Kamiński: Jeden mecz wiosny nie czyni
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Kamiński: Jeden mecz wiosny nie czyni

- Nie popadajmy w hurraoptymizm. Jeden mecz, tak jak jedna jaskółka, wiosny nie czyni. Musimy być skoncentrowani, bo za cztery dni kolejny mecz, jeszcze trudniejszy - mówi Wojciech Kamiński, trener Polpharmy Starogard Gdański, po wygranej z Siarką Jezioro Tarnobrzeg.

,

Wojciech Kłos: Przed spotkaniem było już widać, że Polpharma zagra bez Jeremy’ego Simmonsa. Co stało się natomiast z Michaelem Hicksem? To kwestia kontuzji, czy pana decyzji, że dzisiaj nie zagrał?

Wojciech Kamiński: Mike po ostatnim meczu narzekał, że boli go pachwina. Nie trenował, ruszał się tylko na boku. Rano także mówił, że go boli. Przed meczem powiedział, że jest gotowy do gry. W momencie gdy zawodnik nie trenuje, bo jest kontuzjowany nie chcę szargać jego zdrowiem i zmuszać go do tego by grał. Zgłosił się jednak, że w momencie kiedy będzie potrzebny, to jest gotowy. Taki moment nadszedł w końcówce meczu i skorzystaliśmy z jego pomocy. Muszę być też w porządku w stosunku do tych chłopaków, którzy trenują cały czas, pomimo zmęczenia i tego, że gramy co trzy dni. Są na rannym treningu, są wieczorem - starają się. Jeśli ktoś zgłasza mi kontuzję, to nie będę go tak eksploatował. Myślę, że od poniedziałku Mike zacznie normalnie trenować i będzie wszystko w porządku.

Dzisiaj Polpharma pokazała swoje inne oblicze. Po dwóch ostatnich porażkach drużyna pokazała charakter. Grzegorz Arabas i Adam Metelski udowodnili, że mogą być ważnymi elementami tej drużyny.

- Wszyscy to pokazali. Powiedziałem w szatni, że koszykówka to taka piękna gra, że można się szybko zrehabilitować po dotkliwej porażce. Przychodzi następny mecz i można chociaż trochę zamazać to złe wrażenie po ostatnim spotkaniu. W sporcie trzeba wykorzystywać swoje szanse. Czasami zawodnicy czekają na kontuzję drugiego zawodnika. Trenują, ciężko pracują, ale nie są w stanie kogoś przeskoczyć. Nieszczęście jednego człowieka staje się szczęściem dla drugiego. Myślę, że kilku zawodników dzisiaj z tego skorzystało. Pokazali, że są w stanie grać i zastąpić tych nieobecnych.

Obrona strefowa miała dzisiaj zakamuflować brak Jeremy’ego Simmonsa pod koszem?

- Często zmieniamy obronę. W momencie kiedy gramy na czterech małych zawodników, kiedy jeden wysoki pod koszem ma blokować i zbierać, to dużo łatwiej gra się w obronie strefowej niż każdy swego. Widać było, że nie zawsze dobrze gramy w tej obronie strefowej, dlatego trzeba było przejść do obrony każdy swego. Na pewno strefa fragmentami nam pomogła. Nie popadajmy w hurraoptymizm. Jeden mecz, tak jak jedna jaskółka, wiosny nie czyni. Musimy być skoncentrowani, bo za cztery dni kolejny mecz, jeszcze trudniejszy. W Śląsku są wieże - jest Adam Wójcik, Aleksandar Mladenović czy Piotr Niedźwiedzki. Też trzeba będzie bardzo mocno walczyć. Mają też więcej strzelców na obwodzie, więc strefa może tutaj nie pomóc.

Gdy do zespołu przyszedł Marcin Nowakowski, to wydawało się, że to on wygrał rywalizację o pierwszą piątkę. W tej chwili częściej stawia pan na Tomasza Śniega. Czy to przypadek, czy Śnieg rzeczywiście wygrał tę rywalizację?

- Nie ma zwycięzców tej rywalizacji, ona jest cały czas. To jest taka zdrowa rywalizacja. Chcemy żeby się rozwijali. Był już okres na koniec rundy zasadniczej, że graliśmy na dwóch rozgrywających. Wtedy wygraliśmy z Zastalem. Ciężej natomiast było nam grać na wyjeździe w takim układzie. Ta rywalizacja się toczy. Jeśli Tomek wygląda lepiej na treningach, to on będzie lepiej grał. W Kołobrzegu na przykład bardzo dobre zawody rozegrał Marcin. To jest na zdrowych zasadach. Nie jest tak, że jeden z nich ma zagwarantowane miejsce w pierwszej piątce. Cieszę się, że ci zawodnicy pokazują, że mają potencjał.

Śląsk Wrocław jest zdecydowanie silniejszą drużyną niż Siarka Jezioro. Ma pan już jakiś pomysł na pokonanie tego zespołu?

- Na razie jeszcze nie. Koncentrowaliśmy się w ostatnich dniach na tym, aby pozbierać się po tej fatalnej porażce z ŁKS i pokusić się o pierwsze zwycięstwo z Siarką w tym sezonie. Udało nam się. Jeszcze raz gratulacje dla zawodników za walkę, za to że pokazali charakter. Podziękowania dla kibiców za wspaniały doping. Każdy musi robić swoje, musimy dalej walczyć, bo liga się jeszcze nie skończyła.