Pamuła: Pomóc zespołowi
fot. AZS Politechnika Warszawska

,

Lista aktualności

Pamuła: Pomóc zespołowi

- Jestem zawodnikiem, który ma zdobywać punkty rzutami z dystansu i będę starał się wykonywać to jak najlepiej. Mogę to obiecać wszystkim kibicom w Koszalinie - powiedział nowy zawodnik AZS Koszalin, Piotr Pamuła.

,

Patryk Pietrzala: Dużo mówiło się o tym, że może Pan zagrać dla Zastalu Zielona Góra bądź dla Energi Czarnych Słupsk. Jak to się stało, że akurat trafił Pan do Koszalina?

Piotr Pamuła: Myślę, że przekonała mnie do tego przede wszystkim osoba trenera - Andreja Urlepa. Już parę lat temu miałem z nim do czynienia, gdy byłem na testach w Śląsku Wrocław. Niedawno odbyłem z tym szkoleniowcem krótką rozmowę, w której stwierdził jasno, że chce mnie w tym zespole. Zresztą od początku byłem bardzo bliski podpisania umowy właśnie w Koszalinie.

Pański kontrakt z AZS Politechniką został rozwiązany, czy jest Pan tutaj na zasadzie wypożyczenia?

- Rozwiązałem kontrakt z AZS Politechniką, właściwie to z KSP Polonią. Nie jestem tu na zasadzie wypożyczenia tylko normalnego transferu.

Czy Pańska umowa przewiduje przedłużenie kontraktu na przyszły sezon?

-Takich kruczków w umowie nie ma, kontrakt został podpisany do końca obecnego sezonu. Po tych rozgrywkach jestem otwarty na rozmowy o nowym kontrakcie.

Koszalinianie mieli do tej pory sporo problemów w meczach wyjazdowych z rzutami dystansowymi. Czy jest Pan w stanie pomóc tej drużynie?

- Oczywiście, teoretycznie jestem w stanie pomóc temu zespołowi (śmiech), w praktyce to się okaże. Jestem zawodnikiem, który ma zdobywać punkty rzutami z dystansu i będę starał się wykonywać to jak najlepiej. Mogę to obiecać wszystkim kibicom w Koszalinie.

Aklimatyzacja w nowym zespole nie powinna być trudna, ponieważ zdaje się, że zna Pan osobiście kilku zawodników AZS.

- Owszem, znam kilku koszykarzy AZS. Z Marcinem Dutkiewiczem grałem niedawno w jednym zespole. Dobry kontakt mam także z Kamilem Łączyńskim i Rafałem Bigusem. To są zawodnicy, wokół których będę się na początku kręcił.

Dwa lata temu przed meczem w  Koszalinie zginęły wasze koszulki - wówczas musieliście grać w strojach wyjazdowych AZS. Wystąpił Pan wtedy z numerem 10, czyli takim samym, jaki założy Pan już niedługo grając dla koszalińskiej drużyny. Przeznaczenie?

- Bardzo możliwe, to był mecz Pucharu Polski. Do tej pory nie wiemy co się stało z tymi strojami. Można to jednak odebrać jako przeznaczenie (śmiech).