Barycz: Grać bardziej zespołowo
fot. Patryk Pindral/PBG Basket Poznań

,

Lista aktualności

Barycz: Grać bardziej zespołowo

- Na pewno musimy grać bardziej zespołowo. Musimy tak grać i w obronie i w ataku. Bo w ataku były problemy i w obronie były problemy. Troszkę też, żeby ten mecz przegrany nas nie podłamał. Musimy dalej wychodzić skoncentrowani i dalej grać swoje - mówił po ostatni meczu z Kotwicą, kapitan Siarki Jezioro Wojciech Barycz.

,

Przemysław Borycki: Trzeci raz w tym sezonie Kotwica Kołobrzeg okazała się lepsza od Siarki Jezioro. Dlaczego znów przegraliście z tą drużyną?

Wojciech Barycz: Dlaczego przegraliśmy? Ciężko tak na szybko teraz powiedzieć, ale zespół z Kołobrzegu dużo trafiał z dystansu. Nie byliśmy na to przygotowani. Bardzo dobrze zagrał ich rozgrywający Brandwein. Wspierali go też wysocy zawodnicy - Harris z Brownem. Bardzo ważną zbiórkę miał też Djurić. Staraliśmy się walczyć coś w obronie. Zabrakło trochę też Cookiego Millera, który pojechał do szpitala. Coś mu się stało w bark.

Ale co było główną przyczyną porażki w tym meczu?

- Ciężko tak coś powiedzieć na szybko, ale musimy lepiej grać w obronie, bardziej zespołowo. Dużo było takich sytuacji, że zawodnik, kolega z drużyny był wolny, a podejmowana była decyzja penetracji pod kosz, nieudana. Musimy zwrócić uwagę na to, że w pojedynkę meczu nie wygramy. Nie możemy statystyk robić sobie pod koniec. Musimy grać tak, jak graliśmy do tej pory. Zespołowo. Podawać i widzieć się na boisku, a nie starać się samemu wygrywać mecze.

Co trener zadecydował przed ostatnią akcją, podczas czasu dla waszej drużyny? Jak miała być rozgrywana ta ostatnia akcja?

- Miał być rzut za trzy. No niestety, nie udało się. Była tam też taka możliwość, żeby szybką akcje za dwa zrobić i później szukać jeszcze raz faulu, bo było 13 sekund. Trener zadecydował, żeby oddać rzut za trzy punkty i zawodnicy przechwycili piłkę i tak się skończyło.

Trener Szczubiał nie dał Panu pograć dzisiaj za dużo. To dziwna decyzja, jeśli weźmiemy pod uwagę wąską ławkę rezerwowych Siarki Jezioro.

- Jeśli chodzi o rotację to ja gram pod koszem, na obwodzie brakuje zawodników. Nie wiem - to jest decyzja trenera. Trzeba ją akceptować. Ja też mam troszeczkę teraz problem z nogą, która mnie boli. Staram się, jak mogę. Wychodzę na te minuty, co dostaję, próbuję coś tam poszarpać. Na razie wychodzi tak, jak wychodzi. Trzeba myśleć pozytywnie i czekać na następne mecze.

Mimo tego, że zostało w tym etapie jeszcze dużo meczów, to ta porażką bardzo komplikuje waszą sytuację.

- Oczywiście. Te mecze są teraz, jak widać w tej końcówce, że każdy może z każdym wygrać. Może się okazać, że Łódź zacznie wygrywać z zespołami lepszymi od siebie. Tak samo Politechnika. Więc tutaj jedna porażka niczego nie skreśla. Dalej walczymy. Trzeba się otrząsnąć dzisiaj. Jutro porozmawiać na temat tego meczu, wyciągnąć wnioski i w sobotę kolejny mecz w Starogardzie.

Dziś prócz Brandweina także Darrell Harris dał wam się bardzo we znaki.

- Dużo mu dzisiaj też wpadało takich wariackich rzutów, takich z nieprzygotowanej pozycji. Dobry mecz zagrał dzisiaj.

W jakim kierunku trzeba poprawić grę Siarki Jezioro, aby zacząć znów wygrywać mecze i cały czas walczyć o fazę play-off?

- Na pewno musimy grać bardziej zespołowo. Musimy tak grać i w obronie i w ataku. Bo w ataku były problemy i w obronie były problemy. Troszkę też, żeby ten mecz przegrany nas nie podłamał. Musimy dalej wychodzić skoncentrowani i dalej grać swoje. Jestem dobrej myśli, że możemy wejść do play-offów.

Mecz w Poznaniu w zeszłą sobotę nie był w pańskim wykonaniu najlepszy. Był Pan mocno krytykowany za to. Co Pan myśli widząc taką krytykę? Czy ona jakoś Pana motywuje do lepszej gry?

- Nie słyszałem o tym. Na różnych forach piszą ludzie, którzy wszystko wiedzą i znają. Nie był to rzeczywiście mój dobry mecz. Wiadomo, że zawsze są mecze gorsze. Miałem pięć fauli. Te faule nie wynikały z tego, że specjalnie faulowałem zawodników, to były różne decyzje. Dzisiaj na przykład w meczu nie mieliśmy tych fauli prawie w ogóle. Zależy to od spotkania.

Jest Pan kapitanem drużyny. Jak od kuchni wygląda bycie kapitanem? Jak np. po takich meczach jak ten będzie Pan starał się motywować swoich kolegów do lepszej gry?

- Staram się motywować. Teraz właśnie wszyscy siedzieli w szatni trochę podłamani. Porozmawialiśmy w szatni, że to nie jest ostatni mecz, że dalej się liczymy, że trzeba teraz dalej jutro iść na trening. Ten mecz się już skończył. Trzeba myśleć o następnym meczu i dalej szarpać i robić wszystko, żeby awansować do tych play-offów.