużyny Arthura Lee, w każdym meczu któryś z prowadzących grę PGE Turowa otrzymał zalewie krótki epizod na parkiecie od szkoleniowca.

- Czasami tylu zawodników może być bronią, która obraca się przeciwko trenerowi, bo generalnie trzeba zadowolić wszystkich graczy, każdy chce swoje minuty. Także szeroki skład ma zatem swoje plusy i minusy - mówi Szablowski.

Niewiadomą po stronie gości pierwszych dwóch meczów jest także dyspozycja Konrada Wysockiego. Kapitan zgorzelczan pod względem wskaźnika evaluation notuje najsłabszy sezon spośród trzech w PGE Turowie. W II etapie rozgrywek na dobre wypadł z pierwszej piątki zespołu, a w ostatnim meczu przeciwko Anwilowi nie wyszedł na parkiet nawet na sekundę. - Wysocki jest dobrym zawodnikiem, o nastawieniu ofensywnym, a my potrzebowaliśmy przede wszystkim obrony. Był jedną z opcji, ale skorzystałem z innych, bardziej defensywnych - tłumaczył wówczas trener Winnicki.

Anwil do pierwszego meczu przystępuje pełen sił. Kontuzje i drobne urazy wyleczyli nieaktywni ostatnio koszykarze tego zespołu. - Fizycznie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze, za co należą się słowa uznania naszemu trenerowi Dominikowi Narojczykowi. Do zrowia wraca Bartłomiej Wołoszyn, a także Lorizna Harrington, więc zwarci i gotowi czekamy na poniedziałek - zakończył trener Krzysztof Szablowski.

Pierwszy mecz ćwierćfinałowej serii Anwilu Włocławek z PGE Turowem Zgorzelec zostanie rozegrany w poniedziałek o godzinie 18:30 w Hali Mistrzów we Włocławku. Bezpośrednią transmisję ze spotkania przeprowadzi TVP Sport od godz. 18.15.