Dutkiewicz: Plan minimum zrealizowany
fot. Jacek Imiołek

,

Lista aktualności

Dutkiewicz: Plan minimum zrealizowany

- Sezon jest dosyć długi i koncentracja razem ze zmęczeniem dają o sobie znać. Chcemy wygrać resztę spotkań, a w szczególności mecz z Kotwicą Kołobrzeg, by uradować naszych kibiców. Mogę powiedzieć, iż zrealizowaliśmy nasz plan minimum - mówił po meczu skrzydłowy AZS Koszalin, Marcin Dutkiewicz.

,

Patryk Pietrzala: Dzięki tej wygranej awansowaliście do fazy play-off, więc możecie być z siebie w pełni zadowoleni.

Marcin Dutkiewicz: Jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, a jeszcze bardziej cieszy nas to, że dzisiejsza wygrana dała nam pewne miejsce w play-off. Dobrze, że nie zdarzyło się tak, iż o awans musielibyśmy walczyć w ostatniej kolejce, ponieważ bylibyśmy wtedy pod ogromną presją. Kotwica Kołobrzeg przegrała wczoraj ze Śląskiem Wrocław, więc wiedzieliśmy, że dzięki wygranej z ŁKS będziemy mogli cieszyć się z awansu do play-off. To jednak nie zwalnia nas w żadnym stopniu, żebyśmy się położyli czy zaczęli na coś narzekać. Sezon jest dosyć długi i koncentracja razem ze zmęczeniem dają o sobie znać. Chcemy wygrać resztę spotkań, a w szczególności mecz z Kotwicą Kołobrzeg, by uradować naszych kibiców. Mogę powiedzieć, iż zrealizowaliśmy nasz plan minimum.

W fazie play-off nie będzie tak łatwo jak dzisiaj, ponieważ najprawdopodobniej zagracie z Treflem Sopot. Jakie są więc wasze cele w meczach ćwierćfinałowych?

- Przede wszystkim naszym celem było wejście do play-off, co nie znaczy, że jak już awansowaliśmy, to możemy się poddać, umyć ręce i przegrać 3:0. Liga pokazała, iż każdy z każdym może wygrać. Co prawda dwa razy przegraliśmy w tym sezonie z Treflem Sopot, jednak porażki te ponieśliśmy różnicą kilku punktów, a w dodatku w Sopocie brakowało JJ Montgomery'ego i George'a Reese'a.  Jesteśmy w stanie zaskoczyć drużynę Trefla Sopot.

W pierwszej kwarcie wykonał Pan efektowny wsad. Pozazdrościł Pan Mateuszowi Jarmakowiczowi?

- Cieszę się, że tak to wyszło. Nie jestem przyzwyczajony do tego typu zagrań, bo jestem bardziej zawodnikiem rzucającym, niż penetrującym. Widać jednak, że mogę zaskoczyć nie tylko siebie, ale również i innych.

Kibice obawiali się o waszą koncentrację przed meczem z ŁKS, ale jak widać nie było z tym większych problemów.

- Myślę, że każdy z nas odpowiednio siebie zmobilizował.  Dzień przed spotkaniem byliśmy bardzo skupieni i skoncentrowani na ŁKS. To była w pewnym sensie zabawa, ale na dobrą sprawę musieliśmy zostawić zdrowie i serce na parkiecie, a jeżeli widzi się tego efekty, to można być podwójnie zadowolonym.

Dzisiejszy mecz możecie zaliczyć do tych bardzo udanych, jednak jakie popełniliście błędy, których powinniście się wystrzec w przyszłości?

- Ciężko powiedzieć na świeżo, ten mecz trzeba jeszcze przeanalizować. Cieszy to, że rozpoczęliśmy z 'wysokiego c', by następnie kontrolować wydarzenia na parkiecie. W ten sposób mogliśmy pozwolić sobie na różnego rodzaju inne zagrania, niż to zazwyczaj ma miejsce.