AZS Politechnika - Polpharma: Przełamali się
fot. AZS Politechnika Warszawska

,

Lista aktualności

AZS Politechnika - Polpharma: Przełamali się

AZS Politechnika Warszawska przerwała serię pięciu porażek i po emocjonującej końcówce pokonała 88:83 Polpharmę Starogard Gdański. Była to pierwsza wygrana Arkadiusza Miłoszewskiego w roli trenera Inżynierów.

 

,

Polpharma, która była stawiana w roli faworyta, rozpoczęła spotkanie od mocnego uderzenia, a mianowicie serii 7:0. Przyjezdni szybko objęli więc prowadzenie 7:2 i wydawało się, że to zespół trenera Wojciecha Kamińskiego będzie dyktował warunki. Ofensywą grą zaskoczyła jednak AZS Politechnika. Gospodarze forsowali szybkie tempo gry, starali się grać z kontry jak najczęściej i wykorzystywali proste rozwiązania pod koszem rywala. Efekt? Seria 12:0, która całkowicie odmieniła losy tego meczu.

Dodatkowo nie za dobrze w mecz wszedł lider Polpharmy, Brandon Hazzard. Amerykanin często podejmował próby gry jeden na jednego, jednak spudłował pierwsze dwa rzuty, a później popełnił stratę. Wyraźnie więc sfrustrowany opuścił parkiet.

- Byliśmy przygotowani na tego zawodnika i wiedzieliśmy, że Hazzard to lider Polpharmy. Trener Miłoszewski bardzo dobrze nas na niego przygotował, co było widać na parkiecie. Zatrzymanie tego zawodnika było jednym z kluczy do zwycięstwa - powiedział już po meczu Łukasz Wilczek.

Na sprytny zabieg zdecydował się trener Arkadiusz Miłoszewski. Szkoleniowiec AZS Politechniki desygnował bowiem bardzo niską piątkę. W efekcie jego podopieczni wykorzystywali przede wszystkim zasłony i wynikające z nich zmiany krycia przez starogardzian. Najskuteczniejszy był zwłaszcza Jarosław Mokros. 21-letni skrzydłowy walczył w polu trzech sekund i ogrywał niższych rywali tyłem do kosza. Punktował również z kontry, jak i po indywidualnych zagraniach na koźle. Schodząc na przerwę z 10 zdobytymi punktami, był jedynym zawodnikiem z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.

Gdy AZS Politechnika narzuciła tempo gry i przejęła kontrolę, trener Wojciech Kamiński postawił na strefę. W odpowiedzi warszawianie na potęgę zaczęli rzucać z dystansu. Przez pierwsze 20 minut oddali aż 16 takich rzutów, trafiając sześć. Maciej Kucharek i Marek Popiołek trafili łącznie 4 z 5 rzutów z dystansu i AZS Politechnika w drugiej kwarcie wyszła na dwucyfrowe prowadzenie. Na chwilę przed przerwą gospodarze mieli aż 15 (47:32) punktów zaliczki.

Również początek trzeciej kwarty należał do zespołu prowadzonego przez Miłoszewskiego. Warszawianie zaskoczyli rywali agresywną defensywą na całym parkiecie. To się opłaciło, bowiem gospodarze wymusili kilka strat Polpharmy i powiększyli swoje prowadzenie. W 23. minucie wygrywali już 54:36. Wówczas przebudził się będący w cieniu Hazzard, który wygrywał pojedynki jeden na jednego ze swoimi obrońcami. Gracze AZS Politechniki zniwelowali jednak znaczenie indywidualnych popisów Amerykanina spokojną, zespołową grą i przez resztę kwarty utrzymywali ponad 10-punktowe prowadzenie.

Już bez Hazzadra na parkiecie, starogardzianie z początkiem ostatniej części gry rzucili się do odrabiania strat. Sygnał rzucił niezwykle zmotywowany Marcin Nowakowski. Rozgrywający Polpharmy imponował agresywną defensywą, a także spokojnym prowadzeniem gry. Wreszcie w 35. minucie drużyna Wojciecha Kamińskiego zeszła poniżej 10 punktów straty (66:75). Wówczas popis dał dotychczas mało skuteczny Michael Hicks. Amerykanin trafił dwie trójki z rzędu z trudnych pozycji i Polpharma przegrywała już tylko 74:77.

Końcówka to już prawdziwa wojna nerwów. 33 sekundy przed końcem po raz kolejny z dystansu trafił Hicks i przewaga gospodarzy zmalała do zaledwie jednego punktu (84:83). W kolejnej akcji faulowany Patryk Pełka nie pomylił się dwukrotnie z linii rzutów wolnych. Kluczowa dla losów meczu okazała się jednak akcja Marcina Nowakowskiego. Rozgrywający Polpharmy dynamicznie wjechał na kosz, jednak wyraźnie przestrzelił, co praktycznie zaprzepaściło szansę przyjezdnych na zwycięstwo. Jego kolegom pozostało więc tylko faulowanie.

- Gratulacje dla AZS Politechniki. Zagrali mądrzej niż my. Pokazali jak należy grać w koszykówkę, jak skutecznie wykorzystywać swoje zalety i kryć wady - podsumował spotkanie wyraźnie niezadowolony trener Kamiński.