Wichniarz: Drugi oddech
fot. Kotwica Kołobrzeg

,

Lista aktualności

Wichniarz: Drugi oddech

- Źle zaczęliśmy i to było bardzo ważne. Przez cały mecz musieliśmy gonić, wchodzić w ten mecz. W końcu doszliśmy, Śląsk złapał ten drugi oddech i nas dobił - mówi skrzydłowy Kotwicy Kołobrzeg Łukasz Wichniarz po porażce ze Śląskiem Wrocław.

,

Bartosz Szczechowski: Ulegliście Śląskowi Wrocław 67:84. Widać było, że próbowaliście walczyć, ale czegoś zabrakło.

Łukasz Wichniarz: Na gorąco to drużyna pokazała charakter. Walczyliśmy na tyle, na ile było to możliwe. Śląsk bezwzględnie wykorzystał swoje atuty, czyli przede wszystkim dłuższą ławkę. No i Adam Wójcik, który w momencie kiedy mecz był wyrównany, kiedy wracaliśmy do gry, zbliżyliśmy się na sześć punktów, trafił dwie ważne trójki i w zasadzie w tym momencie nasza drużyna siadła i można powiedzieć było po meczu.

Pan wraz z Darrellem Harrisem utrzymywaliście wynik. Czy uważa Pan, że zabrakło wsparcia w związku z kontuzjami i krótszą rotacją, gdzie musieli grać zawodnicy mniej doświadczeni?

- Wszyscy sobie zdajemy sprawę, że rotacja jest ograniczona. Cieszę się, że trener Mrożek daje im szansę, ale zdajemy sobie sprawę, że grają na tyle ile mogą, próbują wnieść do gry jak najwięcej, ale nie zawsze to im się jeszcze udaje. Natomiast to na pewno gdzieś zaprocentuje, a my staramy się jako doświadczeni zawodnicy ich wspomóc no i ciągnąć to. Dzisiaj z Darrellem do pewnego momentu nam się udawało, potem Darrell podkręcił gdzieś tam nogę, nie mógł później grać na 100%. Mam nadzieję, że w środę będzie sprawny.

Wiadomo, że kiedy zespół przegrywa to nie patrzy się na statystyki indywidualne, ale można zauważyć pewien progres w Pana formie. Odkąd rozpoczął się II etap notuje Pan pozytywne występy.

- No można powiedzieć, że złapałem ten drugi oddech. Gra się coraz lepiej. Wygraliśmy 3 z 4 ostatnich meczów i bardzo się z tego cieszę. Na pewno będę się jeszcze starał wspomóc tą drużynę i grać jeszcze lepiej, żebyśmy zagrali w wymarzonych dla nas play-offach.

Nie uważa Pan, że podeszliście do meczu zbyt rozluźnieni? Tomasz Mrożek stwierdził na konferencji, że wasze miny w pierwszej kwarcie wyglądały jakbyście chcieli pospacerować, a nie powalczyć.

- Nie, na pewno nie byliśmy zbyt pewni siebie, wiemy jak Śląsk gra, jak silną jest drużyną, także ta pewność była, ale pozytywna. Na pewno nie było zlekceważenia i nonszalancji, to wykluczone. Źle zaczęliśmy i to było bardzo ważne. Przez cały mecz musieliśmy gonić, wchodzić w ten mecz. W końcu doszliśmy, Śląsk złapał ten drugi oddech i nas dobił. To było na pewno negatywne, ten początek. Tak się ułożyło, cieszę się, że się podnieśliśmy, pokazaliśmy wolę walki. Natomiast na pewno zabrakło doświadczenia i mądrości na tym początku, żeby gdzieś te punkty zdobywać i zagrać po prostu mądrze, pod kosz, konsekwentnie.

Następny mecz gracie w Warszawie, czy w ciągu tak krótkiego czasu możliwe jest mentalne przygotowanie do kolejnego spotkania i zapomnienie o tym co wydarzyło się dzisiaj?

- Na pewno tak, ja osobiście bardzo lubię grać tak często, bo właśnie nie ma sensu myśleć o tym co było - to jest za nami, idziemy dalej, przed nami Politechnika, kolejny ważny mecz, kolejny mecz, który w ogólnym rozrachunku może decydować o play-offach. Zapominamy o tym co się stało dzisiaj, jedziemy dalej.