Wojciech Kłos: Przed tym spotkaniem pewne było to, że Śląsk ma lepszych wysokich graczy. W tym meczu wygrali rywalizację o zbiórki. Ciężko było walczyć z Aleksandarem Mladenoviciem i Adamem Wójcikiem pod koszem?
Daniel Wall: Na pewno było ciężko - widać to po statystykach. Przegraliśmy zbiórkę wyraźnie, co na pewno przyczyniło się do tej przegranej. Oni mieli ponowienia akcji, a my musieliśmy znowu bronić po każdej takiej ich zbiórce. To na pewno świetni wysocy zawodnicy - nic dodać, nic ująć.
Polpharma nastawiła się dzisiaj na rzuty za trzy punkty i trafiała z dobrą skutecznością. Do pewnego momentu przynosiło to dobry skutek. W końcówce popełniliście jednak kilka strat i zabrakło gry pod kosz.
- Zaczęliśmy mecz od dwóch czy trzech celnych trójek. Potem też to funkcjonowało, więc tego się trzymaliśmy. Mieliśmy nadzieję, że Śląsk zwinie tę strefę i zagramy każdy swego. Tak się nie stało. Ile wpadło, tyle wpadło. Na pewno brakowało podań pod kosz, żeby tę obronę ściągnąć do środka i żeby pojawiały się jeszcze bardziej dogodne sytuacje rzutowe.
Bohaterem tego meczu był Paul Graham, który rzucił aż 33 punkty. Nie mogliście znaleźć na niego sposobu.
- Z tego co widzieliśmy - był wszędzie. To bardzo szybki i dobry zawodnik. Nie upilnowaliśmy go. Jeśli ktoś nam rzuca aż 33 punkty, to jest to trochę za dużo.
Kolejne spotkanie Polpharma gra z AZS Politechniką Warszawską. To młody zespół, ale już dwukrotnie w tym sezonie pokonał Polpharmę. Liczycie na rewanż?
- Dwa razy z nami wygrali. W sobotę wychodzimy na boisko i chcemy to wygrać, przełamać się z nimi. Nie leży chyba nam ta drużyna trochę. Nie możemy jednak cały czas narzekać, że w danym dniu gramy akurat zły mecz. Musimy wyjść i z nimi wreszcie wygrać.